Rozdział 20

1.2K 81 9
                                    

GOSIA :
Brakuje mi go...chcę go znowu móc dotknąć. Tylko tyle lub chociaż się przytulić .
Wszytsko mnie boli . Zbytnio nie mogę się ruszyć . Lekarze mówią ze przezyje i nie jestem w najgorszym stanie . Pewnie mają rację. Fizycznie nie jestem w najgorszym stanie , ale psychicznie czuję jak umieram . Wiem , że jeszcze żyje bo mam nadzieję ze Leo tutaj przyjedzie i mnie przeprosi.
Zostanie ze mną ...
Moje rozmyślania przerwała mi mama.
- Kochanie masz gościa. - powiedziała.
Jeju A jednak przyszedł . Wybacze mu wszystko. Przytulne go.
- Jezu Gosia ! - był to Artur .
- Też Cię miło widzieć Artur . - powiedzialam ze smutkiem w oczach.
- Leo jest z tobą ? - spytalam.
- Nie , pojechał na ostatni koncert do Łodzi .
- Rozumiem , a ty ?
- Wolałem tu przyjechać . Przepraszam , ale nie jestem takim dupkiem jak on . Nigdy nie zostawiłbym kogos kogo kocham w potrzebie .
- Dziękuję.
- Gosia widzę ze już wygasłaś.
- Co ?
- Miej nadzieję , może trafi ci się taki przyjaciel jak ja i Cię z stąd wyrwie, żebyś mogła pojechać do Lodzi zobaczyć ostatni raz sowjego chlopaka .
- Zartujesz ?
- Nie , chodź .
Szybko spakowalam najpotrzebniejsze rzeczy a Artur rozmawiał z moją mamą i lekarzem . Udzielili mi pozwolenia , ale miałam tutaj od razu po koncercie wrócić.

Artur przyjechał czymś w stylu busa , ale znacznie mniejszym .
Kiedy siedzieslimy w tym mini busie nie mogłam już wytrzymać . Tak się cieszyłam ze go zobaczę . Miałam to gdzieś ze mnie zostawił .
- Widać ze go kochasz. - powiedział chłopak .
- Tak ?
- Tak i to bardzo . Żadna dziewczyna nie wybaczylaby czegoś takiego nikomu . Za to ty wlansie zaprzeczasz temu prawu. - zaśmiał .
- Ja zaprzeczam wszystkiemu.
- Oczywiście.

***

Byliśmy już przed klubem . Słychać było każde słowo wypowiadane na scenie.
- Pozegnajcie naszych chłopców brawami ! - powiedział prowadzący .
- Szybko Artur !
Wbieglam jak idiotka do tego klubu .
Zobaczylam Sylwie .
- Gdzie jest Leo ?
- Gosia ! Ty nie w szpitalu ?
- Artur Ci potem opowie ! Gdzie jest Leondre ?!?! -z emocji zaczęłam już na nią krzyczeć .
Przygryzla wargi jakby bała się mi coś powiedzieć .
- Gosia... on odjechał od razu po swoim występie razem z Charlsem.
Wyszli innym wyjściem. Przykro mi
- Co ? Błagam powiedz mi ze żartujesz ? Proszę . - zalamalam się . Nie zobaczę go przez kilka miesięcy a nawet się z nim nie pozegnalam.
- Chciałabym żeby to był żart - powiedziała zaniepokojona moim stanem .

Artur przyglądał się tej sytuacji .
- Chodź Gosia odwioze Cię do szpitala.-powiedział .
Pozegnalam się z Sylwią i wyszliśmy. Cała się trzęsłam . Na zewnątrz przed klubem było parę dziewczyn . Widziały mój stan. Trudno ...

Kiedy byliśmy w busie nagle naszło mnie na zwierzenia .
- Czemu to wszystko boli ?
- Ból to uczucie które nigdy nie opuści człowieka , co innego miłość . - stwierdzil chlopak .
- Chce go dotknąć. Pocałować , ale ta świadomość, że nie mogę . Ta bariera pomiędzy nami mnie dobija . Wiem , że nigdy nie będziemy tworzyli szczęśliwej pary . To niemożliwe , ale w moich cichych marzeniach on jest tu ze mną . Siedzi wlansie obok mnie i kładzie dłoń na moim kolanie .
Czy ja już oszalalam ?
- Tylko wariaci sa coś warci . - chłopak był wstrząśnięty tym co do niego powiedziałam .

---------
Hejo !
Oto kolejny rozdział ^^
Jest to dopiero 20 rozdział opublikowany A jeszcze mam 40 w zapasie więc będę Was jeszcze trochę nękać moim ff ;*

( Girl) BARS AND MELODY (Friend)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz