42 Niespodziewane odkrycie

2 0 0
                                    


Melissa siedziała w garderobie, przygotowując się do kolejnej sceny. Atmosfera na planie była napięta, ale ona starała się utrzymać fasadę spokoju. Poprawiała makijaż, próbując skupić się na pracy, kiedy drzwi nagle otworzyły się z impetem. Do środka wszedł Javon.

„Melissa, możemy porozmawiać?" – zapytał, zamykając za sobą drzwi. W jego głosie brzmiała mieszanka troski i niepewności.

Melissa uniosła głowę, ale nie odpowiedziała. Skupiła się na swoim odbiciu w lustrze, starając się zignorować jego obecność. Ostatnią rzeczą, jakiej chciała, była rozmowa z nim. Czuła się coraz bardziej przytłoczona i wiedziała, że każde słowo, które wypowie, może ją zdradzić.

Javon zrobił kilka kroków w jej kierunku. Spojrzał na jej ramiona, potem na ręce. I wtedy to zobaczył – delikatne, ale wyraźne linie na jej nadgarstkach. Świeże ślady samookaleczeń. Wstrzymał oddech, czując, jak w jego wnętrzu narasta strach i złość na samego siebie za to, że tego wcześniej nie zauważył.

„Melissa... co się dzieje?" – zapytał cicho, próbując nie brzmieć zbyt natarczywie.

Jej serce przyspieszyło. Wiedziała, że Javon zauważył rany. Nie chciała, żeby się w to angażował. To był jej problem, jej sposób na radzenie sobie z bólem, a on nie miał prawa tego widzieć, nie mówiąc już o ingerowaniu w jej życie.

Wstała gwałtownie z krzesła, próbując ukryć ręce za plecami. „To nie twoja sprawa, Javon. Po prostu... zostaw mnie w spokoju."

Javon zrobił krok w jej stronę, próbując nawiązać kontakt wzrokowy, ale Melissa odwróciła się i skierowała do drzwi. „Melissa, proszę... Wiem, że coś jest nie tak. Nie musisz przechodzić przez to sama."

Zatrzymała się na chwilę, łapiąc oddech. Jego słowa przeniknęły przez mur, który zbudowała wokół siebie, ale strach przed Jasonem i własnymi uczuciami był silniejszy. Nie mogła pozwolić sobie na słabość. Nie teraz.

„Proszę, nie próbuj mi pomóc" – odpowiedziała, nie patrząc na niego. „To nie zmieni niczego. Po prostu... daj mi przestrzeń."

Javon poczuł się bezradny. Chciał jej pomóc, chciał być dla niej wsparciem, ale wiedział, że nie może jej do tego zmusić. Jednak obraz jej poranionych nadgarstków nie dawał mu spokoju. Widział w niej więcej niż tylko współpracowniczkę z planu. Z każdą chwilą coraz bardziej się o nią martwił.

Melissa chwyciła klamkę drzwi, odwracając się na moment, by spojrzeć mu w oczy. „Proszę, Javon. To dla twojego dobra. Zostaw mnie."

I wyszła, zamykając za sobą drzwi. Javon stał przez chwilę nieruchomo, patrząc w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stała. W jego głowie kłębiły się myśli. Wiedział, że coś złego dzieje się w życiu Melissy, ale nie wiedział, jak to naprawić. Czuł, że musi coś zrobić, ale każde jego działanie wydawało się tylko pogarszać sytuację.

Z trudem opuścił garderobę, jego umysł wciąż był pełen obrazów poranionych rąk Melissy. Wiedział, że nie mógł tego zignorować. Ale jak miał do niej dotrzeć, skoro sama nie chciała jego pomocy?

Rozmyślał nad tym przez resztę dnia na planie, starając się ukryć swoje emocje przed innymi. Ale głęboko w środku czuł, że nie może pozwolić, by Melissa dalej cierpiała w samotności. Musiał znaleźć sposób, by jej pomóc, nawet jeśli ona nie chciała tego przyznać.

avon siedział w swoim apartamencie, próbując skupić się na scenariuszu, który leżał przed nim na stole. Myśli jednak uciekały mu do Melissy i tego, co wydarzyło się w garderobie. Jej poranione nadgarstki nie dawały mu spokoju, a jej chłodne słowa wciąż brzmiały w jego głowie. Wiedział, że coś poważnego działo się w jej życiu, ale ona uparcie odrzucała jego pomoc.

Telefon nagle zadzwonił, wyrywając go z rozmyślań. Na ekranie pojawiło się imię Maxa. Javon zawahał się przez chwilę, ale ostatecznie odebrał.

„Hej, stary!" – odezwał się Max z entuzjazmem w głosie. „Musisz to usłyszeć! Wiesz, że umawiam się z Lily, prawda?"

Javon poczuł, jak żołądek mu się ściska. Wiedział, że Max umawia się z najlepszą przyjaciółką Melissy, ale nie spodziewał się, że ta rozmowa przybierze taki obrót. „Tak, wiem" – odpowiedział ostrożnie.

„Stary, to najlepsza decyzja, jaką podjąłem" – ciągnął Max, nie zwracając uwagi na ton Javona. „Nie mogę uwierzyć, że odbiłem tę laskę Melissie. To jest dopiero ironia! Melissa zawsze była taka nadęta, a teraz patrz – Lily jest moja. Zabawne, co?"

Javon poczuł, jak wzbiera w nim gniew. Max mówił z taką lekkością o Melissie, jakby jej uczucia nic nie znaczyły. Nie mógł uwierzyć, że ktoś, kogo uważał za przyjaciela, mógł być tak bezduszny.

„Max, nie sądzisz, że to trochę... nie w porządku?" – zapytał ostrożnie Javon, próbując zapanować nad swoim gniewem.

„Nie w porządku? Stary, daj spokój! Melissa to tylko drama queen. Zawsze robi z siebie ofiarę. A teraz Lily w końcu zobaczyła, co to znaczy być z prawdziwym facetem" – Max zaśmiał się, zupełnie ignorując powagę sytuacji.

Javon milczał przez chwilę, próbując przetrawić to, co właśnie usłyszał. Max nie tylko cieszył się z tego, że Lily zostawiła Melissę na rzecz ich związku, ale też otwarcie mówił źle o Melissie, nie mając najmniejszego pojęcia, przez co ona przechodzi.

„Max, to nie jest w porządku" – powiedział w końcu Javon, jego głos stawał się coraz bardziej stanowczy. „Nie wiesz, przez co przechodzi Melissa. I nie powinieneś mówić o niej w ten sposób."

Max na chwilę umilkł, zdziwiony reakcją Javona. „Co? Javon, co się z tobą dzieje? Zaczynasz bronić tej dziewczyny? Przecież zawsze była dla ciebie problemem. Dlaczego cię to teraz obchodzi?"

Javon czuł, że ta rozmowa zmierza w złym kierunku. Jego frustracja rosła. „Max, może i nie zawsze dogadywałem się z Melissą, ale to nie znaczy, że masz prawo mówić o niej takie rzeczy. Ona zasługuje na szacunek, jak każdy inny."

Max parsknął śmiechem. „Ty naprawdę się zmieniłeś, stary. Nie poznaję cię. Ale hej, jak chcesz się użerać z Melissą, to twoja sprawa. Ja i Lily mamy się świetnie i to się dla mnie liczy."

Javon odetchnął głęboko, wiedząc, że dalsza dyskusja z Maxem nie ma sensu. „Cieszę się, że jesteś szczęśliwy, Max, ale to nie znaczy, że możesz niszczyć innych. Pomyśl o tym."

Zanim Max zdążył odpowiedzieć, Javon rozłączył się. Usiadł na kanapie, czując ciężar tej rozmowy. Nie mógł uwierzyć, że Max był tak bezduszny, tak obojętny na uczucia innych. A najgorsze było to, że Melissa cierpiała przez to wszystko – przez Jasona, przez Maxa, przez swoje własne demony.

Z ciężkim sercem odłożył telefon i usiadł w milczeniu, wpatrując się w ścianę. Wiedział, że musi coś zrobić, ale nie wiedział, jak pomóc Melissie, skoro ona sama nie chciała jego wsparcia. Czuł się bezradny, jakby każda decyzja, którą podejmował, prowadziła go w ślepy zaułek.

To była długa noc pełna niepewności i wątpliwości, a Javon wiedział, że cokolwiek się stanie, relacja między nim a Melissą nigdy nie będzie już taka sama.

Javon Walton x Melissa SentoriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz