Rozdział 31

1.1K 87 13
                                    

GOSIA :

Spakowalam całą swoją szafę . Nie wiedziałam ile potrwa tam mój pobyt. Ostatnio trwał pół roku . Tak wiem to dużo czasu . Wystarczająco żeby zapomnieć o osobie ,ktora jest dla Ciebie całym światem.

Kocham Cię Leo to już nasz koniec...

A może zadzownic do niego ?
Powiedzieć mu o wszystkim . Wkoncu on powinien wiedzieć.
Nie ... lepiej nie .

-Chcę tylko usłyszeć ostatni raz jego głos ... - powiedziałam sama do siebie.

Przełamałam się . Chwyciłam za telefon i czekałam tylko jak odbierze.

- Hej ,skarbie - powiedział to z taką radością. Nie wiedząc ze to nasza ostatnia rozmowa .

-Hej Leo. - próbowałam ukryć swoje emocje .

-Bardzo za tobą tęsknię gwiazdeczko ,wiesz ?- łzy zaczęły mi splywac policzkach.

- Wiem, ja też bardzo tęsknię - wymamrotałam.

-Skarbie coś jest nie tak ? - spytał z troską.

-Nie...tylko Chce żebyś pamiętał ze Cię bardzo kocham. - czułam jakby ktoś wyrwał mi połowę serca i wyrzucił ją do kosza z napisem przeszłość.
A jak dobrze wiemy...ludzie bez serca umierają.

- Powiedz mi co się dzieje. -westchnął.

*cisza*

-Gosia ?

-Gwiazdeczko ? -

Byłam załamana. Ryczałam . Nie mogłam wydusic z siebie żadnego słowa. To nasz jebany koniec ..

-Przeparszam Cię Leo mama mnie woła, żegnaj . - ogarnęłam swoje emocje i próbowałam udawać ze wszystko jest okej.

-Dobrze , zadzwonię do Ciebie wieczorem to będziesz już mi musiała powiedzieć o co chodzi .
Okey, gwiazdeczko? -mogłam się założyć ze szarmancko się uśmiechnął.

- Dobrze . - gwiazdeczko ...

*rozlaczylam sie*

Siedziałam w samochodzie . Byliśmy już blisko . Blisko mojego koszmaru .
Chciałbym cofnąć czas , ale nie mogę .
To trudne . Mam dopiero 16 lat a zaliczyłam tyle niepowodzeń życiowych co 50 latka.

- Mamo ... - odwazylam się cokolwiek powiedzieć .

- Tak kochanie ? - nadal łzy jej leciały po policzkach.

- Przepraszam Cię . Może masz rację , może faktycznie jest coś ze mną nie tak .

- Nie , kochanie nie mów tak . Poprostu życie jest tak długie i ma tyle ścieżek A ty wybralas złą. Moim zadaniem jako twojej matki jest ci pomoc znaleźć tą odpowiednią drogę.
Tylko przykro jest mi , że sama tego nie potrafię zrobić i potrzebuje pomocy z zewnątrz.

Wtedy się zatrzymała.

- Jesteśmy na miejscu . -powiedziała wysiadajac z samochodu .

Tyle pieprzonych wspomnień znowu powraca do mojej głowy . Tyle twarzy , które prawdopodobnie leżą gdzieś zakopane. Nie raz moim rówieśnicy odbierali sobie w tym ośrodku życie .
Niektórym się to udawało niektórym nie .

Tym którym się nie udało zawsze mieli jedną odpowiedź .
,,Chciałem zakończyć ten syf "
Niektórym się nie dziwię . Nie mieli rodzin . Nikogo kto ich Kocha . Pomimo tego ze z nikim tam nie gadalam wiedziałam jak obserwować.

Stalysmy już można powiedzieć w recepcji . Kobieta która siedziala za biurkiem od razu mnie poznała .

-Czy to ty Gosia ?

- Tak .... - odpowiedziałam chłodno .

Kobieta popatrzyła się na mnie ze współczuciem. Nie wiedziałam czemu. Nagle jak wszystko wyszło na jaw każdy mi współczuję.
Dobra Gośka ogarnij się .

- Kochana wez walizkę i idź do pokoju numer 143 . To będzie twój taki Nowy kąt. Przynajmniej na jakiś czas . Radzę ci sie pożegnać z mamą. -powiedziała ta podła suka zapisując coś w swoim notatniku.

- No to Kochanie .... Nie wiem nawet jak mam zacząć pożegnanie.

- Mamo nie zaczynaj. Jeśli nie zaczniesz to oznacza ze nie bedzie końca . Że będę tu siedzieć na zawsze, więc poprostu mnie przytul .

- Co mam powiedzieć Leondre ?

- Nic mu nie mów . Nie odbieraj telefonów od niego . Wkoncu przestanie . Może nawet o mnie zapomni . - moze nawet zapomni .. te słowa ledwo przeszły mi przez gardło.

- Gosiu .... - popatrzyła na mnie z troską.

- Mamo muszę iść . Kocham Cię .

Mój pokój był pusty. To znaczy nikogo w nim nie było . Dziwne ... zawsze każdy miał współlokatora .

Nie przejelam się tym . W sumie nawet wolałam być sama . Wolałam płakać sama do poduszki .
Zaczęłam się rozpakowywac . Nagle ktoś zapukał .

- Dziendobry! Ty pewnie jesteś Gosia ? - zapytała jakas obca kobieta.

- Tak ? A Pani ?

- Jestem twoim nowym psychoterapeutą.-uśmiechnęła się .

- Jak to ? Co z Aną ? To znaczy z Panią Anastazją ?

- Nie może się teraz tobą zajmować , ale spokojnie jestem tu ja . - poklepała mnie po ramieniu.

Łzy naplynely mi do oczu. Ona była jedyną osobą która mnie rozumiała . A ta paniusia mi może gowno dac.

- Proszę wyjść z mojego pokoju ! - krzyknelam.

- Nie denerwuj się kochana ...

- Pani nie ma prawa tak do mnie mówić ! Proszę wyjść.

Kobieta wreszcie uległa .

- Jutro około 12 przyjedzie twoja nowa współlokatora. - powiedziała wychodząc.

Japierdole super .
Siedziałam tu dopiero godzinę a już mam ochotę wrócić do domu .
Zapowiada się długie pół roku bez Leo .
Leo ....
Leo ...
Im więcej razy wypowiadam jego imię tym bardziej czułam brak połowy mojego serca.
Tej połowy która mnie trzymała przy życiu , która była głosem rozsądku,która była wszystkim.

-------------
Hejo !
Kolejny rozdział
Jak wam się podoba ?

( Girl) BARS AND MELODY (Friend)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz