Po zjedzonym śniadaniu każdy pobiegł się przebrać. Wpadłam do pokoju i zaczęłam szukać stroju. Po kilku minutach znalazłam moje bikini. Oczywiście,że je ubrałam. Jeżeli chodzi o pływanie to preferuję stroje jednoczęściowe,ale teraz to żal nie wykorzystać tego drugiego. Przynajmniej się bardziej opale.
Wyszłam na zewnątrz. Wszyscy już tam czekali.
-Ej wbiegnijmy wszyscy razem w jednym momencie do wody,tak jak to pokazują w tych wszystkich filmach.-zainicjował Jay.
-Nie głupi pomysł.-poparł Zane na co wszyscy się zgodziliśmy.
-No to na trzy,cztery. Kto pierwszy w wodzie wygrywa!-krzyknął mistrz ziemi i każdy pobiegł zamoczyć się w oceanie.Wspólnie zaczęliśmy się chlapać wodą na ochłodę. Dosłownie jak dzieci. Byliśmy na takim poziomie zanurzeni,że większości z nas a szczególnie mi ciecz sięgała ramion.
W pewnym momencie usłyszeliśmy krzyk Nya'i i zauważyliśmy jak Jay z Cole'em podnieśli ją nad poziom,po czym wrzucili znowu do oceanu. Śmialiśmy się z tego wszyscy,nie licząc ofiary.
Nagle obok mnie wynurzył się mistrz ognia.
-Nurkujemy?-spytał.
-Możemy.-zaśmiałam się z niego.-Ale boję się trochę,że może się coś stać...po prostu mam obawy w sprawie nurkowania.-powiedziałam nieśmiało spuszczając głowę w dół.
-Nie martw się,będę Cię trzymał i nie puszczę. Jak pójdziemy na dno to razem.-zaśmiał się.-Oczywiście,że cię uratuję.-dodał.
-No dobra,kupiłeś mnie.-zaśmiałam się i złapałam go za rękę.
-Lloyd odliczysz nam?-spytał brunet mojego brata,który stał obok.
-Pewnie!
Trzymając dłoń bruneta drugą zatkałam sobie nos co chłopak również uczynił.
-3,2 i 1!-oznajmił blondyn na co ja z moim kompanem zanurzyłam się pod wodę zamykając oczy. Po 2 sekundach je otworzyłam pod powierzchnią i zauważyłam z nim piękną rafę koralową. Spojrzałam na chłopaka ten się uśmiechnął i podpłynęliśmy trochę bliżej,żeby się jej przyjrzeć. Po kilkunastu sekundach pokazałam mu,że tlen mi się kończy i wypłynęliśmy na zewnątrz.-I jak było?-spytał roześmiany blondyn.
-Jezu Lloyd, tam jest tak pięknie!-powiedziałam przejętą zaczesując swoje włosy do tyłu.
-Co tam jest?-chciał jak najszybciej uzyskać informację.
-Stary,mega wielka rafa koralowa. A jaka piękna...musisz sam zobaczyć. To jest nie do opisania!-powiedział Kai.
Później jeszcze jakiś czas spędziliśmy w wodzie. Każdy nurkował,chlapał się z kimś. Byliśmy niczym 5 latki.
Wychodząc z oceanu mistrz ognia wpadł na pomysł:
-Co ty na to,żeby odtworzyć to zdjęcie co mieliśmy tutaj robione,ale tak wiesz po latach?-spytał idąc ze mną na statek.
-Jezu świetny pomysł!-poparłam go.
-Musimy iść do Wu i twojej mamy spytać czy nam je zrobią.
-Czekaj,muszę wyschnąć. Zobacz jak ja wyglądam.-powiedziałam przejęta.
-Przecież jesteś już sucha. Spójrz na włosy.-chwycił ich pasemko i mi je pokazał.-Wystarczy je rozczesać.-zaśmiał się.
-Ale...-zaczęłam.
-Jest tutaj ponad 30 stopni. Wiatr jest gorący, w przeciągu 10 minut nawet nasze stroje będą suche.-przerwał mi.
-Niech będzie.-zaśmiałam się wywracając oczami.Udaliśmy się do centrum sterowania,tam gdzie aktualnie znajdowali się mój wujek z mamą.
-Mistrzu mamy sprawę.-oznajmił brunet wchodząc.
-Jaką młodzieńcze?-spytał starzec.
-Mamy aparat?-spytałam.
-No mamy,ale po co wam?-zapytała Misako.
-Chcemy odtworzyć to zdjęcie co nam zrobiliście jak byliśmy tu pierwszy raz.-poinformował mistrz ognia.
-W sumie możemy,co ty na to Wu?
-Pewnie,idę po aparat a wy już bądźcie gotowi na dole.
-Super,jesteście mega!-powiedział chłopak wychodząc za mną.
Pobiegłam do mojego pokoju rozczesać włosy szybko i wyszłam z nim na zewnątrz.-Pamiętasz jak wyglądało to zdjęcie?-spytał stojąc obok mnie.
-Oczywiście,że tak.
-Jesteście już gotowi?-usłyszeliśmy głos mistrza za sobą i się obróciliśmy w jego stronę.
-Tak,my staniemy tutaj,a ty tu. To jest ten sam aparat,tak?-dopytał się brunet.
-Tak. Ma kilka lat,ale nadal jest dobry.-zaśmiała się kobieta.
-Idealnie.-powiedział zadowolony i do mnie podszedł.
Objęliśmy się ramionami,a za nami widniał krajobraz oceanu. Ten sam co kilka lat temu.
-Uśmiechnijcie się!-zaśmiał się mistrz,a my spojrzeliśmy na siebie. W tej sekundzie czułam się tak surrealistycznie. Dosłownie zatopiłam się w ciemnych oczach mojego partnera. Mogłabym patrzeć w nie godzinami. Nigdy nie przypuszczałam i nawet nie pozwalałam sobie myśleć,że tutaj wrócimy i odzwierciedlimy to zdjęcie. No prawie, tylko że w tym momencie obaj jesteśmy w strojach kąpielowych.Wróciliśmy w stronę aparatu szczerze uśmiechnięci jak wtedy.
-3,2,1.-powiedziała moja rodzicielka i usłyszeliśmy słynne pstryk.-Ładnie wyszliście,identycznie jak wtedy.-podała nam wydruk.
-Musimy porównać te zdjęcia i zobaczymy jacy starzy się zrobiliśmy.-zaśmiał się chłopak,gdy przyglądaliśmy się papierkowi.
-Będziesz na starość mówił swoim dzieciom,że miałeś zajebistą przyjaciółkę.-również podzielałam jego humor.Zostawiając starszych w oddali zauważyliśmy,że w naszą stronę idą Zane,Lloyd,Jay i Cole. Stwierdziliśmy,że pójdziemy do nich.
-A co oni tam robią?-spytał o starszych Cole.
-Oni mają tam aparat?-dopytał Jay.
-Zdjęcia będą robić?-dodał pytając Lloyd.
-Nie.-zaśmiałam się.-Po prostu pomogli nam odtworzyć to zdjęcie co kiedyś robiliśmy tutaj.-oznajmiłam.
-Macie je? Pokażcie nam.-zażądał uśmiechnięty Zane.
-Pewnie,Kai pokaż im.-na moje słowa chłopak ukazał im wydruk.
-Pokaże to zdjęcie naszym dzieciom i powiem jaka hot była ich mama.-zaśmiał się brunet na co go uderzyłam w gołą klatkę piersiową.-Ała! No co?-spytał na co wszyscy zaczęli się śmiać.
-Naszym dzieciom,ta Kai.-powiedziałam przez śmiech.
-Już współczuję Kai.-śmiał się mój brat.
-Ja chyba sobie też,ale dobrze że jesteśmy tylko przyjaciółmi.-oznajmiłam nadal nie tracąc humoru.Gdy słońce zaszło za horyzontem i zrobiło się ciemno,urządziliśmy ognisko na plaży. Zane z Cole'em przygotowali nam najróżniejsze pyszności do pieczenia. Zebraliśmy się wokół ognia i usiedliśmy. Niebo tej nocy było bezchmurne,więc mogliśmy widzieć je całe w gwiazdach.
