Rozdział 3 MADAFAK

49 3 6
                                    

Pierwsze dni opieki nad dzieckiem dały obojgu w kość. Artur wciąż nie powiedział żonie prawdy, że dziewczynka to jego córka. Beata od razu pokapowałaby się że zdradził ją z Kasią i zapewne nie wybaczyłaby mu tego. Do Kasi nigdy tak naprawdę nic nie czuł i była ona tylko pocieszeniem po odejściu Beaty gdy ich ślub stał się niewypałem. Jednak żeby nie było tak smutno to w czasie tego tygodnia było sporo radosnych momentów takich jak to, że mała powoli zaczęła się podnosić na nóżkach, albo to jak Patryk przy niej siedział gdy płakała. Był to miły ale wymagający tydzień który dobiegł końca, teraz Artur tylko czekał aż Beata wyjdzie do pracy a Kasia przyjedzie po Zuzię. Niestety ku jego zdziwieniu Kasi nie było o ustalonej porze. Z racji, że o 9 zaczynał dyżur musiał poprosić swoją mamę by się zajęła małą. Po drodze na bazę próbował się dodzwonić do matki dziewczynki ale z marnym skutkiem. Postanowił że jeśli nie odbierze ona małej to po dyżurze pojedzie do niej do domu sprawdzić czy wszystko okej. Wydawało mu się mało prawdopodobne że Kasia zostawiłaby dziewczynki od tak. Wtedy nie wiedział jeszcze jak szybko dojdzie do ich spotkania:

Na bazie:
Martyna: doktorze mamy wezwanie. Wypadek na Mickiewicza, kobieta 30 lat.
Artur: Wołaj Baśkę i jedziemy. (Odpowiedział wstając z kanapy)

Na miejscu:

Artur: Baśka bierz kołnierz i deske, Martyna torbę.
Martyna: Już
Artur: O cholera, Kasia?! Co tu się wydarzyło? (Zapytał z przerażeniem mężczyzny który wezwał pogotowie)
Facet: Widziałem tylko jak ten pajac wjechał w nią na pasach. Od razu zadzwoniłem po policję i po was i udało im się go złapać. (Relacjonował)
Baśka: A to przypadkiem nie ta kobieta która przyszła w tamtym tygodniu na bazę do doktora?
Artur: No tak... to Kasia, moja chyba była.
Martyna: Chyba?
Artur: No to jest bardziej skomplikowana sytuacja.
Martyna: Cukier w porządku, ale widzę że noga jest złamana.
Artur: Dobra usztywniamy nogę i przekładamy ją na deskę. A w karetce podajemy płyny.
Baśka: Już się robi.

W karetce po podaniu leków Kasia zaczęła się wybudzać. Była zdezorientowana i nie pamiętała co się wydarzyło.

Kasia: Co się stało? Co ja tu robię?
Artur: Miałaś wypadek, jakiś idiota w ciebie wjechał.
Kasia: Co mi jest?
Artur: No naszczęście na pierwszy rzut oka masz tylko złamaną nogę, ale w szpitalu zrobią ci dokładniejsze badania.
Kasia: Co z Zuzią?
Artur: Spokojnie wszystko jest dobrze, świetnie dajemy sobie radę.
Kasia: Przyszły wyniki badań.
Artur: Może nie teraz co? (Powiedział patrząc na Martynę i Basię)
Kasia: Teraz, jak ja będę leżeć w szpitalu to ktoś się musi zająć małą i najlepiej żeby był to jej ojciec.
Artur: Czyli wyszedł pozytywny wynik.
Kasia: Tak, to twoja córka.
Artur: Kurwa.. (rzucił cicho)

Artur mimo wszystko miał nadzieję, że Zuzia okaże się nie być jego córką i że całe jego życie wróci do wcześniejszego stanu. Teraz jednak wszystko się zmieni tymbardziej, że matka dziewczynki zostanie w szpitalu przez jakiś czas. Siedząc jak wryty widział tylko wzrok Martyny i Basi takie połączenie zaskoczenia z żalem. Reszta drogi na SOR minęła w ciszy.

Na SORze:

Artur: Kobieta 30 lat, złamanie lewej nogi z przemieszczeniem.
Beata: Dobra, zabieramy ją. A właśnie o której kończysz?
Artur: O 15.
Beata: No to super bo ja też. (Powiedziała i pocałowała go na odchodne)
Martyna: Jedziemy doktorze?
Artur: Tak tak, zajedź mi po drodze do sklepu. (Oznajmił i wsiadł do karetki)...

———————————————————-
No to mamy kolejną część jestem ciekawa waszej opinii.Jesli macie jakieś ciekawe pomysły co mogło by się wydarzyć dalej to dawajcie XD.  Teraz czekam na kolejny rozdział u nasygnallkaxvj
(

NEW Historia-zakręcone LOVE story Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz