Ellie znowu spojrzała pytająco na ojca, który skinął jej głową.
Skoro jemu to nie przeszkadza...
– Tak, panie Cardwell – odpowiedziała.
Chester zaprowadził ją znowu na środek, objął w talii i zaczął z nią tańczyć w rytm melodii, granej przez zespół instrumentalny. Ellie poczuła, że musi coś z nim wyjaśnić, bo ostatnie zdanie, wypowiedziane przy poprzednim tańcu, nie dawało jej spokoju.
– Wyjaśnisz mi, dlaczego powiedziałeś, że jeszcze daleko droga przed nami, Chesterze?
– Bo długo czekałem, aż wrócisz z Londynu, a teraz mam wrażenie, że musimy poznać się od nowa.
– Z tego, co pamiętam, ostatnim razem widzieliśmy się, jak miałam trzynaście lat. I kto powiedział, że musimy się poznawać?
– Źle się wyraziłem. – Chester pochylił się nad nią, i szepnął do ucha: – Bardzo chciałbym cię lepiej poznać, Ellie.
Eleanor poczuła dziwny dreszcz, kiedy jego słowa dotarły do niej. Nie umiała go zidentyfikować.
– I ja nie mam nic przeciwko, skoro ty chcesz. Myślę, że masz rację, możemy zacząć od lunchu – uznała.
– Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia.
– W takim razie ja też się cieszę. – Ellie starała się być miła, ale cały czas ważyła w głowie wszystkie jego słowa. Niebywałym wydawało jej się, że on tak po prostu chciał... ją poznać.
Melodia się skończyła i młody Cardwell odprowadził Eleanor do stolika, przy którym siedział jej ojciec.
– Dziękuję za ten taniec, panno Bethell.
– Proszę uprzejmie – odpowiedziała.
– Zadzwonię, Eleanor – powtórzył Cardwell. – Do zobaczenia – dodał, po czym pożegnał się również z jej ojcem: – Lordzie Bethell, to był dla mnie zaszczyt.
– No ja myślę, młody człowieku. – Richard Bethell puścił oko do młodego Cardwella, a ten jeszcze raz się ukłonił obojgu i odszedł.
Eleanor przez chwilę patrzyła za nim, nic nie rozumiejąc. W końcu zebrała się, żeby zapytać o to taty, ale w tym momencie podeszły do niej matka, która zwróciła na siebie uwagę ojca, i siostra, która stanęła obok Ellie.
– Jak się bawisz, skarbie? – spytała matka ze sztucznym zainteresowaniem.
– Wybornie – odparła Eleanor w tym samym tonie. – Skąd wziął się na przyjęciu Chester Cardwell?
– Czemu pytasz? – zdziwiła się lady Bethell.
– Bo nie widziałam chyba go od dziesięciu lat i tak nagle pojawił się na moich urodzinach?
– Zaprosiłem go. – Lord Bethell odpowiedział spokojnie za małżonkę.
– Ale dlaczego?
– Bo to sensowny młody człowiek i odpowiednie towarzystwo dla ciebie.
– Szukacie mi towarzystwa?
– Musimy, dziecko, bo inaczej sama je znajdziesz i niekoniecznie będzie dla ciebie odpowiednie.
– Tato! – Ellie poczuła się nagle jak krnąbrny dzieciak, któremu rodzice mówią, z kim się może bawić. Ale przecież tak robili, jak byłam dzieckiem.
– Kochanie, jesteś już dorosła, niedługo zaczniesz własne życie, chcemy dla ciebie tylko tego, co najlepsze – wtrąciła jej mama. – A Chester Cardwell to najlepsza partia w mieście...
– ...i taaaakie ciacho – zachichotała jej siostra, za co została zaraz zganiona wzrokiem przez matkę.
– Camillo, co to za słownictwo?! Masz szesnaście lat, zachowuj się jak panienka z dobrego domu! – obruszyła się lady Catherine.
– A dlaczego to Ellie ma dostać najlepszego faceta? – prychnęła młoda. – Bo jest starsza?
– O czym ona mówi? – zdziwiła się Eleanor.
– Jeszcze nie zauważyłaś, że rodzice chcą cię zeswatać z pięknym Chesterem? – Camilla wydęła usta, przez co stała się jeszcze bardziej podobna do matki.
– Myślę, że ta rozmowa zaszła za daleko – uznała Ellie. – Dziękuję wam za wspaniałe przyjęcie urodzinowe i graduacyjne, ale czuję się już zmęczona tym wszystkim i zaczęła boleć mnie głowa. Pozwólcie, że już pójdę do pokoju.
– Oczywiście, skoro się źle czujesz, córeczko – uznał jej ojciec i spojrzał na matkę z taką miną, że ta nawet się nie odezwała. – Zabawimy jeszcze gości, a ty odpocznij.
– Dziękuję, tato.
Ellie wzięła ze stolika starter do błękitnego cuda, które od tej pory należało do niej. Takie samochody nie miały już kluczyków. I, trochę mniej niezadowolona, poszła do swojego pokoju.
Po drodze poprosiła jeszcze Mary, żeby ta pomogła jej rozpiąć sukienkę. Pokojówka sprawnie się uwinęła.
– Czy mogę w czymś jeszcze pomóc, panienko?
– Nie, dziękuję, Mary. Teraz chciałabym zostać sama.
Drzwi zamknęły się za kobietą, a Ellie zdjęła nielubianą lawendową suknię i cisnęła ją na fotel. Dopiero wtedy poczuła się lepiej. Miała nadzieję, że matka nigdy więcej nie wybierze jej sukni na przyjęcie. Ale przecież teraz już była w domu... Mogła sama jechać na zakupy i wybierać sobie ubrania. Letnich przyjęć nie brakowało, a wielu ludzi zapraszało do siebie jej ojca z rodziną. Matka z tego skrzętnie korzystała, żeby brylować w towarzystwie. Tylko czy ja bym tego chciała?
Ellie wzięła prysznic, a potem przebrała się w ulubioną piżamę. W końcu położyła się w łóżku i zamknęła oczy. Zaraz przypomniała sobie, jak zarumieniała się na widok Chestera Cardwella, a potem potraktowała go z dystansem, i zrobiło jej się wstyd, bo był dla niej naprawdę miły.
Nie popisałam się – pomyślała. Z drugiej strony, on kiedyś naprawdę bardzo mi się podobał. Może rzeczywiście warto się lepiej poznać? – Uświadomiła sobie, że nie wie nic o dzisiejszym gościu, z którym zatańczyła dwa razy. Ani czym się zajmuje, ani co lubi. To chyba lepszy pomysł, niż kisnąć przez całe lato w domu.
Przed nią były prawie dwa miesiące wakacji, a nie była przyzwyczajona do nic nie robienia. Owszem, w domu były książki, ale ile można czytać, jak ma się dwadzieścia parę lat? Chciała czasem wyjść i z kimś porozmawiać.
Już zaczynało jej brakować znajomych z Londynu. Niestety, nie zapowiadało się, żeby mieli się prędko spotkać. Sophie wyjechała prawie od razu do Stanów na praktyki w renomowanej kancelarii radców prawnych Lawrence&Associates w Nowym Jorku. Jej ambicje sięgały dalej niż najlepsze nawet londyńskie kancelarie. Pozostali nie mieli tak bogatych rodziców i musieli szukać pracy, żeby pogodzić wydatki związane z praktykami z utrzymaniem się w stolicy. A Eleanor wróciła do Manchesteru i musiała znowu odnaleźć się w swoim mieście.
Ellie nigdy nie zastanawiała się nad swoją przyszłością. Od zawsze wiedziała, że pójdzie na prawo, bo takie studia skończył jej ukochany tata. I że będzie tak jak on dobrą prawniczką. W trakcie studiów zmieniła zdanie tylko odnośnie specjalizacji, bo sir Richard Bethell był wziętym adwokatem, broniącym ludzi przed mniej lub bardziej słusznymi oskarżeniami, a ona doszła do wniosku, że nie czułaby się zbyt pewnie perorując na sali sądowej w obecności wielu obcych ludzi, więc postanowiła specjalizować się w doradztwie prawnym. Skończyła studia, dostała się na praktyki i... po raz pierwszy od wielu lat miała prawie dwa miesiące bez obowiązków.
Wykorzystam te wakacje najlepiej jak się da – postanowiła.
Dziewczyna zasnęła, śniąc o swoim nowym błękitnym autku, które miała zamiar wypróbować już nazajutrz. W końcu od czegoś trzeba było zacząć te wakacje.
§&?
A Wy pewnie czekacie, aż coś się pozmienia? ;-) Z okazji poniedziałku, jak i faktu, że historia jest już napisana w połowie - bonusowy rozdział dla Was.
CZYTASZ
DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFER
ChickLit[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONA] Eleanor jest absolwentką prawa. Wraca z Londynu do domu i po wakacjach ma zacząć praktyki w kancelarii w manchesterskim City. Dziewczyna jest córką lorda Bethella, również prawnika. Za zgodą jej ojca zaczyna się wokół niej kręc...