7| Było mi to pisane...

161 8 0
                                    

-Siadaj-rzekł duch i odsunął mi krzesło przy stole.
Tak zrobiłam,natomiast on usiadł na stole przede mną,tak że musiałam unieść lekko głowę,żeby go zobaczyć.
- Dlaczego tu jesteś ?-spytałam.
- Bądź grzeczną dziewczynką i nie zadawaj takich pytań.
- Ale przecież chyba mnie kochasz?...
- Tak,ale próbuje przymknąć oko na jedną sprawę dotyczącą twojej osoby.
- Jaką?-spytałam ze zdziwieniem.
- Twoją przeszłość Age...twoją przeszłość z Kai'em-oznajmił chłodno.
-Między nami nic nie ma Morro,przysięgam!
- No ja mam taką nadzieje. Czekałem bardzo długo by cię dotknąć.-przyłożył dłoń do mojego polika.- Widzisz,nie przenikam przez ciebie jako duch, jesteśmy sobie przeznaczeni Age.
Czułam dosłownie jego dotyk,był bardzo delikatny. Wstałam z krzesła i chciałam złączyć nasze usta,ale on zdąrzył zasłonić moje dłonią.
- Co? Czemu to zrobiłeś ?-spytałam.
- Czekaj.- zszedł ze stołu i mnie na nim posadził oraz stanął przede mną.- Tak lepiej- uśmiechał się kącikiem ust w moja stronę.
-Więc... pocałujesz mnie ?- nie mogłam uwierzyć, że go o to spytałam,po tylu latach nadal mam motylki w brzuchu.
- Może?...-spojrzał mi głęboko w oczy.
Złapałam jedną ręką jego tył głowy a drugą jego ramię i złączyłam nas w namiętnym pocałunku.
Chłopak zaczął przygryzać moją wargę prosząc o dostęp,po czym złączył nasze języki.
Przez dłuższą chwilę całowaliśmy się,aż w końcu zabrakło nam tlenu. Spojrzał na mnie po czym rzekł lekko zasapany:
- Chcę cię...tyle lat na ciebie czekałem.
Nagle drzwi się otwarły przez co nasz wzrok powędrował w ich strone. Wszedł jeden z wrogów. Nie był tacy jak strażnicy ani ich przywódca. Można było stwierdzić,że to doradca ich władcy.
- Mistrz chcę waszą dwójkę widzieć za 5 minut w sali głównej.- oznajmił nam.
- Po co?-spytał mój chłopak.
- Ceremonia unicestwienia jednego z wrogów się odbędzie.- odpowiedział,po czym wyszedł.
- Ehh...dobra chodź.- stwierdził,po czym podał mi rękę,żebym mogła zeskoczyć ze stołu.
Udaliśmy się do rzekomej sali głównej.
Gdy weszliśmy do środka ustawiłam się tak jak Morro mi kazał i stanął obok mnie.
-Wprowadzić więźniów!- krzyknął przywódca.
Wielkie drzwi się otwarły i wprowadzili dwójkę osób.
Własnym oczom nie mogłam uwierzyć,to był Kai i Lloyd.
-Age? Co ty tu robisz u jego boku?!- krzyknął mój brat.
-Lloyd to nie tak jak myślisz...-zaczęłam.
Nagle poczułam przypływ złej energii.
- z resztą,zawsze byłeś tym lepszym dla Wu i dla każdego w sumie! Pamiętasz jak ty to mówiłeś,że każdy zasługuje na szczęście?! Nigdy nie chciałeś,żebym była szczęśliwa! Gdy wszystko się układało pojawiłeś się ty! Dobra byłeś znośny jako dzieciak,ale gdy zostałeś zielonym ninja, wszyscy zaczęli mieć na twoim punkcie obsesje! Rozumiem dużo przeszłeś itd.,że straciłeś Harumii,ale nikt przez twoje fochy nie zwracał uwagi na mnie, byłam dosłownie zapomniana!-wykrzyczałam.
- Age,co ty gadasz?! Wcale tak nie było!
- Było,tylko ty tego nie widziałeś,bo byłeś zajęty sobą!
- Zawsze się o siebie troszczyliśmy,przecież jesteśmy rodzeństwem! Kai też się o ciebie troszczył!
- Proszę cię Lloyd. Nie kompromituj się!-spojrzałam mu perfidnie w oczy.- Zniszczyć go!-zarządziłam!
-Nie,Age czekaj!-krzyknął Kai.
- Zamknij się,nie waż się do niej odzywać!-odpowiedział mu Morro.
- Bo co? Bo chcę jej powiedzieć coś ?
-Tak? Więc co chcesz jej powiedzieć ?
- Age,dlaczego taka jesteś? Jesteś pod wpływem czegoś.Nie wiem co to jest,ale ty taka nie jesteś !
- Jestem- odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
-Tak taka jesteś? A kto chciał żebym się w tobie na nowo zakochał ? Ja czy ty?- utrzymywał cały czas kontakt wzrokowy.-Bo się w tobie zakochałem tak jak kiedyś,zrozumiałem to że jesteś już nieodłącznym elementem mojego życia od dłuższego czasu. A ty teraz to znowu niszczysz!
Zatkało mnie na jego słowa,spojrzałam na Morro,który wzrokiem zabijał go i mojego brata.
- Rozumiesz, nie miałam wyjścia,to nie tak!
-A jak?-spytal brunet.
Nagle Morro mnie złapał za ramie i odciągnął od niego.
- Zawsze waszej dwójki nienawidziłem,mieszacie jej w głowie.-rzekł.- Zniszczyć ich!
-Age błagam,dlaczego znowu chcesz nas zniszczyć ?!-krzyknął Kai.
- My nic tobie nie zrobiliśmy!-dodał Lloyd.
Nagle coś we mnie pękło,bo cały czas nawiązywałam kontakt wzrokowy z Kai'em.
- Czerwonego oszczędźcie chociaż na jeden dzień,a zielonego zabijcie.-oznajmiłam po czym odeszłam. Slyszałam za sobą tylko krzyki Lloyd'a,gdy mu odbierał moc.

Gdy doszłam do swojego pokoju,który został już mi przypisany,z automatu zasnęłam. Przez całą noc śniły mi się koszmary. Nad ranem wstałam podeszłam do lustra i zaczęłam się sobie przyglądać. Chcąc nie chcąc stałam się taka jak moi ojcowie. 100% zła,które zajęło moją duszę.
Dostałam od służby wyprany strój ,w który od razu się ubrałam.
Od razu przy okazji poprosiłam na chwilę doradcę "mojego" złego mistrza,który po kilkunastu minutach zjawił się u mnie.
- W czym pomóc panno Garmadon?-spytał.
- Chcę się zobaczyć z czerwonym ninja.-oznajmiłam.
-Po co? Ale jakże ja tego nie rozumiem.
-Chcę z nim zamienić kilka słów przed jego unicestwieniem.
- Zatem muszę poinformować o tym mistrza wiatru. On bardzo się troszczy o pani bezpieczeństwo.
-To nie będzie potrzebne,żeby on tam był. Może mnie jedynie tam wprowadzić.
- Dobrze,jak pani sobie życzy,panno Garmadon.- po czym wyszedł.

Przez większość dnia nie wiedziałam co ze sobą zrobić.Telefon mój został zabrany,z resztą i tak był już zepsuty. Z Morro widziałam się tylko raz, gdy przyszedł na chwilę się przywitać. Ogólnie to doszłam do wniosku,że to co się dzieje to już chyba było moje przeznaczenie. Wu i Garmadon byli rodzeństwem tak samo jak ja z Lloyd'em,więc teraz w naszym pokoleniu ja jestem tą zła. W sumie co ja pierdole 3/4 ze mnie Oni...to było mi pisane.

Ninjago: You got me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz