-No ale Lloyd,czego ty nie rozumiesz,że tam się nie opłaca jechać?!-gestykulowałam w stronę brata.
-Jesteś,aż tak uparta?
-Tak.-odpowiedziałam krzyżując ręce.
-Widzę,że większości też się nie chce tam jechać,więc dobrze. Zostaniemy.-uśmiechnął się.
-Jej! Jesteś najlepszym bratem!-rzuciłam mu się na szyję przytulając go.
-Hahaha,wiem. A teraz wypad,bo muszę się przebrać.-powiedział.
-Dobra,dobra.-oznajmiłam wychodząc.
Po opuszczeniu pokoju udałam się w umówione miejsce,w którym już czekał na mnie brunet.
-I jak?!-spytał podnosząc się z siedzenia.
-Nigdzie nie jedziemy!-krzyknęłam szczęśliwa.
-Jezu też się zgodził?!-nie mógł uwierzyć.
-Tak.
-Nie mogę,Age to wspaniale!-powiedział i mnie przytulił,po czym podniósł i obrócił nas wokół własnej osi. Nagle usłyszeliśmy odchrząkniecie i odsunęliśmy się od siebie zaskoczeni.
-A wy co tu odwalacie?-spytał mistrz ziemi.
-Rozmawiamy.-powiedzieliśmy wspólnie w jednym momencie,po czym spojrzeliśmy na siebie zdziwieni.
-Hahaha,nieźli jesteście. Dobra nie przeszkadzam wam.-machnął ręką i odszedł.
-Zacznij się szykować,będziemy wychodzić jakieś pół godziny przed zachodem słońca.-poinformował brunet.
-Co ja mam założyć?-dopytałam na wszelki wypadek.
-Obojętnie co,ważne żeby było ci wygodnie. Możesz iść nawet tak.-zaśmiał się.
-Nie pójdę w stroju na randkę,w sumie naszą pierwszą...,tak jakby.-oznajmiłam.
-To ubierz się w to co uważasz za stosowane.-powiedział i pocałował mnie w czoło.-Pamiętaj,przed zachodem słońca.-dodał i udał się w głąb statku.POV:Kai'a
Gdy upewniłem się,że nikogo nie ma pobiegłem do kuchni i zacząłem pakować jedzenie. Wziąłem owoce,sushi,jakiś napój...Stojąc przed szafkami doszłem do wniosku,że w sumie by się wino przydało lub szampan. Otwierając jedną z nich zauważyłem butelkę z szampanem. Idealnie! Wpakowałem wszystko razem z naczyniami i sztućcami do wiklinowego kosza.
Jest dobrze Kai. Teraz tylko trzeba ogarnąć świeczki i jakiś koc z poduszkami.
Pobiegłem do salonu. Porwałem z niego wszystkie poduszki,które w moim mniemaniu były akurat. Udałem się do mojego pokoju po koc na którym będziemy siedzieć. Zostały tylko...świeczki! Ale skąd ja je wezmę?...
Wiem,że Age ma ich kilka,ale logiczne,że do niej o to nie pójdę. W pewnym momencie wpadłem na genialny pomysł,kto może to posiadać. Oczywiście,że mistrz Wu! Zatem poszedłem do jego pokoju.
-Mistrzu,sprawa jest...-zacząłem.
-Słucham młodzieńcze?-spytał siedząc i czytając gazetę na fotelu.
-Masz może z 3-4 świeczki?
-Mam,ale na co ci one?
-Potrzebuje do...-zaciąłem się na chwilę,muszę wymyślić coś.-poćwiczenia lepszej władzy nad ogniem!
-Rozumiem.-wstał i podszedł do szafy.-Trzymaj,ale nic nie podpal.-zaśmiał się.
-Dzięki mistrzu,jesteś najlepszy.-opuściłem jego pokój błyskawicznie.Zabrałem wszystko co uszykowałem i opuściłem cicho statek. Przechodząc z portu wszedłem na plażę. Przeszedłem jakieś 100 metrów i twierdząc,że to dobra lokalizacja zacząłem rozkładać się. Zajęło mi to 20 minut. Gdy stwierdziłem,że jest idealnie ruszyłem z powrotem. Udałem się do swojego pokoju,żeby się przebrać ze stroju w bardziej luźne rzeczy. Ubrałem czarny t-shirt,z jakimś napisem w języku chińskim na plecach w czerwonych odcieniach,do tego w czarnym kolorze spodnie oraz zabrałem ze sobą czerwoną bluzę na wszelki wypadek,gdyby wieczorem było zimno. Spryskałem się jeszcze perfumem i poprawiłem włosy. Idealnie. Opuściłem mój cichy kąt i udałem się do pokoju blondynki po nią.
Kulturalnie zapukałem i czekałem,aż otworzy. Po kilku sekundach moim oczom ukazała się uśmiechnięta dziewczyna.
-Gotowa?-spytałem. Miała na sobie czarny kombinezon na cienkich ramiączkach i dół miała w stylu krótkich spodenek,takich kilka centymetrów przed kolana. Bardzo ładnie podkreślał jej idealną figurę.Końcówki jej włosów były bardzo lekko zakręcone do środka.
-Oczywiście panie Smith.-zaśmiała się.
-Proszę,to dla ciebie.-podałem dla niej róże. Nie pytajcie skąd ją i jak skombinowałem.
-O dziękuję! Piękna jest!- ucieszona sprawdziła jak pachnie.
-Musimy już ruszać.-oznajmiłem i złączyłem nasze dłonie.
Opuściliśmy statek i szliśmy dalej w celu przejścia na plażę.
-To gdzie mnie zabierasz?-z jej twarzy nie schodził uśmiech.
-Zobaczysz,to niespodzianka.-zaśmiałem się.
-Jaki romantyczny jesteś.-również podzielała mój humor.
CZYTASZ
Ninjago: You got me.
FanfictionCzasami życie nie jest takie proste a szczególnie ,gdy jesteś ninja. Czasami chodzi o życie,żeby przetrwać podczas walki, przyjaciół, świat, rodzinę i miłość. Czasami, gdy nie dajemy już rady chcemy, by wszystko się skończyło, żeby śmierć była na wy...