2.6 Potrzebowalam jego bliskości

428 50 32
                                    

DEVRIES:

Wyszedłem z tej pieprzonej gali. Nie pożegnałem sie z nikim. Chciałem jak najszybciej wrócić do miejsca gdzie bede sam.
Sam ze swoimi problemami.

Sam ze sobą..

Zauważyłem ze sie zmieniłem. Kiedys chciałem przebywać z ludźmi. Nie mogłem wytrzymać sam siedzieć w pokoju nic nie robiąc.
A teraz?
Błagam tylko Boga zeby wszyscy sie ode mnie odpierdolili.
Wsiadłem do limuzyny która pokierowała sie w stronę mojego domu. Nagle w mojej głowie zaistaniała pewna myśl.

A moze by tak przeprosić Gosie?

Pojechać do jej domu z kwiatami i szczerze przeprosić, ale ona pewnie nawet nie chce mnie widzieć tak jak każdy w tym pieprzonym świecie.
Odstawiłem niepotrzebnie taka scenę na tej gali ale gdy juz zacząłem mowić nie mogłem przystopować. Czułem ze musze z siebie wydusić to wszystko. Musiałem to zrobić a gdy jeszcze znalazłem wsród tłumu jej oczy czułem jakbyśmy byli tylko my dwoje.
Ja i ona
Jakbym mówił tylko do niej.

W tym momencie szybko pchnąłem ręką szofera każąc mu skręcić do najbliższej kwiaciarni. Tak dokładnie. Jadę do niej.

Po chwili wszedłem do kwiaciarni. Przywitała mnie starsza kobieta ktorej uśmiech zajmował pol twarzy. Popatrzyłem na stosy kwiatów.
Były róże, tulipany, narcyzy, storczyki i tak dalej można by było wymieniać w nieskończoność, ale im dłużej na nie patrzyłem tym bardziej zdawałem sobie sprawę ze żaden nie jest taki jaki bym chciał jej wręczyć.

Żaden nie jest wyjątkowy tak jak ona

- Przepraszam moze pomogę. - odezwała sie starsza kobieta wychodząc zza lady.

- Wie Pani patrze tutaj na te wszystkie kwiaty, ale jakos nie moge wybrać. - nie chciałem powiedzieć ze żaden mi sie nie podoba.

- Po prostu nie moze Pan znaleźć odpowiedniego mam racje? - kobieta zaśmiała sie a wokół jej ust pojawiły sie zmarszczki. Pokiwałem potwierdzające głowa.

Kobieta ruszyła szybki krokiem na zaplecze.
A moze zaraz wyjdzie z nożem i zabije mnie za to ze nie podoba mi sie żaden kwiatek?
Zaśmiałem sie pod nosem wyobrażając sobie tą sytuacje.

W tym momencie kobieta wróciła z śnieżno białą różą. Było w niej cos innego. Bez zastanowienia podszedłem do kasy.
Pani dziwo spojrzała na mnie smutno, wiec wysłałem jej pytające spojrzenie.

- Wie Pan...-zaczęła.- Moja córka jest Pana fanka dlatego wiem trochę co sie u Pana w życiu dzieje i domyślam sie dla kogo ta róża..

-Proszę skończyć. - powiedziałem lekko sie uśmiechając. Nie chciałem wiedzieć do czego zmierza.

Po chwili podała mi ładnie zapakowany stos śnieżno biały róż.

-Miłej nocy, dobranoc.- uśmiechnąłem sie biorąc bukiet do ręki. W odpowiedzi usłyszałem.

-Sa tacy ludzie którzy nigdy nie przestaną byc dla nas ważni Devries.

To zdanie w jakis sposób mnie poruszyło. Jedyne co potrafiłem na nie odpowiedzieć to lekko sie uśmiechnąć i wyjsc.
Prawda jest taka ze stać mnie na wszystko na tym świecie. Samoloty, nowe telefony, ubrania, markowe samochody lecz nie stać mnie nawet na chwile szczerości z samym sobą.

Po godzinie jazdy w korku byłem juz przed rezydencją Gosi. Nie było dzwonka ani żadnych ochroniarzy wiec wszedłem. Moim oczom ukazały sie dobrze zrobione białe drzwi.
Radośnie zapukałem wiedząc ze zaraz zobaczę jej małe kruche ciałko i ten idealny uśmiech.

GOSIA:

Powoli zaczełam otwierać oczy. Spostrzegam zamazany obraz Artura. Wstałam podtrzymując sie blatu. Ból rozdzierał moją twarz. Poczułam ze mam całe podbite oko a z nosa cieknie mi krew.
Odwróciłam sie w stronę Artura. Chce zeby zobaczył co zrobił. Chce mu pokazać do czego jest zdolny.

- I co myslisz ze mam wyrzuty sumienia? - poczułam od niego mocny zapach alkoholu.

- Piłeś przez ten czas jak byłam nieprzytomna? -wydukalam.

- Zamknij ryj to nieważne! - krzyknął a ja drgnęłam wiedząc ze musze sie spakować i wyjechać chociaż na chwile.

W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Artur spojrzał badawczo na mnie.

- I na co czekasz idz je otwórz! - krzyknął.

Chętnie bym je otowrzyla ale boje sie plotek jakie juz bedą. Przeciez jak ta osoba mnie zobaczy moge sie spodziewać ze następnego dnia zobaczę wielki napis w gazecie

Gosia pobita.

Chce tego uniknąć ale chyba nie mam wyboru.
Szybko otworzyłam drzwi i od razu spuściłam wzrok w podłogę. Dopóki nie usłyszałam jego głosu.

- Kto Ci to zrobił do cholery? - spytał otulając moja twarz swoimi rekami.

Nie odpowiedziałam. Nie chciałam zeby sie martwił. Spuściłam ponownie wzrok w podłogę.

- To był on tak? -spytał przywierając swoje ciało do mojego. Dawno juz nie czułam sie tak kochana jak w tym momencie. Dotarło do mnie ze potrzebowałam bliskości.

Jego bliskości

Pokiwalam lekko głowa. Poczułam jak Leondre zaciska mocno pieści. Od razu pożałowałam ze przyznalam winę Artura. Odsunął mnie od siebie powoli. Zobaczyłam jego twarz. Byl cały czerwony a jego żyły były widoczne nawet na szyji.

- Zaraz wrócę. - pocałował mnie w czoło i wbiegł do domu.

-------------------
Hej kochane ❤️
Mega was przepraszam za brak rozdziału 😕
Ale ważne ze chyba jest cnie? haha
Mamy juz 61 K 💕💕
Zachęcam do komentowania bongo serio motywuje 💪

( Girl) BARS AND MELODY (Friend)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz