Jack patrzył na kobietę, która mu się podobała, ale która przez swoje nazwisko stała się nieosiągalna. Ile by sobie nie tłumaczył, że nie warto iść w tę stronę, serce wyrywało mu się do niej. Chciał z nią przebywać, rozmawiać, jeździć konno i spacerować. Chciał pływać, smarować ją kremem i obserwować, jak na jej ciele pojawia się gęsia skórka od jego dotyku. Był gotów nawet ubrać się lepiej i udawać dobrze wychowanego dżentelmena, podczas gdy jego myśli przy niej wcale nie były takie grzeczne. Gdyby nie była arystokratką, nie miałby z tym problemu. Jak jej to wytłumaczyć?
– Ellie, jesteś uroczo naiwna, ale nawet ty musisz zrozumieć, że nie jesteśmy dzieciakami i nie zawsze możemy bawić się z tym, z kim chcemy.
– Ja nigdy nie mogłam – wyznała. – Rodzice zwykle wybierali mi towarzystwo.
– No widzisz.
– Ale dorosłam i teraz sama to robię.
– Co robisz? – spytał, przysuwając się bliżej, tak, że ich kolana prawie się stykały.
– Wybieram sobie towarzystwo. – Ona też zbliżyła się trochę. – I nie pozwolę nikomu decydować za mnie. Gdyby rodzice decydowali, już byłabym zaręczona z Cardwellem.
– Nie wypowiadaj przy mnie tego nazwiska, proszę – szepnął.
– Dlaczego?
– Bo trafia mnie na myśl, że kiedyś z nim byłaś, Ellie.
– Jesteś zazdrosny, Jack?
– Jak cholera.
Ellie zachichotała. Miała mu wyrzucić, że takie słownictwo nie przystoi dżentelmenowi, ale w końcu Jack wcale się nim nie mienił. Kiedyś jeszcze wyobrażała go sobie jako bankiera czy prawnika. Kiedy zobaczyła go w smokingu na przyjęciu, mogłaby przysiąc, że urodził się w nim, tak dobrze wyglądał. Ale on był mechanikiem. Nagle poczuła, że to nie ma znaczenia, bo jest tu z mężczyzną, z którym się świetnie czuje, który jej się podoba. Co z tego, że odpychał ją, twierdząc, że nie są odpowiednim towarzystwem dla siebie. Ja mu udowodnię, że się myli! – postanowiła.
Przysunęła się jeszcze bliżej. Siedziała już tuż obok Jacka.
– Dlaczego to robisz, Ellie? – spytał z frustracją. Nie pozwalała mu zachować dystansu.
– Co robię?
– Tak mnie przyciągasz...
– Jak?
– Tak – odpowiedział tylko, po czym to on przyciągnął ją do siebie i pocałował. – Tylko ty tak pachniesz i smakujesz, dziewczyno – westchnął jeszcze i wrócił do całowania.
Ellie nie zamierzała protestować. Właśnie o to jej chodziło, żeby tracił przy niej głowę. Jego dotyk i pocałunki przenosiły ją w krainę fantazji, z której nie chciała wracać.
– Jesteś słodka – szepnął, kiedy w końcu oderwał się od jej ust.
– To pewnie od herbaty i ciasteczka.
– Na pewno nie tylko.
– Mogę cię o coś spytać, Jack?
– Oczywiście.
– Czy gdybym nie była arystokratką, patrzyłbyś na mnie tak samo?
Mężczyzna zaśmiał się nerwowo.
– Raczej nie.
– A dlaczego? – spytała urażona. – W czym jestem inna od pozostałych kobiet?
– Źle mnie zrozumiałaś, Ellie. Gdybyś nie była tym, kim jesteś, zaprosiłbym cię na randkę do pubu, poszlibyśmy na mecz czerwonych diabłów albo pojechalibyśmy na piknik do parku, gdzie rozbierałbym cię wzrokiem. – Odchrząknał. – Namówiłbym cię na każde szaleństwo. Przekonałbym cię szybko, że ze mną byłabyś szczęśliwa. Ale jestem zwyczajnym facetem. Nie dam ci tego, do czego jesteś przyzwyczajona.
![](https://img.wattpad.com/cover/345927132-288-k40286.jpg)
CZYTASZ
DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFER
Chick-Lit[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONA] Eleanor jest absolwentką prawa. Wraca z Londynu do domu i po wakacjach ma zacząć praktyki w kancelarii w manchesterskim City. Dziewczyna jest córką lorda Bethella, również prawnika. Za zgodą jej ojca zaczyna się wokół niej kręc...