Rozdział 43

1.1K 97 20
                                    


Od razu lekko się podnioslam żeby zobaczyć chlopaka. Była to najgorsza decyzja w moim życiu. Serce pękło mi na kawałki po raz kolejny A do oczu napłyneły łzy.

-Artur- powiedziałam ledwo lapiac oddech. Gdzie jest Leo ? Gdzie jest ten chlopak ktory mnie uratowal do cholery gdzie ?

-Coś się dzieję ? Coś Cię boli ? - spytał chłopak zbliżając się do mojej twarzy.

-Nie nic mnie nie boli - wyjęczałam wracając do pozycji leżącej. Musiałam się uspokoić.

-To czemu płaczesz ? - spytał lapiąc mnie za ramię.

-Czy ty mnie uratwoałeś ? - odpwoiedzialam pytaniem na pytanie. Musiałam się upewnić niektórych rzeczy. Nie wierzę że nie uratował mnie Devries. Nie uwierzę w to.

-Tak, ja razem z Jeremim. - spojrzałam na niego i nasze i oczy się spotkały. Myślę ze domyslił się o co mi chodzi - Nie było go z nami. - dodał schylajac głowę w podłogę.

Nie było go z nami ..
Czyli nawet mnie nie szukał. Nie ma pojęcia co się stało. Nie ma pojęcia gdzie jestem. Nie wie nic. Jak zwykle .
Myślałam ze to koniec problemów. Myślałam A nawet byłam pewna ze już mnie nie zostawi w potrzebie . Obiecał mi to. Obiecał ze nigdy nie opuści ze mnie już nie zostawi. Do cholery niech on przy mnie teraz będzie !

LEO :

Powinnem za nią pobiec. Chociażby jej popilnowac. Zachowałem się jak chuj po raz kolejny i pozwoliłem jej odejść. Dobra koniec uzalania się nad sobą. Koniec Devries. Przeproś ją.
Wróć do tego jednego psychiatryka i zrób dla niej prezent.

-Wiem ! -krzyknalem jak jakiś debil.
Mój szofer się odwrócił z pytajacym wzrokiem.

-Jedz pod mój hotel.- powiedziałem z powagą w głosie A w myślach wyobrażałem sobie jak ma wygaldac ta moja niespodzianka przeprosinowa.

Kiedy wszedłem do apartamentu poczułem ulgę. Mogłem odetchnąć. Rzuciłem rzeczy na łóżko i wziąłem się za przygotowania. Wkoncu musze jeszcze zdążyć po nią pojechać. Nie mogę się już doczekać jej miny gdy to zobaczy.

Minęło kilka godzin a wszytko było już gotowe. Idealnie przygotowane. Jedyne czego brakuje to mojej gwiazdeczki siedzącej przy mnie z uśmiechem ma twarzy.
Z rozmyślań wyrwał mnie telefon. Nie spojrzałem na wyświetlacz tylko od razu odebrałem.

-Halo ? - w moim głosie można było wyczuć dużo entuzjazmu.

-Cześć.- zrozumiałem ze to był Artur Sikorski. Ten z którym pobiłem się o Gosie. Ten który ją pocałował. Na tą myśl lekko zepsuł mi się humor.

-Czego chcesz ? - spytałem próbując być miły.

-Gosia jest w szpitalu. - odpowiedział zupełnie poważnie. Zamarłem na te słowa.

-Którym ? - nie miałem czasu do stracenia. Muszę wiedzieć co się stało. Muszę przy niej być . Obiecałem.

-Tym przy Street Skill - powiedział chłopak a ja szybko sie rozlaczylem znając swój cel.

Wsiadłem jak poparzony do limuzyny i podałem adres szoferowi. Kurwa co się mogło stać ? Czemu był tam jakiś pierdolony Sikorksi a nie ma przy niej mnie. Muszę szybko do niej jechać.

Po chwili dosłownie 10 minutach byłem już przed szpitalem. Wpadłem do niego jak oszalały. Recepcjonistka popatrzyła na mnie pytajacym wzrokiem.

-Prosze mi powiedzieć gdzie leży... -musiałem wziąść oddech.

-Gosia ? - spytała kobieta podnosząc wysoko brwi oczekując mojej rekacji.

-Skąd Pani wie kogo szukam ? - zdziwiłem się. Kobieta lekko się uśmiechnęła.

-Mam 14 - letnią córkę która słucha zespołu Bars and Melody. Chyba wszytsko jasne. A teraz leć szybko do niej. Pokój 143 - powiedziała wskazując mi w jaką stronę mam biec.

GOSIA:

-Artur prosze zostaw mnie samą.- powiedziałam dając mu do zrozumienia ze wlansie teraz będę przeżywać swoje jedno z załamań i chce być sama. Chłopak tylko pokiwal głową i wyszedł z pokoju.
Znowu zostałam sama...
Zauwazylam ze obok lezala moja torba. Wiedziałam już co chce zorbic.
Wzięłam powoli torbę i wyjęłam z niej zyletke.

-Znowu się widzimy .- szepnelam wybuchajac niekontorolowanym płaczem.

Przełożyłam moją przyjaciółkę do skóry na ręce i zaczęłam swój rytuał. Wyryłam sobie ogromny napis.

SUKA

Leondre miał rację mnie tak nazywając. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Zostałam jakby obudzona z amoku. Ujrzałam wokół siebie mnóstwo krwi. Zorzunialam ze przesadzialam. Popatrzyłam na osobę która trzymala na mnie swoją rękę. Był to Devries ...

- O przyszedles ! - krzyknelam. - Ludzie nie uwierzycie ! Moj chłopak wreszcie się mną zainteresował .- powiedziałam śmiejąc się sarkastycznie. Spojrzałam chłopakowi prosto w oczy. On... płakał.

- Kochanie proszę ... odłóż to błagam .- ukleknal a ja zrozumiałam ze wlansie widział to jak się tne. Właśnie widzi mnóstwo mojej krwi na pościeli. Właśnie widzi mnie na łóżku szpitalnym. Właśnie widzi jak się staczam.

- Wiesz co się wogole stało ? -
krzyknelam a chłopak pokrecil przeczaco głową. Wtedy wpadłam w szał. On nic nie wiedział. Nic ! - Wypierdalaj stąd! Rozumiesz ?!? Wypierdalaj . -zaczęłam krzyczeć pokazując palcem drzwi.

LEO:

Kurwa to jej krew. Ona znowu to zrobiła . Nie mogę na to patrzeć . Chciałbym jej pomoc. Tak bardzo chciałbym żeby ten koszmar się skończył. Gdyby nie ja nic by się nie stało. Nie byłaby teraz w szpitalu. Co ja pierdole gdyby nie ja nie byłaby w psychiatryku. To wszytsko moja wina. Spieprzylem jej życie. Z rozmyślań wyrwał mnie głos mojego anioła.

-Wypierdalaj stąd ! Rozumiesz ?! Wypierdalaj ! Z- powiedziała to z takim jadem w głosie. Musiała się uspokoić. Jej rana ogromnie krwawiła. Teraz jej nie zostawię. Nie tym razem.

Usiadłem obok niej i ujrzałem tą okropną ranę. SUKA .
Wiedziałem już co powinnem zrobić.
Wyrwałem dziewczynie zyletke i za mocno nacisnalem nią na swoją skórę tym samym pisząc to samo słowo co moja gwiazdeczka.Suka.Ból przeszedł moje całe ciało.

-Co ty do cholery zrobiles ? - powiedziała. W jej głosie słychać było przerażenie i troskę.

- Czasem ból służy wiekszemu dobru

Dziewczyna objęła moją rękę i zaczęła wycierac krew ręcznikiem.
Była rostrzęsiona. Jej ręce dygotały ze strachu.

-Ja Cię przepraszam - zacząłem ale Gosia złożyła zimny pocałunek na moich ustach tym samym je zamykając. - Proszę ,ja nigdy Cię już nie zostawię. Wiem mówiłem to tak dużo razy ze trudno w to wierzyć , ale proszę nie zostawiaj mnie. Ja Cię kocham do cholery. Tak cholernie Cię kocham ze glupieje. Próbuje sobie samemu wmówić ze to tylko zauroczenie ale jak.... nie odzywalas się tyle kiedy trafilas do psychiatryka ja tak bardzo się bałem. Uwierz ze jakby co się coś stało to samo zrobilbym ze sobą. Zrobił bym dla Ciebie wszystko , nawet jakbym miał sprzeciwić się swojej naturze. Dla Ciebie wyrzeklbym się wszytskiego co posiadam, nawet duszy. Jeżeli to nie jest miłość, nie umiem ci zaoferować niczego więcej.

-Przestań. Nigdy więcej nie rób tak dobrze ? Nigdy więcej nie rób..- powiedziała lapiac moją twarz w swoje ręce. - Proszę nie rób tak ... - wyszeptała próbując oczyścić moją ranę .

-Obiecuje ze tak nie zrobię jeśli ty też.- stwierdziłem i objąłem ją moim ciałem. Gosia wtuliła się we mnie cicho szlochając.

----------
Czuje ze ten rozdział wyszedł mi trochę slabo ;/
Mam nadzieję ( jak zwykle ) ze się wam spodoba ♡
Dziękuję za 25,2 K !
To coś niesamowitego

( Girl) BARS AND MELODY (Friend)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz