Rozdział 10

1.6K 121 1
                                    


GOSIA :
Po zjedzeniu pizzy wróciliśmy do domu . Było trochę późno. Znowu za długo się zasiedzielismy , ale to
nie nasza wina ze tak dobrze nam się ze sobą rozmawia ze tracimy poczucie czasu .

O 20 byliśmy w domu . Mojej mamy jeszcze nie było . Stwierdzilam, ze do niej zadzwonię . Leo w tym czasie poszedł na górę się odświeżyć.
- Hej Mamo . Słuchaj gdzie ty jesteś ? Powinnaś już być w domu . - spytała zaniepokojona .
- Przepraszam kochanie . Zapomniałam Ci powiedzieć . Dzisiaj zostaje na noc u mojej koleżanki . Wiesz winko i te sprawy . Taki babski wieczór.
- Dobrze rozumiem - nie ukrywalam zadowolenia .
- To dobranoc . Spijcie dobrze . Zrobiłam zakupy więc zróbcie sobie coś na kolację.
- Dziękuję dobranoc .
Po skończeniu rozmowy z mamą. Cieszyłam się ze tak to się wszytsko złożyło.
- LEO ! Będziemy dzisiaj sami w domu ! Moja mama zostaje na noc u jakieś koleżanki ! - krzyknęłam.
- To super Gosia . - odpowiedział z równie dużym entuzjazmem .

LEO :
Po tej wiadomości od razu poprawił mi się humor. Zbieglem po schodach w stronę salonu . Gosia leżała na kanapie.
- Może obejrzymy jakiś film ? - była przykryta ciepłym kocem w ręku miała popcorn i ciasteczka a włosy upiete w koka . Kochałem ją w takim naturalnym wydaniu .
- Pewnie . - polozylem się obok niej i zaczęliśmy oglądać jakiś debilny film . Widziałem ze Gosi się też nie podobał. No , ale trudno trzeba było chociaż go dokończyć . Kiedy film się skończył zorientowałem się ze zasnela. Chciałem zanieść ją do jej pokoju . Na początku chwyciłem ją za biodra przy tym lekko podnosząc jej ciało . Oczywiście delikatnie żeby się nie obudziła . Była nieprzytomna .

Kiedy już leżała na moich rękach coś we mnie pękło. Była trochę jak lalka z porcelany . Piękna , idealna , ale krucha . Nie była nastawiona psychicznie na związek z kimś takim jak ja . Nie mogłem jej wyrządzić takiej krzywdy . Wiem co przeżywała Chole i Charlie nie chce żeby to samo było z nami . Poprostu cholernie nie chcę jej stracić. Odgarnąłem kosmyk z jej ust . Moja łza kapnela na jej policzek . Na szczęście się nie obudziła .
- Gosia gdybyś była jedną z moich łez nigdy bym już nie płakał. Przepraszam . - powiedziałem szeptem.
- Nie chce żebyś cierpiała. Zaslugujesz na kogoś lepszego niż ja . - lekko pocalowalem ją w polik. Nagle Gosia zaczęła się wiercic . Zanioslem ją od razu do pokoju . Gdy polozylem ją na łóżku zaczęła coś mamrotac.
- Leo .. proszę Cię pomóż mi . Nie zostawiaj mnie . Czemu odchoszisz ? Bambinos ważniejsze . Rozumiem .
Przepraszam ze nie jestem jedną z nich . - łza słynęła jej po policzku tak jak mi kiedy trzymalemją w ramionach .
Po tej sytuacji musiałem pozbierać myśli . Stwierdzielm ze miała zły sen . Przez chwilę myślałem ze słyszała moje słowa do niej jak byliśmy na dole . Już się przestarszylem, ale bardziej martwię się o to co powiedziała . Czy ona naprawdę myśli żebym ją mógł kiedyś zostawić? Czy myślisz ze Bambinos są od niej ważniejsze ?
Na trasie jej udowodnie ze nie ! Nie może się przez to tak męczyć .
Wziąłem kartkę i przez całą noc pisałem....

* jeden dzień do rozpoczęcia trasy *

GOSIA :
Kiedy wstałam zoabczylam ze Leo leży obok mojego łóżka na podłodze .
Nie chciałam go budzić tak słodko spał. Stwierdziłam ze zrobię nam śniadanie . Wzięłam czarne spodnie z wysokim stanem i bordowa bluzkę w której było mi widać brzuch .
Zeszlam na dół i od razu zabrałam się do roboty .
Pokroiłam chleb , zrobiłam kakao . o
Oczywiście każda kanapka byla z serem. Zajęło mi to jakieś 30 minut . Akurat jak skończyłam nalewac kakao do szklanek .
- Hej Gwiazdeczko . - powiedział tak jakby jeszcze spał .
- Cześć Panie Devires . - odpowiedziałam uśmiechając się . Odwzajemnil uśmiech .
- Gosia masz piękna bluzkę ... noś takie częściej . Będę zaszczycony , że moje oczy będą mogły patrzeć na coś tak idealnego .
Zarumienilam się .
- Dla Ciebie wszystko.

Po zjedzeniu śniadania tak naprawdę nic nie robiliśmy . Dzień zlecial nam szybko . Moja mama wróciła do domu o 18 , wiec luz się skończył. Musiałam zacząć się pakować . Jutro o 7 mieliśmy już być gotowi . Zabrałam kilka moich ulubionych ciuchów. Leo oczywiście mi trochę pomagał .
- Słuchaj Gosia . - powiedział przerywając moje pakowanie .
- Tak ?
- Pojedziesz ze mną , ale żeby pojechac musisz spełnić jeden warunek .
- Jaki ? - zdziwiłam się .
- Założysz tą bluzkę co masz na sobie.- powiedział z szyderczym uśmiechem.
- Leondre Devires stwierdzam ze jestes psychicznie chorym na umyśle zoboczeńcem . - usmiechnelam się .
- Może i zboczencem , ale wiernym .

Gdy skończyłam się pakować była już 21 więc ja i Devires musieliśmy iść spać , żeby wogole jutro gdzie pojechać .

LEO :
Staliśmy przed jej drzwiami do pokoju .
- Leo żałuję ze nie udało nam się zrobić naszego planu . Miałeś do mnie przychodzić w nocy i mieliśmy szczerze gadać ... - powiedziala zrezygnowania
- W busie będziemy mieć długie godziny , dni żeby porozmawiać szczerze - pocalowalem ją w czoło i się rozeszliśmy.

---------
Jesteście niesamowici !
Wybił 1 tyś !
Następny rozdział za 10 gwiazdek .
Mam nadzieję ze ten się wam spodobał .

( Girl) BARS AND MELODY (Friend)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz