31| Kluczyk.

73 4 0
                                    

W popołudnie bardzo się nudziłam,więc postanowiłam posprzątać kurze w moim pokoju. Ścierając pył z mojej komody,która znajdowała się na przeciwko łóżka musiałam najpierw wszystko poprzekładać. Miałam tam kilka ramek ze zdjęciami i małą podstawkę na biżuterię,na której znajdowało się wszystko. Przeglądając te rzeczy znalazłam kluczyk na rzemyku,który robił jako naszyjnik. Było mi strasznie głupio. Zapomniałam o nim,a dostałam go od Morro. Nigdy nie pytałam do czego on służy,nawet się nie zastanawiałam nad tym. Przyglądałam się szukając jakiegoś graweru na nim,ale nic. Lloyd mnie zabije za to,ale mam chyba dla nas fajną misje.

Udałam się także do jego pokoju poinformować go o moim planie.
-Chyba cie pojebało.-stwierdził.
-Weź, to jest dobra opcja.-dalej próbowałam go namówić.
-Tak,nie zaprzeczę,jedna z lepszych którą ostatnio usłyszałem od ciebie.
-No więc?-spojrzałam proszącym wzrokiem.
-Nie.
-Rozumiem,czemu Harumi nigdy cię nie kochała.-wykorzystałam ostatni pocisk,który powinien zadziałać.
-Skończ.-zacisnął pięści stojąc do mnie plecami.
-No to zgódź się no.-przeciągałam ostatnie słowo.
-Przemyśle to.-powiedział oschle a ja wyszłam z jego pokoju.
Idąc do siebie natrafiłam na nikogo innego jak mistrza ognia.
-O no popatrz kogo widzę.-zaśmiał się i uśmiechnął czarująco.
-Chodź,potrzebny mi jesteś.-złapałam go za rękę i zaciągałam do swojego pokoju.
-A więc do czego jestem ci potrzebny?-spytał,gdy zamknęłam drzwi i podeszłam do niego.
-Mamy misje.-oznajmiłam a jemu uśmiech zniknął z twarzy.
-Jaką znowu misje,o czym ty mowisz?
-Chcę dowiedzieć się do czego służy ten kluczyk.-pokazałam mu go.
-Na co ci to? Przecież wiesz,ze może być to do niczego.-zadrwił.
-Dostałam go od Morro...raczej rozumiesz o co mi chodzi.-powiedziałam na co brunet stojący obok mnie przytaknął stonowany.
-Wiesz,jeżeli chcesz iść na misje przez to,to ja...-przerwał na chwile a ja spojrzałam na niego.-będę ci towarzyszył oczywiście,mimo że gościa nie trawiłem.-uśmiechnął się do mnie.
-Jejku naprawdę? Kochany jesteś.-przytuliłam go a on oddał uścisk.
-Nie powinienem ci tak ustępować.-zaśmiał się.
-Nikt nie musi tego wiedzieć.-puściłam oczko w jego stronę.
-A Lloyd i reszta wiedzą?-spytał po chwili namysłu.
-Powiedzmy...
-Nie no,nie mów ,że mnie w to jako pierwszego wciągnęłaś.-powiedział zawiedzony.
-Nie,pierwszy był mój brat.
-I co on na to?
-Że spoko,ale się zastanowi.-oczywiście trzeba było przekręcić fakty.
-To idziemy do niego zapytać czy się zastanowił. Chodź.-wypchnął mnie za drzwi pomieszczenia.
Udaliśmy się do pokoju blondyna.

-A co to za zgromadzenie?-spytał,gdy weszliśmy bez pukania.
-Szykuj się na misje.-powiedział brunet.
-Na jaką misje... nie,nie mów,że ciebie też w to wciągnęła?-spytał przerażony.
-Haha,tak.-potwierdził uśmiechnięty.
-No dawaj Lloyd,przecież też narzekałeś,że nic się nie dzieje.-zachęcałam go.
-Dobra,ale mistrz nas zabije.-finalnie się zgodził.
-Spoko,przeżyję.-oznajmiłam wzdrygając ramionami.- Idź mu oznajmić nasz plan,a ja z Kai'em idziemy do salonu obejrzeć jakiś film?-spojrzałam pytająco na chłopaka obok mnie.
-No to chodź.-powiedział przytakująco.
Ścigaliśmy się do salonu. Oczywiście ja wygrałam. Rzuciłam się na kanapę i złapałam pilota a on postąpił za mną.
-Oglądamy winx.-zarządziłam włączając telewizor.
-Chyba cię boli,rozumiem mogę ci na większość rzeczy przytakiwać,ale wróżek z mocami to ja nie będę oglądać.-spojrzał na mnie zniesmaczony.-Wolę pograć na konsoli.
-Pamiętaj,ten kto ma pilota ten ma władze.-oznajmiłam.
-To teraz patrz!-rzucił się na mnie by wyrwac mi z ręki pilota.
-Zejdź ze mnie, ciężki jesteś! I tak go nie dostaniesz!-próbowałam go oddalić od siebie jedna ręka,bo w drugiej trzymałam pilota tak żeby nie był zdolny go zdobyć.
-Z tobą inaczej nie da się załatwić.Po dobroci nie da się!-zaczął się śmiać.
-No logiczne raczej!

Nagle poczułam jak mój jeden nadgarstek jest łapany i moja ręka ląduje nad moją głową,tak samo druga w której miałam pilota. Brunet cały czas nie puszczał,tylko był nade mną i patrzył na mnie z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.
-A teraz ładnie oddaj pilota.-trzymając tą samą dłonią moją rękę,wytracił go palcami z mojej.- I co teraz?-spytał obniżonym tonem głosu. W pewnym momencie poczułam jak moja twarz robi się gorąca. Próbowałam wyrwać się z uścisku,ale nic to nie dało. Przecież nie użyje na nim spinjitzu.
W pewnej chwili zobaczyłam jak oczy chłopaka skanują każdy milimetr mojej twarzy i szczególna uwagę poświęcają moim ustom. Po kilku sekundach tylko patrzył na nie. Poczułam się mega zakłopotana. Nagle ten odwrócił głowę.
-Nie...-powiedział dziwnie ucieszony. Ja nie rozumiejąc do końca o co chodzi spytałam.
-Ale co nie?
-Przecież cię nie mogę pocałować.-oznajmił i puścił moje nadgarstki.Ja natomiast tylko nieśmiało się uśmiechłam.- A ty z czego się tak cieszysz?-spytał lekko zły.
-Po prostu,to teraz ze mnie zejdziesz już do końca tak?
-Niech ci będzie.-zszedł i usiadł na miejscu obok,a ja wstałam i zajęłam też miejsce.
-Bardzo dobre zagranie mistrzu ognia.-zwróciłam się do niego uśmiechając się zadziornie.
-A daj mi spokoj. Wybieraj co oglądamy,a ja idę do łazienki. Zaraz wracam.-powiedział wstając i wyszedł z pokoju.

Ninjago: You got me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz