Nagle ujrzałam światło,i zauważyłam jak ktoś do mnie wyciąga rękę. Chwyciłam ją.
W pewnym momencie zaczęły przewijać się wszystkie moje wspomnienia. To jak trenowałam z mistrzem Wu, spotkanie z ninja,poznanie Kai'a,pierwsze spotkanie z moim bratem,moją mamą, osiągniecie pełni możliwości,dużo spędzonych chwil z Kai'em, treningi z Cole'em,granie i żartowanie z Jay'em,walczenie u boku Lloyd'a z naszym ojcem, dzień i chwile z Morro.
Miałam wrażenie,że moje ciało,które tam leży uśmiecha się samo do siebie. Po chwili poczułam chłód i zaczęły się pojawiać te najgorsze momenty z mojego życia. Każdy nieudany trening, kłótnie z Kai'em,każda bitwa w której odniosłam porażkę,dosłownie wszystkie niepowodzenia.
W pewnym momencie usłyszałam coś:
-Chcesz coś zobaczyć?-rzekł głos alla mistrza Wu.
- Mogę.-odrzekłam.
Ukazała mi się wizja,widziałam moje ciało leżące po torturach i chwila...jakąś walkę. Byli tam wszyscy ninja i Wu. Zniszczyli kryształ,który zasilał wszystko w obiekcie wroga oraz jego samego. W pewnym momencie zauważyłam jak wszystko zaczyna się burzyć i ninja zaczynają uciekać. Podszedł do mnie Kai z Cole'em i mnie zabrali. Usłyszałam nawet ich głosy,gdy biegli i rozmawiali.
-Żyje?- spytał Kai.-Jej ciało jest nadal ciepłe.-Cole przyłożył dłoń,żeby sprawdzić mi puls.
-Kai,biegnij szybciej.-powiedział.
-Krzywdę jej mogę zrobić,przecież jest przerzucona przez ramie!-krzyknął na czarnego ninje czerwony.
-Czego ty nie rozumiesz?! Jeżeli się nie pospieszysz to już jej nie uratujemy!
-Mam nadzieję,że mi wybaczy.- brunet wziął mnie na ręce,po czym wykonał airjitzu i wylądował ze mną na statku.
-Szybko połóżcie ją na łożku,może uda nam się jeszcze ją uratować!-krzyknął Wu.- Misako już robi jej jedną z herbat,która jej pomoże.-dodał.
Kai szybko wbiegł na pokład i od razu znalazł się w moim pokoju kładąc mnie na łożku.
- Boże córeczko, co oni ci zrobili?!- Łzy zaczęły zbierać się w oczach Misako.
-Szybko daj jej herbatę,nie mamy czasu!-krzyknął Zane.
Nagle znowu zobaczyłam ciemności i usłyszałam głos.
-Chcesz do nich wrócić czy być szczęśliwa w innym miejscu?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Chciałabym zaznać szczęścia,ale rodziny się nie zostawia,a oni nią byli.
- Chcę wrócić.
Po chwili poczułam dziwne uczucie i cały czas miałam ciemność przed oczami.POV:Lloyd'a
Minęły 2 tygodnie odkąd moja siostra jest w śpiączce. Szanse,że przeżyje są 50/50. Nigdy nie przypuszczałbym,że da się zabić demona.
Każdy z nas siedzi z nią. Wymieniamy się po 2 godziny,natomiast Kai... cały czas jest u jej boku,nawet nie chce opuszczać pokoju na podstawowe czynności życiowe. Gdy go widze,mam wrażenie,że on przeżywa to bardziej niż ja. Z drugiej strony był bardziej z nią zżyty. Gdy zawsze siedziałem z nim przy niej,on cały czas opowiadał o ich wspólnych wspomnieniach. Wkłada w każdy szczegół tyle serca,żeby sobie przypomnieć wszystko doskonale. Aktualnie wchodzę do jej pokoju w którym się znajdują.
- I wtedy pewnie pamiętasz jak szukaliśmy złotych broni,a gdy mieliśmy przystanek robiliśmy sobie wszyscy ognisko i się wygłupialiśmy. O albo ten dzień w którym ścigaliśmy się na smokach,by powstrzymać twojego brata i znaleźliśmy wtedy ten zwój? Haha,dobre czasy to były.- brunet opowiadając to był tak pochłonięty,że nawet nie zauważył,że siedzę obok na kanapie.-albo jak założyłem strój zielonego ninja i nakryłaś mnie z chłopakami,uwierzysz,że ja serio czułem,że nim zostanę haha[...]-opowiadał to trzymając ją za rękę.- Pamiętam też dzień,w którym mieliśmy iść na pierwszą randkę razem,ale nie wyszło nam, bo młody Lloyd coś tam znowu odwalił.Wiesz ile bym teraz dał,żeby przeżyć z tobą to samo?...
Stwierdziłem,że odchrząknę żeby zwrócić jego uwagę,bo za chwile się dowiem ze ich ślub zniszczyłem.-O Lloyd,jak długo tu siedzisz?-spytał uśmiechnięty.
-A noo jakąś dłuższą chwilę,że tak powiem.-rozłożyłem się na kanapie wzdrygając ramionami.
-Wybacz,nie usłyszałem cię.
- Nie no,nie ma sprawy.- machnąłem ręką
-Spójrz,rany na twarzy już jej znikają.- rzekł ucieszony z tego faktu brunet.
-A no,ta tak.-skłamałem. Rany wcale nie znikały,cały czas jej twarz wyglądała tak samo była zmasakrowana,pełno strupków od krwi i siniaków,ale co ja mu mam powiedzieć? On wierzy w to,że jej stan się poprawia,a tak naprawdę jest bez zmian.- Kai, chcesz jakąś kanapkę,bo idę do kuchni zrobić. Przyniosę Ci.- wstałem z kanapy.
- Pewnie, weź też dla niej. Zjemy razem tak jak za dawnych czasów.
-No no,dobra.-zamknąłem za sobą drzwi i udałem się do kuchni.
Zacząłem się zastanawiać czy ziom czasem nie jest na jakichś prochach,bo to już pod psychozę podpada.Nagle natknąłem się na Nya'e.
-O Nya,co tu tak siedzisz bez Jay'a?
-Jay gra z Colem,Kai siedzi z Twoja siostrą,a Zane aktualizuje się.-odpowiedziała.
-Jak już o Kai'u mowa...-zacząłem
-Hm?
-On jest na jakiś prochach czy co?
-Nie,ale nie dochodzi do niego myśl,że ona może umrzeć. Jakby Lloyd każdy z nas to wie,że jej stan się nie poprawia tylko stoi w miejscu. On tego nie potrafi zrozumieć.
-Właśnie widze.
- A ty jak się trzymasz?
- Ja? Po prostu wyłączyłem swoje emocje. Straciłem Harumi, a za chwile mogę stracić siostrę. Dosłownie nic nie czuję.
CZYTASZ
Ninjago: You got me.
FanfictionCzasami życie nie jest takie proste a szczególnie ,gdy jesteś ninja. Czasami chodzi o życie,żeby przetrwać podczas walki, przyjaciół, świat, rodzinę i miłość. Czasami, gdy nie dajemy już rady chcemy, by wszystko się skończyło, żeby śmierć była na wy...