Siedziałam obok mistrza ognia,bo jak inaczej by mogło być. Cały czas żartowaliśmy wszyscy przy wspólnym posiłku.
-Ładnie dzisiaj gwiazdy widać.-obrócił się w moją stronę brunet.
-Tak jak wtedy,gdy je wspólnie oglądaliśmy. A nawet lepiej.-zaśmiałam się,po czym wzięłam kawałek upieczonej pianki do ust i zaczęłam gryźć.
-Zagrajmy w prawda czy wyzwanie!-krzyknał Jay.
-Naprawdę?...-usłyszałam niezadowolony głos Nya'i.
-Chłopie,nawet nie mamy butelki ani nic.-dodał Cole.
-Ale to bez znaczenia. Ja np. pytam Lloyd'a "prawda czy wyzwanie" on wybiera. Później Lloyd wybiera kogoś innego. Rozumiecie?!-nie mógł usiedzieć z ekscytacji.
-W sumie niegłupie.-stwierdził nindroid.
-Całkiem fajne się wydaje.-oznajmił blondyn.-A zagranie kilku rundek nie zaszkodzi.Zaczęliśmy grę. Aktualnie padło do Jay'a pytanie,skąd pomysł na wyznanie Nya'i uczuć na kolejce górskiej. Chłopak zaczął swoje tłumaczenia przez następne kilka minut.
-Czemu my nigdy nie poszliśmy do wesołego miasteczka?-spytałam ściszonym głosem mistrza ognia.
-Szczerze nie wiem.-patrzył mi w oczy.
-Chciałabym tam iść. Pewnie jest to super zabawa.-oparłam głowę o jego ramię.
-Jak wrócimy to cię tam zabiorę jak tak bardzo chcesz.-zaśmiał się.
-A więc teraz pytanie do Age!-wyrwał mnie z zamyśleń mistrz błyskawic.- Nadal jesteście z Kai'em "tylko przyjaciółmi"?-zrobił cudzysłów palcami. Zapadła totalna cisza. Było tylko słychać szum wody. Każdy czekał z upragnieniem na moją odpowiedź. Podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka obok mnie,ten się tylko lekko uśmiechnął.
-Tak, nie jesteśmy razem.-wzdrygnęłam ramionami lekko się uśmiechając.
Później zadałam pytanie do Zane'a na temat ciasta,które ostatnio Cole zjadł i wymiotował całą noc. Dowiedzieliśmy się,że nasz blaszak specjalnie dla niego wsypał środek przeczyszczający,żeby nie jadł sam każdego wypieku i się dzielił.W pewnym momencie zaczął wiać wiatr i zrobiło się zimno. Moje ciało zaczęło się lekko trząść,ale tak że wszyscy co siedzieli nie widzieli tego. Nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Był to nikt inny niż Kai. Zamknął mnie w szczelnym uścisku. Mogłam oprzeć się o jego tors dodatkowo,a on oparł brodę o moją głowę.
-Dzięki,ale skąd wiedziałeś że mi zimno?-spytałam cicho.
-Czułem na swojej nodze jak twoje ciało zaczyna się trząść,bo miałaś też swoją nogę obok mojej.-zaśmiał się.
-A dobra...wybacz-powiedziałam lekko zawstydzona na co się uśmiechnął. Graliśmy dalej. Zrobiło mi się ciepło bardzo szybko,ponieważ ciało chłopaka ma wysoką temperaturę. Nawet nie wiem kiedy moje powieki opadły. Czułam jeszcze pocałunek na moim czole i zasnęłam w objęciach bruneta.
CZYTASZ
Ninjago: You got me.
FanfictionCzasami życie nie jest takie proste a szczególnie ,gdy jesteś ninja. Czasami chodzi o życie,żeby przetrwać podczas walki, przyjaciół, świat, rodzinę i miłość. Czasami, gdy nie dajemy już rady chcemy, by wszystko się skończyło, żeby śmierć była na wy...