Siedziałam sobie spokojnie w pokoju czytając zwoje,które mi dał Wu. Miałam z nich coś wywnioskować,ale ja sama nie wiem co. Teraz mój wujek uwziął się na to,że będzie mnie trenować stricte na przyszłego mistrza. Rozumiem go,ale ile można. Codziennie ileś treningów,później uczenie się. Zero czasu dla siebie. Siedząc sobie cicho i skupiając się na swojej robocie wyrwał mnie z zamyśleń mój brat.
-Ziemia do Age.-zaczął machać mi dłonią przed oczami.
-Co?-oderwałam się od lektury i spojrzałam na niego.
-Stoję już nad tobą od jakiś 5 minut.
-Wybacz...-podrapałam się po karku.
-Pokaż co tam masz,to jest aż tak ciekawe?-wziął do ręki zwój.
-Zależy,ja próbuję czegoś się dowiedzieć.
-W sprawie dowiedzenia się czegoś...-zaczął.-Opowiesz mi całą swoją historię od A do Z? Od wtedy kiedy zamieszkałaś z Wu.-spytał.
-A po co ci? Przecież wszystko wiesz.-byłam zdziwiona.
-Tak,ale z różnych źródeł. Chciałbym wszystko usłyszeć od ciebie jak było.
-Dobra to siadaj.-oznajmiłam.Blondyn rozłożył się wygodnie na moim łóżku.
-Zatem zamieniam się w słuch.-powiedział dumny.
-Pewnie jak wiesz przeprowadziłam się do Wu mając 7/8 lat. Tak naprawdę o niczym nie wiedziałam. Nasza mama zabrała mnie pod wieczór ze szkoły,w której byliśmy. Kazała mi wypić jedną z herbat. Pamiętam,że po kilku minutach zasnęłam u niej na rękach. Rano obudziłam się w ciepłym łóżeczku,ale nie należało ono do mnie. Pokój też był mi całkowicie obcy. Byłam sama w nim. Stwierdziłam,że wyjdę na zewnątrz. Wylądowałam w jakimś korytarzu. Był bardzo długi, jak na nasz stary klasztor przystało. Naszej mamy wtedy już nie pamiętałam. Pewnie ta herbata miała to spowodować. Nagle przede mną stanął uśmiechnięty Wu. Nie widziałam kim on jest i zaczęłam go wypytywać gdzie jestem itd. Później mi się przedstawił i wytłumaczył,że od dzisiaj u niego mieszkam. W pierwszy dzień po południu zaczął mnie już trenować. Najpierw traktowałam to jako zabawę. Dał mi jakiś drewniany miecz i miałam walczyć na torze przeszkód. To była komedia,ale czego można oczekiwać po dziewczynce. Nie pamiętałam dosłownie nikogo,nawet ciebie Lloyd. Herbata miała bardzo mocne działanie. Wu jedynie wspomniał o Garmadonie.
Po kilku dniach ćwiczenie stało się moją rutyną. Oczywiście,że się jeszcze wtedy bawiłam pluszakami itd. Gdy pytałam mistrza gdzie jest moja mama to odpowiedział,że zostawiła mnie u niego,bo musiała pilnie wyjechać.
Starzec był zadowolony z moich postępów. Po kilku tygodniach,gdy zaczęło mi się nudzić pokonywanie tego samego toru przeszkód, zaczęłam się buntować i wtedy powiedział mi,że trenuje, żeby zostać ninja. Byłam w szoku. Myślałam,że oni nie nigdy istnieli.Kilka lat później mistrz zwerbował Cole'a. Byłam bardzo zadowolona,że wreszcie będę miała z kim spędzać czas. Szybko znaleźliśmy wspólny język i zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Wu widząc jak się razem dogadujemy zaczął robić nam wspólne treningi. Graliśmy wspólnie,czytaliśmy komiksy,dosłownie wszystko razem robiliśmy. Byliśmy niczym papużki nierozłączki. Życie było bardziej barwne. Pamiętam,że nawet uczyłam bruneta robić warkocza na moich włosach. To był błąd.-zaśmiałam się.-Wu musiał mi później ściąć lekko włosy.
Po kilku miesiącach doszedł do nas Jay. Był mega śmieszny. Każdy z nas wspaniale się dogadywał ze sobą. Na oko 2 miesiące później mistrz przyprowadził Zane'a. Był trochę inny niż my,ale to nie wykluczało go z drużyny,ponieważ miał bardzo wysokie umiejętności.
Ćwiczyliśmy wspólnie całą 4 przez miesiące. Zżyliśmy się. Pewnego wieczoru Wu dał nam czarne stroje ninja. Nasza radość była wtedy nie do opisania. Przez następne tygodnie nasz entuzjazm rósł coraz bardziej. Przecież jesteśmy ninja.Mimo,że z każdym dużo czasu spędzałam to najwięcej i tak z Cole'em. Nic się nie zmieniło,nawet dlatego że były nowe osoby w drużynie. Aż do czasu...
Pewnej nocy zauważyliśmy,że jest nas więcej niż 4. Postanowiliśmy zaatakować nieznajomego. Nim okazał się Kai. Gdy wtedy Wu wyszedł ogarnąć nas,kazał ściągnąć nasze maski. Nigdy nie zapomnę jego szoku jak jeden z oprawców... czyli ja to dziewczyna.
Uśmiechłam się na słowa mistrza,że on będzie od dzisiaj razem z nami. Miał wywalone ego,ale zbytnio mi to nie przeszkadzało tak jak innym.
Wpatrywałam się chyba za bardzo w niego i Cole to zauważył przez co mnie szturchnął,żebym się ogarnęła.
Bardzo mi się spodobał nowy kolega.
Po wyminie kilku słów z nim,wtedy na dziedzińcu,nie mogłam zasnąć w nocy. Moje myśli krążyły tylko wokół niego i tego jaki on fajny.Przez następne dni zaczęłam spędzać coraz więcej czasu z Kai'em. Dogadywaliśmy się jakbyśmy znali się od zawsze. Byłam mega nim zauroczona. Pamiętam,pewnego dnia Jay też mi powiedział,że chyba się podobam "panu ładnemu". Od tego czasu zaczęłam to coraz bardziej zauważać. Zaczęliśmy większość rzeczy robić razem. Trenowaliśmy,graliśmy na konsoli itd. Później zaczęła się wyprawa po złote bronie. Tam pierwszy raz spotkałam naszego ojca. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział,jak w sumie przez następne lata również,że moim biologicznym ojcem jest Chen. Dowiedziałam się to dopiero od niego samego. Dlatego wcześniej sensei mi dał moc ognia.Później dopaiero Chen wytłumaczył mi,że mam moc bursztynu po nim.A z Misako przespał się tylko dlatego,żeby zarobić Garmadonowi na złość,gdy był jego uczniem. Najprawdopodobniej on wyczuł,że Misako podoba mu się,więc pewnie postanowił zemścić się za coś i wykorzystał do tego naszą mamę. Wtedy też nikt nie wiedział chyba,że jestem w 3/4 demonem. Może Wu,ale jego nigdy nie wiadomo.
Co do Nya'i po tym,gdy ją uratowaliśmy. Moje relacje z nią od samego początku były średnie. Zawsze miała o coś do mnie problem. Główny był taki,że jestem niby taka jak Garmadon i że mam nie spotykać się z jej bratem. Chciała,żeby to jak najszybciej się skończyło. Po prostu lasce nie przypasowałam do gustu,bo przecież nie pasuję do jej brata. Była pewnie bardzo zadowolona,gdy dowiedziała się,że zdradziłam Kai'a.Później jak sam wiesz poznałam Morro. Oczarował mnie,gdy opuścił twoje ciało i byłam po jego stronie. Wtedy odczuwałam wielką chęć rządzenia światem z nim. Nie interesowało mnie,że ponownie zdradzę Kai'a tak jak już to zrobiłam na wyspie Chen'a dołączając do jego armii. Można powiedzieć,że miałam gdzieś całą relację z nim. Nie była już ona dla mnie tak ważna jak zawsze.
Po tym wszystkim moja relacja z brunetem uległa diametralnej zmianie. Nie będę ukrywać,że nie żałowałam,ale stało się co się stało. Tylko przez to co przeszłam miałam coraz więcej gniewu i znienawidzenia do świata...zadawałam sobie pytanie dlaczego ja? Najbardziej się na mnie odbiło...chyba śmierć Morro i te kłótnie z Kai'em...-lekko posmutniałam.-No i chyba to wszystko w największym skrócie.-oznajmiłam,a blondyn siedział w dużym szoku.
-Mam teraz taką zawiechę, za dużo na jeden raz.- zaśmiał się.POV:Lloyd'a
Po usłyszeniu jej historii zrozumiałem,że ona nie ma zielonego pojęcia co Cole musiał przeżywać,po tym jak się Kai pojawił. Ona po prostu zapomniała o jego istnieniu...
Widziała też śmierć swojej miłości na własne oczy,a swoją wcześniejszą miłość zostawiła dla tej która odeszła. Rozumiem znienawidzenie jej do świata. Przez większość swojego życia musiała naprawiać błędy,które nawet nie były do końca jej winą...Witam was moi drodzy czytelnicy!💕
Niedługo będziemy zbliżać się do końca.
Napiszcie jakie wam odczucia towarzyszą podczas ostatnich rozdziałów.
Dodatkowo w komentarzach co jeszcze chcielibyście przeczytać/dowiedzieć się,jakie wątki rozwinąć itd. Kogo byście chcieli zobaczyć?
Liczę na was,każdy komentarz przeanalizuję! 🫶💋
Tawminnie💋
CZYTASZ
Ninjago: You got me.
FanfictionCzasami życie nie jest takie proste a szczególnie ,gdy jesteś ninja. Czasami chodzi o życie,żeby przetrwać podczas walki, przyjaciół, świat, rodzinę i miłość. Czasami, gdy nie dajemy już rady chcemy, by wszystko się skończyło, żeby śmierć była na wy...