VIII.2.

183 31 20
                                    

Ellie zaprosiła Chestera do salonu i poprosiła, żeby na nią zaczekał. Potem przebrała się w strój do tenisa i wyszli na kort. Po meczu Chester spytał, czy mógłby wziąć prysznic i się przebrać. Wskazała mu łazienkę na dole.

– Proszę, masz tam czysty ręcznik, ja idę na górę.

– Mógłbym pójść z tobą? – spytał, patrząc na nią pożądliwie.

– Nie możesz. I nie przeginaj, Chesterze, bo nie rozstaniemy się dziś po przyjacielsku.

– Jak sobie życzysz, Eleanor. Wiesz, że jestem dżentelmenem.

Jakoś nie byłeś nim w tej łazience na przyjęciu – pomyślała, ale nie skomentowała tego, tylko poszła na górę, żeby się odświeżyć i przebrać.

Kiedy zeszła do salonu, Chestera jeszcze nie było. Poszła więc do kuchni, żeby zapowiedzieć Emmie dodatkową osobę na lunchu.

Po chwili z łazienki na dole wyszedł Cardwell w samym ręczniku.

– W tej chwili się ubierz! – Zdenerwowała się.

– Zawsze lubiłaś na mnie patrzeć.

– To było kiedyś i dawno już jest nieaktualne.

– Masz kogoś, Eleanor? – prychnął Chester, bo ostatnim, co by podejrzewał, byłby inny facet interesujący się jego pączusiem. Ellie nie była pięknością w rozumieniu modelek czy gwiazd. Była seksowna na swój sposób, ale na pewno nie ustawiały się do niej kolejki napalonych mięśniaków. I dobrze, moja żona powinna być właśnie taka.

– To nie twój interes. Ubieraj się w tej chwili albo zaraz poproszę służbę o usunięcie cię z posiadłości siłą.

– Dobrze, już dobrze – syknął, po czym zawrócił na pięcie do łazienki.

Kiedy wyszedł, Ellie czekała w holu.

– Nie wiem, czy jest sens ciągnąć tę szopkę, Chesterze – oznajmiła. – Musisz zrozumieć, że nie będziemy razem, i poszukać sobie kogoś, kto zaakceptuje twój styl życia i cele.

– Byłabyś najodpowiedniejszą żoną dla mnie – nalegał.

– Być może, ale nie będę nią z podstawowego względu.

– Jakiego?

– Nie kocham cię.

– Mimo wszystko chętnie zostanę na lunchu, skoro mamy się rozstać po przyjacielsku – uznał Cardwell. – Zgoda?

– W porządku. – Niechętnie przytaknęła Ellie. – Ale pod jednym warunkiem: napiszesz sprostowanie do gazety odnośnie naszego związku.

– Buziak na zgodę? – spytał Cardwell.

– Nie!

*

Jack przyjechał do Banks i od razu pojechał do Stoney Acres. Zaskoczył go widok otwartej bramy wjazdowej. Czyżby Eleanor gdzieś wyjechała? A może dziadek tu był?

Przed domem stał jednak obcy samochód. Z tablic rejestracyjnych wynikało, że został zarejestrowany w Manchesterze. Ktoś przyjechał do Ellie?

Przed chwile podsłuchiwał pod drzwiami, żeby stwierdzić, że to Chester Cardwell. Jack miał ochotę wejść tam i natrzaskać gościowi, kiedy narzucał się Eleanor, ale kiedy mimo wszystko zgodziła się z nim zjeść lunch, zatrzymał się. I sprostowanie co do ich związku? Jakie sprostowanie?

Kiedy jednak usłyszał, jak Cardwell próbuje na siłę pocałować Ellie, a ona się broni, wparował tam, nie patrząc na konsekwencje.

– Zostaw ją! – warknął.

DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz