22| Nie powinno się zmieniać faktów.

95 3 0
                                    

Po zjedzonej kolacji czyli makaronu,który ja musiałam zrobić,bo jakimś dziwnym cudem Kai miał 2 lewe ręce,poszliśmy do mojego pokoju poleżeć sobie.
-Jestem taka pełna,ruszyć się nie mogę.-przeciągałam się.
-Ja też...nie jadłem tak dobrego jedzenia od lat.
-Cieszę się,że ci smakowało.-oparłam się na łokciach leżąc na brzuchu i spojrzałam na niego.
-Przestań mi się przyglądać,w szczególności moim oczom.-po wypowiedzeniu tego zdania zaczął mnie łaskotać.
-Kai,przestań!-moj śmiech i krzyki było słychać wszędzie.
-Dopóki się nie ogarniesz i przestaniesz się przyglądać podejrzliwe moim oczom to nie przestanę.
-Dobrze już nie będę,tylko błagam przestań!-jak powiedziałam to co chce usłyszeć to zastopował,a ja się podniosłam.- Kai nie wiem jak ty,ale ja idę myć się i spać.-oznajmiłam,po czym poszłam do łazienki. Gdy wróciłam chłopak nadal był u mnie w pokoju.
-A ty co?-spytałam.
-Leżę?
-No to jak chcesz leżeć to idź do siebie, ja chcę spać!-pokazałam palcem na drzwi.
-Już idę,przestań się wkurzać na mnie.-oznajmił po czym wyszedł.

Rano obudził mnie głośny trzask drzwi i hałas.
Mama i reszta wróciła z wyprawy. Po ciężkim wstaniu poszłam się z nimi przywitać.
-Hej wszystkim...-powiedziałam ziewając.
-O hej siostra.-podszedł Lloyd i mnie przytulił.
-Cześć myszko,jak tam?-to samo uczyniła moja rodzicielka.
-Wszystko dobrze.-oznajmiłam z fałszywym uśmiechem. No pewnie,wszystko dobrze. Jesteś w niezrozumiałej relacji z Kai'em. I się ze sobą przespaliście.-To może ja pójdę Kai'a obudzić,żeby wam pomógł.-oznajmiłam i od razu poszłam do jego pokoju.
-Kai,wstawaj!-zaczęłam go budzić.
-Hm? Co jest?-spytał zaspany.
-Jak ty widzisz naszą relację teraz,jak reszta wróciła? Przecież nie będziemy się obściskiwać na każdym kroku,tak jak to teraz robimy...
-Przecież my się nie obciskujemy na każdym kroku.-zaśmiał się.
-Kai,jak to nie?...
-Normalnie,ale dobrze oszczędzę macania ciebie. Pasuje?
-Tak,teraz jak chcesz to chodź ze mną przywitać ich,albo przyjdź za chwilę.
-Kogo?
-No Lloyd wrócił z mamą i resztą z wyprawy.
-A...Lloyd.-powiedział z odrazą w głosie. A ja wróciłam do nich.
-Gdzie Kai?-spytał Cole.
-Za chwilę przyjdzie. Zane co na śniadanie?-spytałam od razu,żeby zmienić temat.
-Tosty z dżemem,Age ja dopiero weszłem na statek...-powiedział zdegustowany moim zachowaniem.
-To fajnie.-uśmiechłam się i pobiegłam do Kai'a pokoju.
-Wstawaj.
-Nie.
-Czemu?!
-Nie interesują mnie oni.-wzdrygnął ramionami leżąc.
-Jak to?! Kai co ci?
-Mówiłem ci,że to ja powinienem zostać zielonym ninja?
-Tak,ale przeznaczenia nie zmienisz. Dalej chodź!

Brunet wstał niechętnie z łóżka i podszedł do mnie.
-Mogę?-rozchylił ręce jakby chciał mnie przytulić.
-Tak.-przytuliłam go,gdy odsunęliśmy się od siebie wzięłam go za rękę i wyszłam z pokoju udając się do reszty.-Mam Kai'a!- krzyknęłam.
-O,czemu nie podeszłeś do nas od razu panie ładny?-spytał Cole.
-Bo Kai ogólnie źle się czuje.- zareagowałam od razu i spojrzałam na niego,żeby przytaknął.
-Tak, głowa mnie boli strasznie. Ogólnie jakiś słaby jestem.-powiedział w miarę przekonująco.
-No to odpuść sobie pomoc nam i idź odpoczywaj.-powiedział Zane z uśmiechem.
-O Kai,bracie jak tam?-poszedł do niego mój brat i zbili ze sobą pione.
-Całkiem bracie...-powiedział zestresowany.-może ja już pójdę do pokoju,nie chcę was zarazić niczym,a im dłużej stoję to mi się rzygać chce.-oznajmił na co przytaknęliśmy i udał się do siebie.
-Age,chodź na chwilę.-blondyn złapał mnie za ramię i zaprowadził do pomieszczenia obok.
-Co jest?-spytałam.
-To nie jest Kai...on nawet się tak nie zachowuje jak jest chory...
-Stary chyba cię pogięło. Byłam z nim 24/7 blisko i serio to on.-oznajmiłam.
-Co?Blisko?-spytał z wyraźnym wtf w głosie.
-W sensie wiesz,w większości w jednym pomieszczeniu...-powiedziałam nerwowo.
-A dobra...,bo myślałem,że wy coś jak nas nie było...no wiesz...-podrapał się z tyłu głowy.
-Nie fu! A po drugie jestem starsza od ciebie,więc nie mów do mnie jak do dziecka.
-Haha,dobra.-zaśmiał się i spytał- Chodź,idziemy do reszty?-na co przytaknęłam.

Poszliśmy do salony. Każdy był najwidoczniej zajęty swoimi sprawami,więc postanowiłam rozdzielić się z Lloyd'em i pójść do swojego pokoju.
Siedząc w nim i sprzątając bronie uslyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę!-krzyknęłam cały czas nie przerywając czynności.
Do pokoju wszedł Kai.
-O to ty...-westchnęłam.
-Tak,przyszłem spędzić z tobą trochę czasu.-oznajmił siadając na łożku.
-O...od kiedy ty taki zatroskany?
-Weź przestań,lubię cię to raczej logiczne,że chcę z tobą spędzać czas.
-Powiedzmy.
-Pomóc Ci z tym?-spytał po chwili.
-Nie musisz,sama sobie dam radę.-rzekłam,ale brunet i tak postąpił po swojemu.
Chłopak podniósł jedną z katan i przeczytał na niej grawer.
-Co oznacza ten napis?-spytał pokazując go.
-Nie wnikaj,im mniej wiesz tym lepiej.-wyrwałam mu ją.-Z resztą powinieneś wiedzieć,przecież wtedy cię zdradziłam...
-Co? Nie zdradziłaś mnie przecież.
-Kai...nie musisz zmieniać faktów.-schowałam ją do pokrowca.
-Nie zmieniam...co mam ci powiedzieć. Jesteś kurewsko lojalna. Rzuciłaś swojego chłopaka dla mnie, byłaś cały czas u mojego boku i tak dalej.-podszedł do mnie i pocałował w usta.
-Miłe to z twojej strony,ale nie powinno się zmieniać faktów.

Ninjago: You got me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz