Rozdział 6

2.4K 207 11
                                    

Hejka! Oto kolejny rozdział. Jak zwykle życzę Wam miłej lektury!

Hinata spoglądała niepewnie w oczy pochylonego nad nią chłopaka. Widoczna w nich troska wprawiała ją w zakłopotanie. Ponadto czuła jak jego ręce zaciskają się na jej dłoni. To wszystko połączone sprawiało, że nie potrafiła zebrać myśli, więc tylko wpatrywała się w niesamowite niebieskie tęczówki. Czuła, że mogłaby w nich zatonąć...

- Hinata? Ej Hinata wszystko w porządku? - Zmartwiony głos nastolatka pomógł jej powrócić do rzeczywistości. Spojrzała uważnie na Naruto i skinęła delikatnie głową. Na raz przypomniała sobie scenę z klasy... Oczami wyobraźni widziała jak kłaniał się jej i przepraszał. Poczuła jak na jej blade do tej pory policzki wpływa krwisty rumieniec.

- Tak, już mi lepiej - ostrożnie usiadła na łóżku nie chcąc aby zakręciło jej się w głowie. Rozglądając się po pomieszczeniu zrozumiała, że znajduje się w gabinecie pielęgniarki. "Jak się tutaj znalazłam?" W końcu napotykając wzrok Uzumakiego zrozumiała. Oprócz niej był tu tylko on, a to znaczy, że musiał ją tutaj przynieść. Myśl, że niósł ją w ramionach sprawiła, że do jej polików napłynęło jeszcze więcej krwi. - Naruto-kun? Jeśli chodzi o tą sytuację wcześniej to... Przyjmuję przeprosiny.

Blondyn poczuł jak serce zaczyna mu szybciej bić. Świadomość, że nie chowa do niego urazy była jak balsam na jego serce. Spojrzał granatowowłosej głęboko w oczy i posłał jej nieśmiały uśmiech. Zauważył, że dziewczyna z uroczo zmarszczonym noskiem spogląda w dół. Wędrując wzrokiem za jej spojrzeniem zrozumiał na co z taką konsternacją patrzy. Ich dłonie wciąż były splecione. Jego większe i silniejsze oplatały delikatną smukłą dłoń dziewczyny. Wiedział, że powinien ją puścić, ale nie potrafił się do tego zmusić.

- Naruto-kun? Mogę cię o coś zapytać? - Cichy nieśmiały głos idealnie pasował do jej zarumienionej twarzy i wydał się chłopakowi najpiękniejszym dźwiękiem na świecie.

- Już to zrobiłaś - widząc zakłopotanie dziewczyny nie mógł się powstrzymać i zachichotał cicho pod nosem. - Śmiało pytaj.

- D...dla... dlaczego nosisz rękawiczkę na lewej dłoni? Nie nosisz ich na obu więc mnie to ciekawi... - urwała już całkiem czerwona. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy bała się, że zobaczy w nich wściekłość. W końcu powiedział przecież, że nie jest zbyt otwarty i towarzyski więc za pewne nie chce się dzielić swoimi tajemnicami z dopiero co poznaną dziewczyną.

- Oh... To - Naruto zastanawiał się czy pokazać jej tatuaż czy może zbyć ją zdawkową odpowiedzią. Jednak myśl, że już na początku miałby ją tak okłamywać była mu wstrętna. Owszem nie mógł jej powiedzieć całej prawdy, jeszcze nie teraz, ale nic nie stało na przeszkodzie aby pokazać jej tatuaż. W końcu i tak nie mogła domyślić się co to jest. - Rękawiczka zakrywa tatuaż.

- Tatuaż? - Jeszcze bardzie zaintrygowana nie mogła oderwać oczu od dłoni blondyna. Ten widząc jej jawne zainteresowanie musiał zdusić chichot.

- Chcesz zobaczyć?

- J...ja tak. T...t...to znaczy jeśli ni..nie chcesz to... - Uzumaki z czułością i rozbawieniem patrzył na Hyugę. Jej policzki z każdą chwilą nabierały coraz intensywniejszy kolor różu.

Niebieskooki sięgnął po czarną jak smoła rękawiczkę bez palców i bez pośpiechu ją ściągnął. Uważnie przy tym obserwował jak na twarzy dziewczyny  igrają emocje. Pojawiały się na niej niecierpliwość, ciekawość i wreszcie lekkie zdziwienie. Gdy ujrzała tatuaż przez chwilę po prostu się w niego wpatrywała, ale w pewnym momencie jakby nieświadomie uniosła wolną dłoń i przejechała palcem po kręgu wypełnionym znakami. Nie wiedziała skąd, ale była pewna, że gdzieś już widziała ten symbol...

- Dlaczego wybrałeś ten wzór?

- Dlaczego? Hmm... Chyba bez powodu - odparł pilnując aby jego twarz nie wyrażała zbędnych emocji.

- Ja... - nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się a w nich stanęła pielęgniarka. Uśmiechnęła się na widok już przytomnej dziewczyny. Szybko do nich podeszła a jej uwadze nie uszło to jak szybko się od siebie odsunęli. Chwilę rozmawiała z młodą Hyugą i po upewnieniu się, że nic jej już nie jest powiedziała, że jeśli chce może iść do domu. Po tych słowach zostawiła parę samą sobie.

Hinata niepewnie podniosła się z łóżka i ruszyła do drzwi. Zamierzała wykorzystać propozycje kobiety i od razu udać się do domu. "Po drodze napiszę do Neji'go  aby wziął moją torbę." Zamyślona nawet nie zauważyła, że pewien osobnik nie opuszcza jej ani na krok. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niej, że za nią wciąż idzie Naruto. Zmieszana i zdziwiona spojrzała na niego.

- Naruto-kun? Nie musisz za mną iść, idę do domu a ty powinieneś wracać na zajęcia. Już wystarczająco opuściłeś z mojego powodu. Ja... ja nie chcę ci sprawiać kłopotów.

- Hinata - powaga w głosie blondyna sprawiła, że zatrzymała się i spojrzała na niego uważnie. - Czy naprawdę myślisz, że po tym jak zemdlałaś puszczę cię samą do domu? Nie musisz martwić się o mnie, nic się nie stanie jeśli nie wrócę już na lekcje a torbę odbiorę jak będę wracał.

Białooka mimowolnie westchnęła i skinęła głową, wiedziała, że za nic nie przekona go do zmiany zdania. Choć jeśli miała być szczera w głębi siebie cieszyła się, że on się o nią troszczy. Szli w milczeniu i już po chwili opuścili teren szkoły. Naruto nie odzywał się za dużo podczas krótkiej drogi do domu dziewczyny, a jej to nie przeszkadzało. Właśnie doszli do posiadłości Hyuga gdy Uzumaki niespodziewanie przerwał trwające już jakiś czas milczenie.

- Hinata, mam pytanie - gdy granatowowłosa spojrzała na niego nabrał powietrza aby dodać sobie odwagi. - Słuchaj, ja wiem, że poznaliśmy się wczoraj i nie zaczęło się to najlepiej, ale czy jest choćby mała szansa, że zostaniemy przyjaciółmi? - Naruto bał się odpowiedzi, co prawda powiedziała, że mu wybaczyła, ale to nie oznacza, że chce mieć z nim coś wspólnego. Postanowił, że na razie skupi się na zdobyciu jej przyjaźni i szacunku...

- Oczywiście, że jest - uśmiech, który mu posłała mógłby stopić nawet lód. Jego serce napuchło ze szczęścia a gardło zacisnęło się. Nie mogąc się powstrzymać posłał jej szeroki uśmiech, dobrze wiedząc, że ją tym zaskoczy.

- Cieszę się... - po tych słowach pożegnali się cicho a dziewczyna zniknęła za kutą bramą i ruszyła do swojego domu.

Naruto jeszcze przez jakiś czas stał w tym samym miejscu aż wreszcie szczerząc się od ucha do ucha ruszył w drogę powrotną. Nie straszna była mu nawet reakcja Kuramy, gdy ten dowie się, że urwał się z lekcji już drugiego dnia...

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz