Rozdział 11

1.7K 119 5
                                    

* wyjazd w trasę *
LEO :
Jak zwykle wstalem wcześnie .
Wszyscy spali , wiec po cichu wziąłem z góry przyszykowane walizki. Szczerze nie mogłem się doczekać wyjazdu. Po zniesieniu walizek nie miałem co robić . Była dopiero 5 rano więc ubralem się w szarą bluzę i czarne rurki z dziurami . Zjadłem śniadanie . Zacząłem przeglądać Facebooka , ale spokojnie nie jako Leondre Devires . Nie chciałem żeby Bambinos wiedziały ze ma fb . Na pewno miałbym 10000 nieodebranych wiadomości codziennie . Zobaczylem na grupie Bambinos in Poland ze było mnóstwo zdjęć moich i Gosi ze snapa. Racja dodawalem z nią snapy , ale to nie powód by obrażać ją w postach . Pisanie ze ją zajebią i ze chcą żeby zniknęła nic nie pomoże . Przykro mi jest że widzę takie rzeczy na jej temat ale na szczęście pisze tak zdecydowana mniejszość .
GOSIA :
Obudzil mnie budzik . Była 6 : 30. Szybko się ubralam. Założyłam zwykłą bluzę i rurki. Chciałam żeby było mi wygodnie w drodze . Gdy wyszłam z pokoju zorientowałam się ze Leo musiał wstać wcześniej niż ja i je znieść . To takie dziwne uczucie kiedy jesteś przez kogos wyręczana . 

- Hej Leo . - powiedziałam schodząc po schodach .
- Witam Gwiazdeczko . To dzisiaj twój wielki dzień . - stwierdził.
- No ... trochę się stresuje
- Uwierz nie ma czym . Będzie tam Charls i Sylwia . - powiedział trochę mnie uspokajając .
- I ty oczywiście ... tak ? - spytała zaniepokojona .
- Gosia pogadamy o tym w busie dobrze ?
- Okeyyy.... - powiedziałam zrezygnowana. Czyli nie będzie go tam ze mną ? Nie będziemy rozmawiać ? Nie rozumiem o co mu może chodzić , przeciez jade tam głównie z jego powodu .

Po pozegnaniu z mamą wyszliśmy na zewnątrz. Bus już tam stał . Wybiegł z niego Charlie . Przytulilam go najmocniej jak potrafiłam .
- Dziękuję -szepnelam
- A ty znowu swoje . - zaśmiał sie . Nie moglismy sie od siebie odkleić wiec trochę potrwało to nasze przywitanie.

Weszliśmy do busa .
Byl ogromny. Martwilo mnie tylko to ze byly tylko 2 sypialnie . Kiedy bylismy juz w środku Charlie co dziwne poszedł spać . Powiedział ze jest bardzo zmęczony . Był to idealny moment żeby porozmawiać z Leo .
- Leo powiedz mi o co chodzi ?
Nie będziesz tam razem ze mną ?
- Będę ...- odparł ze spuszczona głową w dół.
- Ale ?
- Ale duchowo .
- Co jak to ? - spyatalm rozstrzesiona.
- Mam coś ważnego do załatwienia .
- Aha .. okey rozumiem . Wkońcu za duzo czasu ze mną spedziles.
- Gosia nie obrażaj sie proszę.
- nie obrażam się - zaprzeczylam .
- To się cieszę . - uśmiechnął się . Teraz jedziemy do Krakowa . - spróbował zmienić temat.
- O której tam będziemy ? - spytalam zaciekawiona.
- O 12.
- Super .
LEO :
Kurde nie mogę jej nic zdradzić , ale nie chce żeby myślała ze nie mam dla niej czasu . Zamierzałem  wykonać mój plan na początku trasy , wiec Kraków jeszcze nie wie jakie wydarzenie go czeka.
GOSIA :
Pomimo tego ze bylam na niego trochę zdenerwowana . Nie chciałam marnować naszych chwil razem , wiec zrobiliśmy sobie kanapki z SEREM i znowu zaczęliśmy rozmawiać .
- Gosia mam do Ciebie pewne pytanie.
Nie musisz na nie odpowiadać jak nie chcesz .
- Tak ? - odpowiedziałam roześmiana.
- Co się stało wtedy przed M&G ze byłaś aż tak bardzo wkurwiona ? - to pytanie wywołało u mnie masę wspomnień ... znowu.
- Leo słuchaj nie chce o tym teraz rozmawiać . - szepnełam.
- Dobrze rozumiem . Pamiętaj jakbyś jednak zamieniła zdanie i chciała się komuś wygadać jestem do usług . Po zjedzeniu kanapek polozylismy się na kanapie i Leo włączył jakieś słaby program w TV . Po chwili zobaczyłam ze zasnął, więc bez krepacji sama zamknęłam oczy .
Kiedy się obudzilismy ( to znaczy Charlie nas obudził ) bus był przed klubem w Krakowie. Wyszliśmy na zewnątrz.
- Gotowa ? - zapytał Devires.
- Nie . - odpowiedziałam .
Złapał mnie za rękę .
- Juz gotowa - poprawilam się .

( Girl) BARS AND MELODY (Friend)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz