Rozdział 29 PRZYGOTOWANIA

27 2 23
                                    

Po załatwieniu spraw w urzędzie Artur wraz z córką wrócili do domu.

Artur: No to co mała, może zrobimy obiad? (Powiedział do córki a ta się uśmiechnęła)
Artur: To ty się poczołgaj tutaj na dywanie a ja ci przygotuję. *odkłada bejbika na ziemie*

Gdy Góra przyrządzał posiłek mała zaczęła nagle płakać.
Artur: Co jest Lilka? Uderzyłaś się? (Wziął dziecko na ręce a mała od razu przestała płakać)
Artur: Dobra to chodź będziemy razem gotować.

Godzinę później do domu wróciła Górska i zastała męża z córką na rękach stojących nad garnkiem.

Beata: Cześć  (przytuliła męża)
Artur: O cześć kochanie, nie miałaś być później?
Beata: Miałam, ale szybciej się wyrobiłam. A wy co tutaj robicie?
Artur: No właśnie chcieliśmy ugotować obiad, ale coś nie wyszło i mi się pomidorówka przypaliła.
Beata: Czyli musimy kupić nowy garnek.
Artur: A bo to wszystko jej wina (pokazał na Lili). Zagadała mnie i no
Beata: Najlepiej na dziecko zrzucić hahah
Beata: Chodź do mamy pójdziemy się zdrzemnąć a tata posprząta.
Artur: Acha? Myślałem że mi pomożesz 😭
Beata: No kochanie myślenie nie jest twoją mocną stroną.
Artur: Dzięki wiesz. A co niby nią jest? (Podszedł do żony i położył ręce na jej biodrach)
Beata: Coś by się znalazło...( powiedziała i namiętnie pocałowała męża)
Artur: Tak?
Beata: Yhym. Dobra zamów jedzenie, ja położę małą i zajmiemy się tym tematem.
Artur: Spoko.
Beata: A i wyrzuć ten garnek bo w całym domu śmierdzi spalenizną. Zaraz kanapa nam tym przesiąknie.
Artur: Okej.

Nastała środa, czyli dzień przed wyjazdem. Od rana wszyscy się pakowali. Beata bardzo cieszyła się z wyjazdu, jednak Artur już wtedy przewidywał kłopoty. W czwartek mieli jechać po drodze na lotnisko po mamę i Zdziska, ale Zdzisiu niespodziewanie musiał pomóc w stacji na dyżurze i razem z Wiesią stwierdzili że dolecą następnego dnia.

Artur: Jedziemy tylko na 3 dni, nie musisz zabierać połowy szafy i łazienki.
Beata: Muszę.
Artur:Przecież ja majątek zapłacę za te twoje trzy walizki.
Beata: Przecież muszę tam jakoś wyglądać. Chyba że wolisz żeby poszła na ślub TWOJEJ córki nieumalowana i w dresie.
Artur: No w sumie...
Beata: Ty głupi jesteś.
Artur: Dobra weź rób jak chcesz, ale jak już pakujesz sobie to mnie też spakuj.
Beata: Dobra
Artur: Tylko nie zapomnij o garniturze, koszuli, krawacie i butach bo to najważniejsze
Beata: Spokojnie, jakbyś nie zauważył zawsze ja cię pakuje i dzięki temu zawsze wszystko masz. Raz kazałam ci się spakować to zabrałeś wszystko prócz gaci...
Artur: E tam bez przesady.
Beata: To nie jest przesada. Bezemnie to byś zginął.
Artur: Ale nie zginę bo cię mam. (😘)
Beata: yhym

Następnego dnia Artur zawiózł Lili do Anny i Wiktora po czym pojechali razem z Beatą na lotnisko. Jak zwykle nie obyło się bez problemów, gdyż po drodze okazało się, że Artur zapomniał portfela z dokumentami i pieniędzmi. Musieli się wracać po niego do domu przez co ledwo co zdążyli wsiąść do samolotu.
—————————————————
Tym razem taki luźniejszy rozdział. Mam nadzieję że się wam spodoba i czekam na next u nasygnallkaxvj XD

NEW Historia-zakręcone LOVE story Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz