Brunet podszedł bliżej i spojrzał mi głębiej w oczy. Czuć było od niego ciepło,takie jak dawniej. Spojrzałam mu w oczy i z nadmiaru emocji przytuliłam go,co odwzajemnił przyciągając mnie bardziej do siebie.
- Nie wiedziałam,że masz jeszcze jakiekolwiek do mnie uczucia po tym co zrobiłam.-powiedziałam cicho,wtulając się w jego umięśniony tors.
- Od zawsze miałem,ale teraz nie bierz tego na 100% pewności, że tak jest. Po tym co się stało w jeden dzień patrzę na ciebie jak na największą szmatę na świecie,a na drugi marzę o tym żeby się do ciebie przytulić, więc jak wspomniałem nie bierz moich słów serio.- oznajmił,po czym się odsunął ode mnie.
Ja miałam tylko jedno w głowie,to że te słowa nie były kierowane w jego stronę,a on je wziął na poważnie i teraz mi oznajmia,że on sam nie wie czego chce.
- Pewnie, i tak to jest za szybko na jakiekolwiek uczucia po tym co nasza relacja przeszła.- uśmiechłam sie do niego co on odwzajemnił i poszedł do siebie do pokoju.
Ja natomiast udałam sie na krótką drzemkę do pokoju Cole'a ze względu na to,że ma mega wygodny materac, a materac też ma uczucia, więc jest teraz samotny,czyli dobrym pomysłem będzie dotrzymanie mu towarzystwa.
Po kilku godzinach dobrej drzemki obudził mnie Lloyd.
-Age wstawaj, musimy lecieć na misje!-poczułam tylko jak dostałam mieczem rzuconym w moje nogi(oczywiście był w pokrowcu).
Przetarłam oczy i udałam się na zewnątrz,gdzie już większość była.
- Jaki mamy plan?- spytałam mojego brata,który jak zawsze był w pełni gotowości.
- Misja bedzie wyglądać tak: Age i Kai udacie się do lochów w podziemia, Jay i Zane atakują siedzibę antagonistów od góry na smokach. Nya,ja i Colę weźmiemy ich z wejścia, spróbujemy sie dostać niezauważeni.
- Naprawdę muszę być z Kai'em?!- postanowiłam się postawić planowi mojego ukochanego braciszka.
- Tak i uwierz mi,nie mam czasu teraz na zmiany,bo tobie się coś nie podoba,raz przeżyjesz.- oznajmił- Okej,jakieś pytania? Nie? To super wyskakujcie na smoki i ruszamy!Po kilkudziecięciu minutach byliśmy już na miejscu. Oczywiście rozdzieliliśmy się na grupy i udaliśmy wypełnić nasze zadania. Nasza dwójka nie była za bardzo rozmowna,więc trasa do lochów przebiegła w ciszy. Gdy dotarliśmy tam i byliśmy już w jednym z korytarzy,które są ze sobą połączone. Było ciemno i wilgotno, co 15-20 metrów był strażnik a przy drzwiach których było kilka,aż się tam roiło od nich.
- Masakra,wolę już misję na smokach.-rzekł mój towarzysz.
- Ja też,to miejsce jest obleśne i pełno tu pająków,dosłownie jakieś piwnice przerobione na lochy.
- Oj czekaj,masz pająka chyba na masce.-złapał mnie za ramie przez co stanęłam.
- Czemu mnie zatrzymałeś?- spytałam.
- Bo masz pająka na masce.- oznajmił brunet.
- Co?! Jezu Kai ściągnij go!-zaczęłam machać rękami i dosłownie uciekać od samej siebie.
-Cicho bądź i się nie ruszaj,bo za chwilę strażnicy się tu zletą!- złapał mnie za ramiona przez co stałam na przeciwko niego.- I już,po sprawie.- mój rzekomy wybawca zrzucił go ze mnie.- Ty jesteś ninja i się boisz pająków?
- Słuchaj wasz słynny zielony ninja aka mój brat też się ich boi, ja jestem dziewczyną,więc jeszcze ok,ale chłopak? Zastanów się lepiej nad tym Kai.- odpowiedziałam chłodno i ruszyłam przed siebie.
Przez następne kilka minut nasza wędrówka upływała w totalnej ciszy,jedyne co robiliśmy to wymienialiśmy się prowadzeniem. Przez ten czas się zastanawiałam jak nie udusić Lloyd'a za danie mi,aż tak zjebanej części misji.Dawno również nie mijaliśmy żadnego strażnika przez co robiło się coraz większe napięcie idąc dalej tym bardziej,że to Kai prowadził.
Nagle on się odwrócił do mnie,poczułam rękę na moich ustach i jedna na talii,i pchnięcie mnie w bok. Spojrzałam na bruneta z którym znajdowaliśmy się w jakimś "ślepym korytarzyku". Jego dłonie były na mojej tali przez co byłam bardzo blisko niego,twarzą w twarz.
-Czy ciebie do reszty poje!...- nie dałam rady dokończyć,bo zasłonił moje usta ręka.
-Cicho bądź błagam,bo za chwilę nas znajdą.-powiedział to bardzo cichym głosem,po czym wychylił się za ściany,żeby sprawdzić jak daleko są strażnicy,przy tym nadal obejmując mnie jedną ręka. Ja oparłam się o ścianę,która dosłownie była centymetr ode mnie,nie mieliśmy tu dużo miejsca,więc trzeba było się poświęcić i być bardzo i to bardzo blisko siebie.Kai spojrzał pytając mnie wzrokiem czy może być bliżej,na co kiwnęłam głowa.Jego ręce znajdowały się na mojej talii a moja twarz bardzo blisko jego szyi.
Jego dłonie zaczęły zjeżdżać niżej tak,że prawie znajdowały się na moich pośladkach,ale wolałam to olać dla dobra misji. Po sekundzie mogliśmy usłyszeć dźwięk małej armii wroga,która dosłownie szła 2 metry od nas i na szczęście nie zauważyli nas.
Spojrzałam na chłopaka przede mną,gdy tamci przeszli. Był w takiej samej pozycji tylko jego wzrok znajdował się na moich ustach.
Stwierdziłam,że mu zrobię lekki żart i zarzuciłam ręce na jego ramiona uśmiechając się do niego i patrząc głęboko w oczy.
- Mogę?- spytał zbliżając swoją twarz do mojej.
Ja natomiast nic nie odpowiedziałam tylko się jeszcze bardziej uśmiechłam w jego strone. W moim planie było tak,że centymetr przed gdy nasze usta złączy,odwrócę się tak,że pocałuje mnie w polik,ale się przeliczyłam.
Pocałował mnie w usta. Dosłownie Kai Smith pocałował mnie w usta. Zjebałam swój idealny plan. Podczas pocałunku jego ręce zjechały jeszcze trochę niżej a moje wyładowały na jego klatce. To był zwykły,krótki pocałunek,trwał zaledwie kilka sekund. Odsunęliśmy się od siebie lekko i spojrzeliśmy na siebie.
- Trzeba przyznać,że nadal jesteś w tym dobra.-oznajmił.Ja oszołomiona tym co się stało jedynie się uśmiechłam.
-Chodź!-chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę głównego korytarza.
CZYTASZ
Ninjago: You got me.
ФанфикCzasami życie nie jest takie proste a szczególnie ,gdy jesteś ninja. Czasami chodzi o życie,żeby przetrwać podczas walki, przyjaciół, świat, rodzinę i miłość. Czasami, gdy nie dajemy już rady chcemy, by wszystko się skończyło, żeby śmierć była na wy...