Kurama z przerażeniem patrzył na piekło rozgrywające się tuż przed nim. Szok, jednak szybko ustąpił złości i determinacji. Odwracając się do swojego towarzysza dokładnie wiedział już co należy zrobić.
- Ty zostań tutaj i upewnij się, że nie dostaną się do środka! Ja zajmę się resztą! - Gdy tylko Jiraya skinął głową nie wahając się ani chwili ruszył do walki.
Uwalniając po drodze swoją moc atakował bezlitośnie. Języki ognia pochłaniały coraz to kolejnych przeciwników, a ci upadali na ziemię z krzykiem agonii. Część z nich unikała, lu odpierała ataki dziewięcioogoniastego, jednak nie udawało im się to na dłuższą metę. Prędzej czy później upadali pokonywani przez napędzanego furią czerwonowłosego.
Kątem oka zawsze obserwował sytuację przy domostwie. Widział więc jak Jiraya jego śladem rozprawia się z kolejnymi przeciwnikami.
Walka trwała w najlepsze, a ofiar przybywało po obu stronach. Mimo to Kurama widział, że zaczynają przeważać, a nadzieja rozkwitła w jego sercu. Z dziką satysfakcją wysłał swoje płomienie w stronę kolejnego kitsune obserwując jak ten osuwa się na ziemię.
Nagle z lasu zaczęli wybiegać kolejni żołnierze Akihiro. Namikaze poczuł jak strach o bliskich i losy tej bitwy wypełnia jego duszę. Myśl, że mieliby teraz przegrać, że mieliby nie spełnić marzeń Naruto była niczym krwawa rana na jego sercu. Wiedząc jednak, że nie może pozwolić aby zawładnęły nim wątpliwości na nowo rzucił się w wir walki.
Potyczka przybrała całkiem inny obrót a wróg zaczął wyraźnie przeważać. Kurama coraz częściej zostawał trafiony a ran na jego ciele przybywało. Kątem oka zauważył ruch w drzwiach posiadłości a jego serce niemalże stanęło na widok granatowowłosej nastolatki. Strach o życie dziewczyny przysłonił na chwilę zdrowy rozsądek i Kurama nie zdołał uniknąć ciosu przeciwnika. Głęboka rana pojawiła się na jego udzie zadając olbrzymi ból.
"Cholera! Skup się! Ona sobie poradzi! Musi..."
Z czającym się gdzieś w jego wnętrzu strachem na nowo zaczął walczyć. Był świadomy tego, że ich szanse na wygraną bardzo zmalały wraz z momentem przybycia nowych oddziałów Akihiro. Nie zamierzał jednak rezygnować.
***
Hinata widząc co dzieje się na zewnątrz wiedziała, że nie może siedzieć bezczynnie. Niewiele myśląc ruszyła na dół z zamiarem włączenia się do bitwy. W ciągu tych kilku sekund jakie zajęło jej dojście do drzwi przez jej umysł przeleciało wiele różnych myśli. Były wśród nich wspomnienia rodziny, którą chciała chronić i blondyna, którego straciła.
Wybiegając na zewnątrz znalazła się w istnym piekle. Wszędzie było mnóstwo kitsune. Krew zabarwiła niegdyś zieloną trawę zmieniając ją w szkarłatny dywan. Ciała poległych leżały wszędzie tworząc makabryczny obraz. Hyuga poczuła jak w jej sercu rozbudza się wściekłość na myśl o tych wszystkich martwych osobach. Niesprawiedliwość tego co się działo była wręcz oczywista. Śmierć nigdy nie była jednak sprawiedliwa...
Hinata biorąc głęboki oddech aktywowała swoją rodzinną umiejętność po czym rzuciła się na przeciwników. Treningi z Kuramą dały wyraźne efekty i dziewczyna z łatwością pokonywała kolejnych przeciwników. Jednak nawet jej pomoc nie mogła odwrócić losów tego starcia. Przewaga liczebna wroga była przytłaczająca i za każdego pokonywanego kitsune kolejni pojawiali się na jego miejsce.
Czując, że nie może dłużej zwlekać odskoczyła kilka dobrych metrów w tył i sięgnęła wewnątrz siebie. Niewiele myśląc uwolniła moc ukrytą w głębi swojego serca. Moc, która ukształtowana była z bólu i poczucia samotności. Moc, która pozwalała jej upewnić się, że nie straci już nikogo bliskiego.
Poczuła jak czysta energia wypełnia jej ciało. Moc w najczystszej postaci przepływała przez jej ciało, wypełniała każdą komórkę. W następnej chwili uwolniła się w postaci oślepiającego białego światła. Na całym terenie ustały walki. Każdy wpatrywał się w dziewczynę, która wręcz świeciła. Jej niegdyś granatowe włosy stały się śnieżnobiałe tak jak oczy. Można było wręcz dostrzec energię przepływającą przez jej organizm.
W następnym momencie takie samo światło zaczęło ogarniać każdego jej sojusznika. Każdy z nich poczuł jak zaczyna wypełniać ich ciepła i przyjazna energia. W ciągu jednej chwili odzyskali siły i energię do walki, a nawet więcej, ich moc znacząco wzrosła co mógł poczuć każdy z osobna. Z zewnątrz jednak praktycznie nic nie wskazywało na zmiany, jakie w nich zaszły. ich ciała dalej pokrywały rany i krew. Jedynie srebrne pasmo we włosach każdego z nich wskazywało na to, że się zmieniło.
Wszyscy z nową energią ruszyli do walki a część z nich otoczyła Hinatę szczelnym kręgiem wiedząc, że to jej zawdzięczają tą siłę. Losy starcia znów się odwróciły. Żołnierze Akihiro wiedzieli już, że walczą z całkiem odmienionymi kitsune i w sercach wielu z nich zagościł strach. Część już próbowała ucieczki, jednak z lasu za nimi zaczęli wybiegać kolejni rebelianci na czele z Uchihą.
No i kolejny za nami. Zostały jeszcze z trzy rozdziały i epilog. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał! Jak zwykle przepraszam za błędy i do następnego!!!
Pozdrawiam
AsunaQ1295
CZYTASZ
Naruto: Lisi Władca
FanfictionHistoria mieszańca, księcia jedynego w swym rodzaju. Naruto, pół człowiek pół kitsune. Tuż po jego narodzinach wybuchł bunt odbierając mu rodziców i należne miejsce na tronie w ojczyźnie istot z lisimi uszami i ogonami. Zmuszony żyć w świecie ludzi...