Rozdział 36

1.1K 88 10
                                    

LEO :

- Mamo , słuchaj . Jestem właśnie na lotnisku. - powiedziałem cicho nie chcąc jej drażnić.

- Gosia ? Mam rację. - spytała. Byłem zaskoczony ze tak łatwo udało jej się to wybadać.

- Tak ... Mamo zanim mnie opieprzysz to wiedz ze ja muszę wiedzuec co się z nią dzieje . Nie wierzę w to ze tak nagle urwala ze mną kontkat. Nie zostawię tak tego . Nie będę takim tchórzem jak w szpitalu . - stwierdziłem dumny ze swoich słów.

- Wlacz o nią. O prawdziwą warto .

- O co ci chodzi mamo ? - spytałem z lekką chrypą w głosie.

- Miłość synu , miłość .
Rozlaczyla się.

Po kilku godzinach . Nawet nie wiem dokaldnie ilu . Tyle razy tutaj bylem ze czas szybko mi płynął.
Siedziałem już w samolocie. Zapiołem pasy i poczułem uniesnie .
Lecialem. Nie miałem co robić . Wszedłem na instagrama . Zacząłem czytać wiadomości od fanów. Czasami lubiłem poczytać ich miłe słowa. Dodawały mi pewności siebie i otuchy .

Leondreismycrusch
- Leo ... bardzo Cię kocham . Przyjedź do Polski. Jestem jedną z Polskich Bambinos .

goodgirl
- Leo pomóż mi . Nękają mnie w szkole . Pomóż.

Xoxoxox
- Leo zapsiewasz może coś z Gosia ?
Chciałbym bardzo zobaczyć Was w duecie tak samo jak Charliego i Chole. Było jeszcze dużo innych wiadomości tego typu .

Wyladowalem . Rzuciłem się w pogoń żeby odebrać mój bagaż . Nie chciałem marnować czasu na zbędne stanie w kolejce.

Po godzinę stałem już przed jej domem . Kurde , nawet nie mam pojęcia co jej mogę powiedzieć. Dobra Devires niech wszytsko wyjdzie naturalnie .
Zapukalem do drzwi .

- O mój Boże ... - powiedziała matka Gosi wychylajaca się zza drzwi.

- Miło Panią widzieć. - przytaknalem próbując wyślić uśmiech.

- Przyjechales do Gosi .... - przerwała zeby nabrac tchu. Wiedzialem ze cos byko nie tak - Słuchaj Leo muszę z tobą porozmawiać , więc wejdź proszę .- zaproponowała. Wyglądała na wstrząśniętą.
Usiedlismy przy stole .

- Co mi chce Pani powiedzieć ? -spytalem pocierajac opuszki palców o siebie ze zdenerwowania.

- Muisz zapomnieć o niej. Kazała mi przekazac ze to już koniec. Bardzo mi przykro.- poklepała mnie po ramieniu. Jestem tak bardzo wkurwiony.... musiała się dowiedzieć o wszystkim. Pewnie jest załamana.
Boję się ze znowu się potnie ale tym razem przesadzi i moze sie jej cos stać poważniejszego. Może znowu trafić do szpitala ...
A mnie ma znowu przy niej nie być ?

- Nie ... Pani sobie żartuje ?- wyszeptałem załamany. Kobieta popatrzyła się na mnie znacząco ze smutkiem na twarzy.

- Niech Pani mnie do niej zaprowadzi. - stwierdziłem . Nie uwierzę dopóki sama mi tego nie powie . - dodałem. Ona jest moim jedynym ratunkiem.

- Nie . Nie mogę . -poleciał głową uciekając od mojego wzroku.

- A chce Pani patrzeć na jej rozpacz ?
Obiecuje ze przy mnie nic jej nie będzie grozić. Proszę niech Pani dam mi jakiś znak . Chcę ją poprostu zobaczyć . Nawet nie muszę z nią porozmaiwac. Chcę zobaczyć, sprawdzić czy nic jej nie jest . Czy jest szczęśliwa. Czy jej oczy świecą nadal tak pięknie jak zawsze . Tylko tyle ...proszę ...- to był koniec. Kobieta była nieugieta.

- Dobra ! Mam to gdzieś ! Nie mogę patrzeć na Ciebie w takim stanie . Powiem ci całą prawdę. - stwierdzial nagle. Choć może wolałbym nie znać prawdy...

- Dziękuję , jestem Pani wdzięczny.

- Nie chwal dnia prred zachodem słońca.

- Rok temu Gosia miała straszne problemy z akceptacją siebie . Gdy patrzyła w lustro chciało jej się płakać. Doszły do tego problemy w szkole i z rówieśnikami. Nie wiedziała jak ma wyladowac ból . Zaczęła się ciąć. Bardzo . Zauważyłam to . Tak szczerze to sama mi się do tego przyznala . Nie mogła już wytrzymać . Opowiedziała mi o wszystkim .
Nie masz pojęcia jak się czułam nie móc pomóc własnej córce.
Stwierdzialm ze zawioze ją do ośrodka dla młodzieży z problemami.
Okazało się ze jest bardzo zniszczona psychicznie . Spędziła tam pół roku

- Nie wierzę . Moje gwiazdeczka ? Osoba tak malutka i krucha spedzila pół roku z jakimiś chorymi psychicznie ludźmi? Nie wierzę. - czemu nic mi nie powiedziała? Bała się lub może wstydzila. Jest dużo opcji ale powinna mi powiedzieć.
- Dobrze ... to gdzie ona jest teraz ?- bałem się o to spytać . I bałem się znać odpowiedź .

- Niestety problem powrócił . Kiedy zostwiles ja w szpitalu . Nie mogła przestać o tobie myśleć. I wyrywła sobie na ręku .
,,Kocham Cię My poslih Queen "
I....
Znowu tam trafiła a ja znowu jestem bezsilna , nie moge pomoc mojej małej ksiezniczce. - łza spłynęła jej na bluzkę - Przepraszam . - wstała od stołu i poszła do łazienki.

Jestem chujem .
Moja Gwiazdwczka robiła sobie krzywdę przez moją głupotę .
Nie wybacze tego sobie . Muszę ją zobaczyć . Muszę . Myślałem tylko o sobie. Charlie miał rację za bardzo ją krzywdze , ale ja jej nie moge zostawić !

- W szpitalu ci łatwo było ją zostawić ? - zapytałem sam siebie.
Jestem beznadziejnym tchórzem.

- Przepraszam Cię jeszcze raz ale dla matki jest trudne patrzeć na to jak córka sama sobie sprawia ból. - w jej oczach malowała się rozpacz.

- Rozumiem Panią. Musi mnie Pani do niej zwieść. - powiedziałem skruszony. Teraz już wiem ze powinnem przy niej być. Nie zostawić nigdy.

- Ja nie moge i tak już za dużo ci powiedziałam .

- Proszę ... - złapałem ją za rękę. Kobieta popatrzyła mi prosto w oczy i skinela głową.

- Dobrze , ale tylko ją zobaczysz nie będziesz miał szansy porozmawiać.

- Tyle mi wystarczy .

Nie chce jej znowu zostawić a jeśli jej nie spotkam to oznacza ze nigdy nie zostawię.

-------------------------
Nowy rozdział taki awww
Jeśli chodzi o mój M&G i koncert to wszystko wypadło wspaniale A szczególnie M&G. Charls który przeprasza za to ze jest zboczeńcem i Leo który okazuje się ze pamięta Cię z innego koncertu. Najlepiej

( Girl) BARS AND MELODY (Friend)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz