44 Dom

1 0 0
                                    


Następnego dnia na planie filmowym panował względny spokój. Sceny były odgrywane według harmonogramu, reżyser wydawał się zadowolony, a reszta obsady skupiona na swojej pracy. Jednak Melissa, mimo że z zewnątrz wyglądała na zaangażowaną i profesjonalną, czuła się coraz gorzej. Jej umysł był jak wir pełen strachu, stresu i niepewności. Ostatnie wydarzenia z Jasonem odbijały się echem w jej głowie, nie pozwalając jej się skupić.

Cały czas myślała o jego groźbach, o jego manipulacji i przemocy, której doświadczała. Była przerażona, że Jason może spełnić swoje groźby, że naprawdę skrzywdzi Javona, jeśli ona nie będzie się trzymała z dala. A jednak, serce podpowiadało jej coś innego. Czuła się rozdarta, a to wewnętrzne rozdarcie sprawiało, że powoli traciła kontrolę nad swoim życiem.

Pod koniec dnia, gdy zbliżał się weekend, Melissa podjęła decyzję. Nie mogła już dłużej wytrzymać tego stresu i napięcia. Wiedziała, że musi zrobić coś, co pozwoli jej choć na chwilę oderwać się od tego wszystkiego. Z dala od Jasona, od planu filmowego, od ciągłych myśli o Javonie. Musiała wrócić do miejsca, gdzie czuła się bezpiecznie – do domu, do swojej rodziny w Nowym Jorku.

Piątkowy wieczór nadszedł szybciej, niż się spodziewała. Po zakończeniu dnia na planie, Melissa pożegnała się krótko z ekipą, nie wspominając nikomu o swoich planach. Wiedziała, że jeśli powie Sophie albo Javonowi, co zamierza zrobić, mogą próbować ją powstrzymać lub przekonać do pozostania. A tego nie chciała. Potrzebowała tej ucieczki, tej chwili wytchnienia.

Kiedy wróciła do apartamentu, szybko spakowała kilka rzeczy do małej walizki. Nie zamierzała długo zostawać – tylko weekend, wystarczająco, by zebrać myśli i naładować emocjonalne baterie. Lot do Nowego Jorku miała już zarezerwowany, więc pozostało jej tylko czekać na moment, kiedy opuści miasto.

Kiedy siedziała na skraju łóżka, czując ciężar ostatnich dni, jej telefon zadrżał. Spojrzała na ekran i zobaczyła wiadomość od Javona:

"Hej, jak się czujesz?"

Zatrzymała wzrok na ekranie, zastanawiając się, co powinna zrobić. Przez długą chwilę tylko patrzyła na te słowa, jakby próbując odczytać z nich coś więcej. W końcu westchnęła i odłożyła telefon na bok, nie odpowiadając. Miała zbyt wiele na głowie, zbyt wiele emocji, by teraz z nim rozmawiać.

Kilka godzin później była już na lotnisku, czekając na swój samolot. Przelotny uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy pomyślała o tym, jak dobrze będzie zobaczyć rodzinę. Przynajmniej na chwilę będzie mogła zapomnieć o Jasonie, Javonie i wszystkim, co działo się w jej życiu. Potrzebowała tej chwili wytchnienia bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

W końcu jej lot został ogłoszony, a Melissa ruszyła w stronę bramki. Gdy wsiadała do samolotu, poczuła lekką ulgę. Nowy Jork zawsze był dla niej miejscem, gdzie mogła odetchnąć, złapać dystans i poczuć się bezpiecznie. Może właśnie tego teraz potrzebowała – powrotu do korzeni, do swojego miejsca na ziemi.

Sam lot minął spokojnie. Melissa próbowała się zrelaksować, ale myśli o Jasonie i Javonie nie dawały jej spokoju. Czuła się, jakby utknęła między młotem a kowadłem, nie mogąc znaleźć drogi wyjścia. Z jednej strony, pragnęła bliskości Javona, jego wsparcia i ciepła, które dawał jej swoją obecnością. Z drugiej jednak, bała się konsekwencji związku z nim, bo wiedziała, że Jason nie cofnie się przed niczym, by zniszczyć to, co mogliby razem zbudować.

Gdy dotarła do Nowego Jorku, było już późno. Taksówka zabrała ją prosto do domu, gdzie czekała na nią rodzina. Gdy tylko przekroczyła próg drzwi, poczuła, jak wszystkie napięcia opadają. Matka przytuliła ją mocno, czując, że coś jest nie tak, ale nie naciskała. Wiedziała, że Melissa sama powie jej wszystko, gdy będzie gotowa.

Na razie jednak, Melissa postanowiła cieszyć się chwilą spokoju, którą przyniósł jej powrót do domu.

Wieczór w domu rodzinnym Melissy był spokojny, wręcz kojący. Siedziała przy stole w kuchni, popijając gorącą herbatę i wsłuchując się w ciche rozmowy mamy. W tle grała spokojna muzyka, a zapach cynamonowych świeczek wypełniał pomieszczenie. Czuła, że w tym miejscu może być sobą, bez strachu, bez udawania, że wszystko jest w porządku. Matka patrzyła na nią z troską, wyczuwając, że coś ciąży na jej sercu, ale nie naciskała. Wiedziała, że Melissa potrzebuje czasu, by się otworzyć.

– Jak tam praca na planie? – zapytała w końcu matka, przerywając ciszę, która zapadła między nimi.

Melissa zawahała się na moment, zanim odpowiedziała. W głowie kłębiły się myśli o Jasonie, Javonie i całym tym chaosie, który towarzyszył jej każdego dnia na planie. Ale tutaj, w domu, chciała tego uniknąć. Pragnęła choć na chwilę oderwać się od problemów.

– W porządku – odpowiedziała w końcu, uśmiechając się lekko. – To naprawdę duży projekt, więc jest dużo pracy, ale... daję radę.

Matka przyglądała się jej przez chwilę, jakby próbując wyczytać z jej twarzy coś więcej. Jednak widząc uśmiech Melissy, postanowiła nie drążyć tematu.

– Cieszę się, że tu jesteś – powiedziała z ciepłem w głosie. – Wiem, że dużo pracujesz, ale pamiętaj, że zawsze masz tu swoje miejsce.

Melissa skinęła głową, czując jak w jej sercu rozlewa się ciepło. Te słowa były dla niej jak balsam na duszę. W tym domu czuła się bezpieczna, jakby żadne zło nie mogło jej tu dosięgnąć.

Nagle jej telefon zawibrował na stole, wyrywając ją z tego chwilowego spokoju. Melissa sięgnęła po urządzenie i zamarła, widząc wiadomość od Jasona:

"Gdzie jesteś?"

Zimny dreszcz przeszył jej ciało. Z jej gardła wyrwało się ciche westchnienie, a serce zaczęło bić szybciej. Jason. Nawet tutaj, w domu, nie mogła od niego uciec. Na chwilę spojrzała na swoją mamę, która spokojnie piła herbatę, nieświadoma tego, co właśnie działo się w głowie jej córki.

Melissa nie chciała kłamać, ale nie mogła też powiedzieć Jasonowi prawdy. Wiedziała, że jeśli dowie się, że jest w Nowym Jorku, z rodziną, mógłby się wściec jeszcze bardziej. W końcu, starając się zachować spokój, odpisała:

"Wyleciałam na weekend, musiałam odpocząć."

Cisza. Przez kilka minut Jason nie odpisywał, a Melissa poczuła, jak napięcie rośnie w jej ciele. Wpatrywała się w ekran, czekając na odpowiedź, aż w końcu nadeszła:

"Gdzie dokładnie? Lepiej, żebyś się trzymała z dala od Javona."

Przełknęła ślinę, starając się utrzymać opanowanie. Odpisała krótko:

"Nie martw się. Jestem daleko. Potrzebuję odpoczynku."

Po kilku sekundach, które wydawały się wiecznością, pojawiła się kolejna wiadomość:

"Lepiej, żebyś trzymała się z daleka. Inaczej będę musiał ci przypomnieć, jak to się skończy."

Melissa poczuła, jak żołądek zaciska się z nerwów. Z trudem opanowała drżenie rąk, odkładając telefon na bok. Nie mogła pozwolić sobie na to, żeby Jason zniszczył jej tę chwilę spokoju. Jednak jego groźby, jego obecność, były jak cień, który nie pozwalał jej odetchnąć pełną piersią.

– Coś się stało, kochanie? – zapytała mama, zauważając jej zmieniony wyraz twarzy.

Melissa szybko zmusiła się do uśmiechu.

– Nie, nic takiego. Po prostu... zmęczenie – odpowiedziała, starając się brzmieć przekonująco.

Jej matka skinęła głową, ale Melissa wiedziała, że nie udało jej się całkowicie ukryć tego, co działo się w jej głowie. Pomimo tej krótkiej chwili spokoju, Jason nadal trzymał ją w swoich szponach. Była tu fizycznie, ale mentalnie nadal uwięziona w swojej traumie.

Javon Walton x Melissa SentoriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz