Byliśmy już w trakcie drogi. Każdy leciał na swoim smoku żywiołów. Najpierw grupka Lloyd'a za nimi Jay i Kai,a my byliśmy ostatni. Rozmawiałam z Cole'em na najróżniejsze tematy. Śmialiśmy się jak za dawnych czasów.
-Albo pamiętasz to,gdy pokłóciliśmy się i mistrz nie wiedział jak zmusić naszą dwójkę do treningu,a miał tylko nas!-rzekł roześmiany mistrz ziemi.
-Nawet mi nie mów! On już w pewnym momencie nie dawał rady z nami!-również podzielałam jego humor.
-Biedny,że on nam to wybaczył!
-Jesteśmy najlepsi!
-O czym gadacie?-dołączył do nas mistrz ognia.
-O tobie a o kim innym możemy?-spytał prześmiewczo mistrz ziemi.
-Serio,aż tak zajebisty jestem?-rzekł z dumą.
-Nie.-oznajmiłam oschle.
-A tobie co?-spytał.
-Wkurza mnie twoje ego trochę dzisiaj.-oczywiście,że powód był inny i była nim jego siostra.
-A...ale przecież nie możesz się o takie rzeczy obrażać,to część mnie.
-Dobra masz racje,wybacz. Średni mam dzisiaj humor.- oznajmiłam,po czym wyprzedziłam ich i leciałam sama.Po jakimś czasie wylądowaliśmy w ustalonym miejscu,żeby się rozdzielić. Nie byłam zainteresowana rozmową z nikim,więc stałam sama.
-Co się stało,stoisz taka smutna?-spytał mistrz ognia podchodząc do mnie.
-Nie nic,nie zwracaj na to uwagi. Po prostu nie mam dnia dzisiaj...idź pogadać z chłopakami.-lekko uśmiechłam się w jego strone.
-Nie opłaca mi się,wole spędzić ostatnie chwile z tobą,bo za chwile i tak wyruszamy.-delikatnie złączył nasze dłonie.
-To miłe,ale serio nie musisz.
-Ale ja chce...chyba że ty nie chcesz to mogę iść.
-A więc tak mam nadzieje,że każdy zna już plan,ale nastąpiły małe zmiany.-zaczął mój brat przez co nie zdążyłam odpowiedzieć mojemu rozmówcy.- Ze względu na to,że Cole i Kai wydają mi się bardziej zgraną drużyna to Jay będzie z Age.-oznajmił.
-Japierdole,powodzenia.-zaśmiał się po cichu Kai.
-Przestań,będzie fajnie.
-Jak już wspominałem widzimy się tutaj o zachodzie słońca.-po poinformowaniu nas blondyn wyczarował swojego smoka a po nim reszta.
-Uważaj na siebie.-powiedział brunet całując mnie w skroń.
-Ty też.-uśmiechłam się po czym wyczarowaliśmy swoje smoki.Lecieliśmy razem z Jay'em już kilkadziesiąt minut.
-Ej a ty z Kai'em to teraz tak na poważnie?-przerwał ciszę.
-W sensie?
-Że jesteście już razem?
-Nie,co ty! Jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi.
-No bo wiesz,widziałem jak się żegnaliście.-oznajmił zakłopotany.
-Nie...to było tylko tak po przyjacielsku.
-Jakby nie wnikam w waszą relacje,ale Nya...
-Nawet mi nie mów! Jay sorry,że to powiem,ale masz zjebaną dziewczyne!
-Ostatnio zrobiła się trochę irytująca,też to widzę,ale ona też twierdzi że okręciłaś sobie jej brata wokół palca.
-To niech powie to swojemu bratu,a nie każdemu do okoła...chcesz wiedzieć czemu dzisiaj mam taki średni humor?
-No raczej,ale wolałem nie pytać,bo wiesz możesz mieć te dni i tak dalej...
-Twoja ukochana dziewczyna zaatakowała mnie w kuchni o tą sprawę z jej bratem.-oznajmiłam.
-Nie wierze...serio!?-był w szoku.
-Tak,myślałam iż mamy wszystko wyjaśnione,ale jednak się myliłam.
-Przecież to jest niedorzeczne,Kai ma swój mózg i widać,że wasze uczucia do siebie są szczere.-stwierdził.
-Ona tego nie rozumie.POV:Kai'a
Byliśmy już niedaleko celu. Sam fakt,że podróże z Cole'em są bardzo przyjemnie,a rozmów nigdy nie ma końca,dzięki czemu czas szybciej leci.
-Ej Kai,a w ogóle jaką ty masz relacje z naszym demonem wcielonym?-zapytał śmiejąc się.
-Że w sensie o Age ci chodzi?
-Tak.
-No nie wiem...normalna?-odpowiedziałem.
-Teraz tak,ale wiesz o co mi chodzi. Czy to jest taka romantyczna czy przyjacielska?
-Nie wiem,nie umiem tego zbytnio określić. Jest jaka jest nie narzekam.-wzdrygnąłem ramionami.
-Zależy ci na niej?-spytał po chwili.
-No raczej?!-odpowiedziałem lekko oburzony,przecież raczej jest jedna odpowiedź,że tak.-Mieliśmy wzloty i upadki,jak każda relacja,ale no jednak jesteśmy drużyną. Musimy wspierać się,zależy mi na każdym z was. Głupie pytania zadajesz.
-No tak,ale czy widzisz się z nią za kilkanaście lat jak tworzycie rodzine i no macie dzieci i tak dalej.
-Cole..-przedłużyłem jego imię.- nie umiem tego ci powiedzieć. Na tą chwile fajnie by było,ale tak naprawdę nikt nie wie czy czasem nie zginiemy podczas jednej z misji. Wole nie wybiegać,aż tak do przodu. Nawet z nią nigdy nie rozmawiałem na ten temat.
-No spoko rozumiem,ale...-zaczął.
-Nie Cole nie! Po prostu się zamknij już. Mamy relacje przyjacielską. To tyle. Logiczne jest to,że z tego nic nie będzie!
-Jezu już nie unoś się tak.-uspokajał mnie.
-Przecież to jest nawet niemożliwe,żebyśmy byli razem, jasne jest piękna,ciągnie mnie do niej. Ale patrząc na ostatnie lata,po prostu to nie ma szans wypalić. A nawet jak już jakimś cudem,to co ona będzie żyła wiecznie,bo jest Oni a ja się zestarzeje i umrę...to nie ma sensu Cole.
-Rozumiem twój tok myślenia,ale jeżeli ty jej robisz swoim zachowaniem nadzieję to ją skrzywdzisz w przyszłości. Ona też ma w sobie coś z człowieka,nie ma samego zła. Też ma uczucia...
- Dlatego nie wiem ostatnio zbytnio co robić.-spuściłem głowę pogrążając się w myślach.
-Uczuć nie oszukasz Kai. Dzisiaj coś robisz a jutro możesz siebie za to znienawidzić,ponieważ to uczucie będzie rosło. A po drugie widać,że je masz. Chcesz je okazać,ale zarazem ukryć je. Troszczysz się o nią,że zostanie sama gdy ty umrzesz...Kai ty nigdy nie przestałeś jej kochać. Ty tylko teraz chcesz wyzbyć się tego uczucia do jak najmniejszej ilości.
-Jest szczęśliwa,gdy jesteśmy przyjaciółmi. Nie moge tego zepsuć. Po drugie jednak w 3/4 w jej żyłach płynie zło,ona nie ma uczuć.-oznajmiłem.
CZYTASZ
Ninjago: You got me.
FanfictionCzasami życie nie jest takie proste a szczególnie ,gdy jesteś ninja. Czasami chodzi o życie,żeby przetrwać podczas walki, przyjaciół, świat, rodzinę i miłość. Czasami, gdy nie dajemy już rady chcemy, by wszystko się skończyło, żeby śmierć była na wy...