Rozdział 17

1.5K 92 6
                                    

*Poznań*

Obudzialm się w sypialni Leo.
Co się stało ?
Jak ja tu trafiłam ?
Nic nie pamietalam.
Zauważyłam ze chłopak już wstał. Słyszałam jak grzal wodę w czajniku.
Wstałam posępnie z łóżka i ruszyłam w jego stronę .
- Cześć kochanie . Jak sie spało ?
- Dobrze , ale powiedz mi jak ja znalazłam się w twojej sypialni ?
- Miałaś zły sen . Przyszlas i polozylas sie na mojej klacie.
Lekko się zawstydzialam. Zrobiłam się czerwona. A ja już go podejrzewałam o nie wiadomo co .
Widać ze jest inny .

Nie zdążyliśmy nawet zjeść sniadania . Mniej więcej obydwoje wstalismy o 11 , a trzeba się było jeszcze ogarnąć, ułożyć włosy , ubrać i wykonać inne rutynowe czynności , bo o 12 musieliśmy być już w klubie.
Ubrałam na siebie czarne rurki i bluzę od Leo . Jakoś nie chciałam jej zdejmować. Była miękka i wygodna , a ja i tak nie wychodziłam na scenę , wiec mogłam sobie pozwolić na trochę luzu.

Kiedy weszliśmy do klubu okazało się ze wszyscy już tam dawno są .

- Hej - krzykneli chórem.

- Cześć - odpowiedzielismy.

Siedzieliśmy przy jednym stole i rozmawialiśmy tak jak we Wrocławiu.
Miła atmosfera , mili ludzie .
Lecz moją uwagę przykulo to ze nie było wśród nas Artura . Nie dazylam go sympatią po ostatniej akcji którą zrobił , ale fakt faktem , że był nadal moim kolegą. Postaniwalm się nawet o niego nie dopytywac. Nie chce żeby Leo miał być o coś zazdrosny . Poprostu chce być od tego chłopaka jak najdalej .

Po 3 godzinach rozmowy przy stole każdy ruszył w stronę swojej garderoby . Znowu przygotowania , koncert i następne miasto . Szczerze już się do tego przyzwyczaiłam . A słowo garderoba nie jest mi obce .
Poszłam razem z moim chłopakiem , brzmie jak durna zakochana nastolatka , do jego cichego kąta.
Leo usiadł przed lusterkiem i zaczął się szykować . Głównie jego szykowanie polegało na ułożeniu grzywki , która i tak była idealna.

LEO:
- Leo wiesz czasami zastanawiam się jakby to było bez Ciebie ...- powiedziała siedząc na kanapie.
- I jak by bylo ?
- Beznadziejnie .
Nie ukrywam ze zrobiło mi się miło na sercu . Podeszlem do niej i przytulilem.

W takiej pozycji rozmawialiśmy do póki Charlie nam nie przerwał.
- Leo wchodzimy za 5 minut . - powiedział otwierając drzwi. Znowu jak zwykle nie w porę i znowu jak zwykle trochę się speszył.
Wyszliśmy od razu za nim . Nie chciałem się spoznic. Co jak co ale zawsze byłem punktualny.

GOSIA :
Sylwia i Charls już tam stali .
Znowu wywołali ich na scenę , znowu pisk dziewczyn były nie do zniesienia.
NORMALKA.
Znowu zaczęli śpiewać A ja znowu zaczęłam tańczyć z Sylwią. Powoli zaczęłam rozumieć cały ten pieprzony świat show biznesu.

Nagle podszedł do nas Artur . Nie ukrywała tego ze nie byłam zadowolona , lecz przeprosił mnie za swoje okropne zachowanie i zaproponował rozejm . Zgodzilam się . Tak naprawdę nie miałam innego wyjścia . Na szczęście Artur poszedł tak szybko jak przyszedł . Miałam farta ze Devires tego nie zobaczył . Od razu zaczął by się mnie o niego wypytywac . Nie chciałam marnować naszego krótkiego wspólnego czasu na takie głupoty .

LEO :
Kocham Was ! - krzyknalem na cały głos i razem z Charlsem zeszlismy ze sceny .
Gosia rzuciła mi się w ramiona. Moja kruszynka jak zwykle wtulała się we mnie . Musieliśmy szybko opuścić klub i wejść do busu. Wiedziałem , że niektóre Bambinos zawsze czekają przed busem z nadzieją ze dostaną autograf lub zdjęcie . Chciałemtego uniknąć.
Pierwsza wyszła cała ekipa .
Charls , Syliwa itd.
My mieliśmy wyjść drudzy .
Nagle dostałem SMS od Charliego
Charlie -
Leo uważajcie . Jest ich mega dużo . Poturbowaly naszych ochroniarzy .
I w tym momencie wyszlismy . Mieliśmy tylko jednego ochroniarza .
Wszystkie dziewczyny jak nas tylko zobaczyly zaczęły lecieć w naszą stronę . Trzymalem cały czas Gosie za rękę . Nie mogłem jej zgubić .
Bambinos przedarly się przez ochroniarza mocno co taranujac.
Zaczęliśmy biec szybko do busu .
Na szczęście zdążyliśmy .
Padlem na podłogę.
- Jak tam kochanie trzymasz sie ?- spytałem Gosi.
Nikt mi nie odpowiedział była tylko glucha cisza .
- O cholera Gosia !!!!!!
Wybieglem z busu . Zobaczyłem jak one wszystkie ją dręczą.
Wyrywają włosy.
Pchają i odcinają jej dobór powietrza . Kiedy mnie zobaczyly ruszyły w moją stronę A ja zacząłem biec. Chciałem zrobić wszystko żeby je od niej odciągnąć.
Kiedy na pomoc przyszli ochroniarze i je odciagneli zobaczyłem Gosie.
Leżała...
Od razu do niej podbieglem.
- Kochanie cichutko ... zabiorę Cię do szpitala . - szepnalem.
Wziąłem ją na ręce i pojechaliśmy do szpitala . Była nieprzytomna . Na nic nie reagowala. Cały czas jej oczy były zamknięte . Cały czas trzymalem ją za rękę. Z minuty na minutę nie mogłem patrzeć na jej twarz .
Cała we krwi , pośniaczona.
- Skarbie , przepraszam Cię . To moja wina - szepnalem. Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach . Nawet nie miałem ich siły wytrzeć.

--------------
Hej !
Mam nadzieję że rodział się spodobał.
Zaskoczone ?

( Girl) BARS AND MELODY (Friend)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz