Rozdział 23

1.4K 94 17
                                    


GOSIA :

Jej !
Kolejny dzień w tym pierdolonym szpitalu . Chcialbym zniknac .Wszystko mi sie wali. A ja nie moge zrobic nic lepszego niz bezczynne siedzenie na dupie i wpatrywanie sie w pusta sciane .

Moja rana już zaczęła się strupic , ale i tak napis był piękny . Nie musiał być estetyczny . Liczył się tylko przekaz .

Pielęgniarka przyniosła mi śniadanie.
Zero sera . Devries nie popełniłby tego błędu.
Jezu co się ze mną dzieje . Nawet taka głupota mi o nim przypomina . To zamienia się w jakąś chorobę.

Nic nie ruszyłam. Nie chciałam jeść .
Około południa przyszedł do mnie doktor .

- No i jak tam się czuje naszą pacjentka ? - spytał z uśmiechem na ustach . Mi tam nie było do śmiechu .

- Super ! - w tamtej chwili powiedziałbym wszystko żeby tylko wreszcie opuścić ten jebany szpital .

- No to idealnie bo ma Pani gościa .

- Co ? Kogo ? - drzwi sie bardziej uchylily a za lekarzem stanęła jakas postać.

- Leo !!! - łzy zaczęły mi splywac po policzkach. Czemu tylko on na mnie tak działa ?

- Tęskniłas ?-uśmiechnął się szarmancko.

Nie poczekal na moja odpowiedz tylko sie do mnie zblizyl i przytulił.Nagle poczułam jak jego zimne usta dotykały mojego gorącego ciała. To była walka żywiołów.

To nie jest nasz koniec ... to dopiero początek .

- Nawet nie masz pojęcia jak teksnilam.

LEO :

-slashback-

Wiesz ... śmieszne jest to ze jestem tak w tobie żałośnie zakochana ze nie dostrzegam żadnych twoich wad , a każde twoje naruszenie mojego zaufania wybaczam. Kocham Cię ...

Rozłączyłem się

Nie miałem pojęcia,że tak bardzo ją krzywdze.Zabolało mnie to jebane poczucie ze najwazniejsza osoba w moim życiu teraz cierpi A ja nie mam jak pomóc. Nie mogę jej pocieszyć.
Nawet powiedzieć jebanego

-Będzie dobrze ,gwiazdeczko

Martwię się...
Jej ciche szlochy rozbrzmiewały w moich uszach.Zostawilem ją i tego nie zmienię. Jestem egoistą. Nie pomyślałem co może teraz czuć moja mała gwiazdeczka.
Samotna,porzucona przezemnie .
Z moich ust wyrwał sie lekki pisk rozpaczy.

-Kochanie ...- zapukala do drzwi moja mama. -Wszystko dobrze ? - lekko je uchyliła żeby zobaczyć czy nic mi nie jest.

-Nie - kiedy moja odpowiedź do niej dotarła usiadła przy mnie i poklepała po ramieniu.

-Co się stało ?

-Gosia właśnie przed chwilą wyznała mi swoje uczucia. To znaczy zawsze wiedziałem, ze mnie kocha,ale nie miałem nawet cienia podejrzeń ze przezemnie tak bardzo cierpi i ze potrafi wybaczyć mi takie świństwo.
Choć wie ze źle robi i nie powinna mi ufać

-Leo zachowales się okropnie. Jako twoja własna matka przyznam ze się na tobie zawiodłam , ale widzę twoje zaangażowanie w ten związek. Pomimo młodego wieku potrafisz wczuć się w jej sytuacje i przejmujesz się tym co się z nią teraz dzieje.
Prawdopodobnie nie może się z tym teraz pogodizc ze tak nagle urwaliście kontakt. Boli ją to bardzo i ...-urwała.

-Jadę do niej . Teraz się pakuje i jadę. Nie zatrzymasz mnie. - powiedziałem stanowczo. Koniec pierdolenia ona musiała wiedzieć ze jest dla mnie ważna.

( Girl) BARS AND MELODY (Friend)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz