Lipiec dopiero się zaczął, a Eleanor już nie potrafiła sobie znaleźć miejsca. Kilkanaście lat ciągłej nauki wyrobiło w niej nawyk pracy i nie mogła się odnaleźć w absolutnym lenistwie. Kiedy była w szkole lub na studiach, uczyła się często nawet przez wakacje, a teraz miała wolne aż do września, zanim zacznie roczne praktyki zawodzie, żeby w końcu odbyć minimum dwuletni staż, training contract * w wybranej specjalności, solicitor**. Miała nadzieję, że Attorney i wspólnicy będą z niej na tyle zadowoleni, żeby mogła u nich praktykować, ale tata kazał jej nie martwić się na zapas i przez lato po prostu odpoczywać.
W poniedziałek rano ubrała się i zeszła na śniadanie, które zjadła sama, bo ojciec już zdążył wyjechać do pracy, żeby móc otworzyć kancelarię o dziewiątej. W końcu od nich do centrum miasta była prawie godzina drogi. Matka i Cam jeszcze spały. Im nigdy nie śpieszyło się do wstawania, a jeszcze mniej do jakiejkolwiek pracy. Czasem Ellie miała wrażenie, że to matka powinna była urodzić się szlachcianką, a tata w zwykłej robotniczej rodzinie. I ona też. Arystokratyczne geny uwierały ją teraz bardziej niż kiedykolwiek dotąd. Chciała po prostu wyjść z domu, najlepiej jak najdalej od swojej rodziny.
Jedząc tosty francuskie z serem i pieczarkami, które przyrządziła na jej prośbę Mathilda, Eleanor zastanawiała się, jak spędzić najbliższe dwa miesiące, żeby nie umrzeć z nudów i nie musieć znosić ciągle zjadliwego języka matki, ale wiedziała, że nie może wyjechać w ciągu najbliższych dwóch tygodni, bo obiecała Chesterowi lunch w tygodniu i miała pójść z rodzicami na przyjęcie do jego rodziców. Uch, że też nie mogę po prostu robić tego, na co mam ochotę... – pomyślała z żalem. Przecież mam samochód – przypomniała sobie zaraz. Już wiem! Po imprezie jubileuszowej u Cardwellów wsiądę w auto i pojadę do Stoney Acres! Sama.
Pozostało jakoś wytrzymać najbliższe dwa tygodnie w domu. Na szczęście pogoda była piękna, pod altaną w ogrodzie wygodny szezlong, a w biblioteczce ojca cała masa nieprzeczytanych jeszcze książek. Obiecała mu co prawda, że przez lato będzie unikać kodeksów i opracowań prawniczych, ale tata miał też całą masę nowości z różnych gatunków.
Eleanor nie wiedziała, ile czasu minęło, zanim od lektury oderwał ją krzyk siostry:
– El!!!
– Słucham?
– El!!! – Camilla już biegła w jej kierunku. Po chwili zdyszana wpadła do altanki.
– Jeju, Cam, co się stało? – zmartwiła się, widząc, że siostra jest cała czerwona i ciężko dyszy.
– Telefon... do... ciebie – wysapała młoda.
– I dlatego drzesz się na cały ogród i pędzisz jak na złamanie karku? – zdziwiła się.
– Ale... to... Chester... Chester Cardwell... do cholery! – Camilla powoli dopiero wracała do normalnego oddechu, ale nie omieszkała użyć słowa, którego w ich domu się nie używało.
– W porządku, zaraz podejdę.
– Nie śpieszysz się?
– A powinnam?
Camilla spojrzała na starszą siostrę tak, jak patrzy się na kogoś niespełna rozumu. Najprzystojniejszy facet, jakiego widziała na żywo, zadzwonił do jej siostry, a ona, jakby nigdy nic, zamierzała powoli udać się do telefonu. Dobrze, że w ogóle!
Eleanor wstała, włożyła zakładkę w książkę, a potem odłożyła ją na stolik obok szezlonga i poszła w kierunku domu. Telefon znajdował się w holu przy wejściu i w gabinecie taty. Camilla odebrała oczywiście w gabinecie i tam leżała przenośna słuchawka. Pewnie liczyła, że porozmawia sobie w spokoju z którymś ze znajomych, bo na komórkę miała akurat szlaban.
Ellie zamknęła za sobą drzwi, usiadła w fotelu taty i podniosła słuchawkę:
– Eleanor Bethell, słucham.
– Z tej strony Chester Cardwell. Jak się masz, Ellie?
– Świetnie, korzystam z uroków lata, czytając na dworze. A co u ciebie? – spytała kurtuazyjnie.
– Miałem nadzieję, że pojawisz się na przyjęciu w ogrodzie u Derehamów.
– A ty tam byłeś? Myślałam, że Cordelia zaprosiła ludzi w swoim wieku. Że nie wspomnę o nieletnich pokroju mojej siostry.
– Przyjąłem zaproszenie, bo liczyłem na twoją obecność. Przecież to wasi sąsiedzi, a ty chodziłaś z Cordie do szkoły, z tego co kojarzę.
Cordie?
– Jest o rok młodsza i nawet mnie nie zaprosiła – zauważyła. – Za to moją siostrę już tak.
– No trudno, będę bardziej uważny następnym razem, Ellie. Ale nie dzwonię, żeby rozmawiać o Cordelii.
– A w jakim celu?
– Obiecałaś mi lunch w tygodniu, pamiętasz?
– Rzeczywiście.
– W takim razie co powiesz na jutro? Podjechałbym po ciebie w południe.
– Może być jutro, Chesterze. Powiesz mi coś więcej? Dokąd pójdziemy?
– Jutro dowiesz się wszystkiego, Ellie. A teraz życzę ci miłego popołudnia.
To już jest południe???
– Dziękuję. Miłego popołudnia, Chesterze.
– Do jutra, Ellie.
Chester się rozłączył, a ona, zanim odłożyła słuchawkę, usłyszała jeszcze dźwięk odkładanej słuchawki w holu. Ciekawe, kto mnie podsłuchiwał? Mama czy Cam?
Ellie wyszła z gabinetu taty, ale w holu nie było nikogo. Może mi się wydawało?
Zanim wróciła do altanki, spytała Mathildy, co będzie na lunch, i poinformowała kucharkę, że jutro zje poza domem.
– Dziś zapiekanka z warzywami i mięsem, ale jutro miał być twój ulubiony suflet serowy, Ellie.
Ach, te dylematy.
– A nie możesz przełożyć sufletu na pojutrze, Mathildo? A jutro zrobić porc chops*** z ziemniakami albo brokuły w beszamelu, które lubi tylko moja mama?
– Dla ciebie mogę, powiem lady, że czegoś zabrakło i muszę dokupić.
– Wybornie.
Ellie miała ochotę uściskać kucharkę, ale w tym momencie do kuchni weszła lady Catherine i jej wzrok padł na córkę, ale zaraz przeniosła go na kucharkę.
– Przyszłam poinformować, że dziś nie będzie nas na kolacji. Wychodzimy z lordem do restauracji. Dziewczętom proszę przyrządzić coś lekkostrawnego – dodała, patrząc znowu na córkę, która nie wytrzymała spojrzenia matki i spuściła wzrok.
Nie mogę jej pozwolić tak się traktować – pomyślała Ellie, ale nie odważyła się odezwać.
Kiedy lady wyszła, Mathilda odezwała się pierwsza:
– Lunch zaraz będzie. Nie przejmuj się tym, co mówi matka.
– Łatwo powiedzieć – westchnęła Eleanor. – Ale dziękuję, Mathildo. Poczekam w jadalni. – I poszła zająć swoje miejsce przy stole.
Siedząc tam samotnie, myślała o tym, że w tym samym czasie tata je lunch ze współpracownikami lub klientami. I że jego dzień jest o wiele przyjemniejszy. Nikt go nie ocenia przez pryzmat wyglądu, a wszyscy cenią za profesjonalizm. W pewnym momencie doszła do wniosku, że wolałaby nie mieć tych wakacji, tylko od razu zacząć praktyki, byle tylko nie przebywać zbyt długo w domu z matką, która działała na nią dołująco. Niestety, nie miała wyboru. Wszystko było już zaplanowane.
§&?
* ang. kurs, praktyka.
** ang. radca prawny.
*** ang. kawałki wieprzowiny.
CZYTASZ
DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFER
ChickLit[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONA] Eleanor jest absolwentką prawa. Wraca z Londynu do domu i po wakacjach ma zacząć praktyki w kancelarii w manchesterskim City. Dziewczyna jest córką lorda Bethella, również prawnika. Za zgodą jej ojca zaczyna się wokół niej kręc...