60| Zakład.

50 3 0
                                    

Nagle:
-Kai,nie.-blondynka go złapała za rękę mimo swojego bólu.
Chłopak z automatu odpuścił.
-Ale przecież on...-zaczął.
-Powiedziałam nie.-mówiła spokojnym tonem.
Po chwili puściła jego rękę,a chłopak odszedł na 1,5 metra od swojego przyjaciela.
-Ej Kai.-zaczął szatyn idący za nim. Brunet w pewnym momencie się obrócił i wymierzył cios sierpowy.
-Skończ!-dodał mistrz ognia.
-Kai!-krzyknąłem i wstałem,by ich rozdzielić. Myślalem,że interwencja mojej siostry coś pomogła,ale jednak na marne.
-Nie waż się więcej do niej zbliżać...-powiedział przez zaciśnięte zęby.
Shiro trzymał się za lewą stronę twarzy.
Nie mogłem z Age wyjść z szoku...

-Opanujcie się,Kai idź ochłoń.-po usłyszeniu chłopak wyszedł.-Stary,wszystko ok?-spytałem łapiąc go za ramię i przyglądając mu się.
-Tak,jest okej. Tylko trochę silny jest...trochę bardzo.-oznajmił.
-Zanim do niego pójdziesz to odczekaj z jakieś pół godziny.-poinformowałem go.
-Pewnie,zaczekam. A tak poza tym masz fajną siostrę.-powiedział to w bardzo przyjaznym sensie i mnie poklepał po ramieniu.
-Haha,dzięki.-uśmiechłem się.
-Ty też jesteś mega,mam nadzieję że będziemy częściej rozmawiać.-spojrzał w stronę blondynki.
-Pewnie.-ucieszyła się. Shiro opuścił pokój i zostaliśmy w nim we dwóch.
-Japierdole,co to było.-opadłem na kanapę.
-Weź,nie spodziewałam się tego.-odpowiedziała.
-Masakra jakaś,myślałem że w ostatniej chwili się opanuje.
-Ja też.-przytaknęła.-W ogóle gadałam z mamą zanim przyszedł Shiro i powiedziała,że od jutra mogę już normalnie funkcjonować tylko mam się oszczędzać.
-Chociaż jakaś dobra rzecz na ten moment hahaha.-zaśmiałem się.

POV:Age

Dzisiejszy dzień nie zaczął się dobrze,ale już jego reszta przebiegała w całkiem przyjaznej atmosferze. Spędziłam dużo czasu z Jay'em i Cole'em. Pod wieczór,siedząc samemu w pokoju rozległo się pukanie do drzwi:
-Proszę!-krzyknełam.
Drzwi się otwarły,a przez nie wszedł mistrz ognia.
-Hej...-zaczął.
-Siadaj.-powiedziałam miło i poklepałam miejsce obok mnie. Tak jak kazałam tak zrobił.
-Słuchaj... chciałbym cię przeprosić za to dzisiaj,dzisiaj rano...
-Spoko,nic nie szkodzi.-położyłam na jego dłoni swoją. Ten spojrzał się na nie.
-Strasznie mi głupio,wybacz mi.
-Daj spokój, ja też przepraszam. Rozumiem twój szok,gdy twój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa gada z twoją przyjaciółką. Po prostu nie spodziewałeś się jego u mnie.
-I to nawet nie wiesz jak,przyjaciółko.-ostatnie słowo zaznaczył zmieniając tonację głosu i patrzył mi się prosto w oczy,uśmiechając przy tym pokazując swoje białe zęby.
-Rozmawiałeś z nim już?-spytałam.
-Jeszcze nie.-oznajmił ze zmartwiona miną.
-To rusz dupę mój przyjacielu i idź ratować swoją starą przyjaźń.-zaśmiałam się i go lekko kopałam nogą na co się wyprostował.
-Pójdę,ale i tak tu wrócę,by spędzić czas z tobą przyjaciółko.- w pewnym momencie jego twarz znalazła się nad moją niebezpiecznie blisko. Spojrzałam mu w oczy,a on nagle złączył nasze usta w szybkim pocałunku i po sekundzie się odsunął.
-Kai!-krzyknęłam zła na niego,że to zrobił bez mojego pozwolenia,gdy w tym samym czasie dumny on szedł już w stronę wyjścia.
-Nie narzekaj.-nie odwracając się w moją stronę tylko machnął ręką.
-Jesteśmy tylko przyjaciółmi!-poinformowałam,gdy zamykał drzwi.
-Ta,a Jay jest mnichem.-i je zamknął po powiedzeniu tego.

-Kiedys go uduszę.-zaśmiałam się sama do siebie.

POV:Kai'a

Poszedłem szukać Shiro. Nie tak,że mi ego lekko podskoczyło po pocałunku z nią,ale niech wie kto jest lepszy w tych klockach. Tak na wszelki wypadek.
Szatyn siedział z moją siostrą w salonie.
-Emm...Shiro,chodź pogadamy?...-powiedziałem lekko skruszony. Chłopak przytaknął i udaliśmy się na zewnątrz.

-Więc Kai?-spytał będąc nadal zły.
-Przepraszam, nie chciałem cię uderzyć.-spuściłem głowę.-Wybaczysz mi?
-Ogólnie to wiem,że sam z siebie byś mnie nie przeprosił stary,ale też wiem ile to cię teraz kosztuje,więc przyjmuję przeprosiny.-powiedział i wyciągnął rękę,żeby przybić piątkę.
-Jesteś mega brachu.-uśmiechłem się do niego.-Co ty na to,żeby zrobić rundkę w naszej grze?-spytałem ucieszony.
-Pewnie,chodź.-i poszliśmy.

Po skończonej grze szatyn oznajmił:
-Idę do Age,bardzo dobrze mi się z nią rozmawia,idziesz ze mną?
-Za chwilę do was przyjdę,tylko ogarnę jeszcze jedną rzecz.-powiedziałem.

POV:Age

Obudziło mnie pukanie do drzwi.
-Proszę!-powiedziałam zaspana,a do pokoju wszedł Shiro.
-Obudziłem cię?-spytał.
-Nie nie,lekko mi się tylko przysnęło.-oznajmiłam przecierając oczy.
-A dobra,bo już się wystraszyłem.-odsapnął i usiadł obok mnie na łóżku.-Czyli jesteś w połowie Oni,tak?
-Tak,ale spokojnie nie zabiję cię.-zaśmiałam się.
-Mam nadzieję.-również podzielał mój humor.
-Jak mojego brata nie zabiłam to ciebie też raczej nie.-mówiłam uśmiechnięta. Chłopak złapał mnie za rękę.
-Ale masz zimne ręce.-oznajmił przerażony.
-Ona ma zawsze zimne ręce.-usłyszeliśmy. Spojrzeliśmy w stronę głosu,a tam stał w drzwiach Kai.
Shiro z automatu puścił moją dłoń.
-Dlaczego masz je takie zimne?-spytał.
-Jestem demonem w 3/4. Mamy inną temperaturę ciała niż normalni ludzie. Lloyd też ma inną niż ja,ponieważ jest w połowie Oni.
-Ciekawa jest wasza historia.-stwierdził,po chwili zauważył,że mistrz ognia jest za nim i wstał,żeby stanąć obok niego.
-I jak? Pogodzeni?-spytałam.
-Tak.-oznajmił brunet.
-Słodko razem wyglądacie.-stwierdziłam.
-Weź fu!-oburzyli się.
-Jak bracia, fajnie to wygląda.-wzdrygnęłam ramionami.
-Ty to jesteś czasem zryta,wiesz?-poinformował Kai.
-I tak cię kręcę przyjacielu.-mówiąc to wywróciłam oczami.
-Ta,jak mikrofalówka talerzem normalnie.
-Żeś dojebał!-szatyn popadł w śmiech.-Jezu muszę do toalety,bo się za chwilę posikam od śmiania się!-powiedział i wybiegł z pokoju,więc zostałam ja i mistrz płomieni tylko.

-Sluchaj...-zaczął a ja spojrzałam na niego pytająco.- co ty na to,że jak jutro będziesz się lepiej czuła to pościągamy się we dwóch na motorach. Późnym wieczorem tak jak za dawnych czasów?-spytał.
-Hm...-zaczęłam się zastanawiać.- w sumie spoko opcja. Pobije twój rekord panie Smith.-puściłam do niego oczko.
-Hahaha,już to widzę.-wyśmiał mnie.
-Pamiętaj,że mam lepszy motor niż ty.
-Nie sprzęt się liczy a umiejętności,moja droga.-teraz on puścił w moją stronę oczko przy tym się śmiejąc.
-Zobaczymy.-powiedziałam.-O ile się zakładamy,że wygram?-dodałam.
-Nie muszę się zakładać,bo wiem że to ja będę na pierwszym miejscu.-powiedział ze skrzyżowanymi rękoma.
-No proszeeee,Kai załóż się ze mną.
-Dobra,niech ci będzie. Ale nie patrz na mnie takimi oczami.
-Jest!-krzyknęłam ucieszona.-A więc o co się zakładamy?
-Jak ja wygram to jedziemy tam gdzie ja chcę.-oznajmił swoje warunki.
-Hm...to jak ja wygram to przez następny miesiąc ostrzysz za mnie miecze. Stoi?
-Stoi.-podaliśmy sobie ręce.

Ninjago: You got me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz