Rozdział 21

1.6K 161 7
                                    

Hinata rozglądała się dookoła. Nie rozumiała tego co właśnie miało miejsce. W jednej chwili oboje znajdowali się w parku a w następnej byli tuż przed bramą wjazdową do rezydencji klanu Hyuga. Zszokowana dziewczyna rozglądała się do okoła.

- J...Jak się tu znaleźliśmy?

- Słyszałaś może o tym, że każdy kitsune włada jakimś żywiołem?

- Tak... to powszechna wiedza.

- Moim żywiołem jest wiatr. Przy jego pomocy mogę poruszać się z niezwykłą szybkością jednocześnie nie pozostawiając żadnych śladów.

- Och. To naprawdę przydatna umiejętność - białooka spojrzała na blondyna z lekkim podziwem.

- Tak, ale też trudna do opanowania. No nic jesteśmy na miejscu - posłał dziewczynie ostatni uśmiech i mówiąc ciche "dobranoc" zniknął nim zdążyła mrugnąć.

Dziewczyna przez chwilę jeszcze stała w miejscu zanim skierowała się w stronę frontowych drzwi. Była pewna, że kazanie jej nie ominie i nie myliła się. Gdy tylko przekroczyła próg rodzinnego domu wokół niej znaleźli się rodzice a nawet Neji... Przez następne dwadzieścia minut słuchała monologu ojca mówiącego jak to bezmyślnie się zachowała. Gdy w końcu pozwolono jej udać się do pokoju myślała już tylko o tym aby paść na swoje łóżko i zasnąć.

Obudziły ją promienie słońca padające na twarz. Niechętnie uchyliła powieki i od razu zerknęła na zegarek. Dochodziła godzina siódma do znaczyło, że do rozpoczęcia zajęć pozostały jej jeszcze dwie godziny. Siadając na materacu przeciągnęła się leniwie i już miała iść pod prysznic gdy do jej pokoju z impetem wparowała jej mama. Zdziwiona tym faktem Hinata spojrzała pytająco na swą rodzicielkę.

- Opowiadaj - wyrzuciła tylko z siebie siadając obok swojej najstarszej córki.

- Ale o czym?

- O wczorajszym spotkaniu! Kim był ten chłopak? Znam go? Czy zostaniecie parą?! - Pani Hyuga wyrzucała z siebie pytania jedno po drugim.

- Och... Więc... - granatowowłosa niepewnie spuściła głowę nie wiedząc co zrobić. Nie mogła powiedzieć kobiecie prawdy a nie chciała kłamać. - To chłopak z mojej klasy i nie, nie znasz go. Nie wiem czy zostaniemy parą... Do tej pory nie jestem pewna co o tym wszystkim myśleć... Poprosiłam go o trochę czasu a on się zgodził - spojrzała na matkę szukając akceptacji i jakiejś rady.

Hideko spoglądała ciepło na córkę. Doskonale wiedziała, że pomysł z daniem sobie trochę czasu będzie dla Hinaty najlepszy. Ona zawsze rozważała wszystkie za i przeciw zanim podjęła decyzję. Tym razem nie będzie inaczej. Matkę dziewczyny martwiło jednak coś innego. Smutek i niepewność widoczne w oczach jej dziecka. Była pewna, że białooka nie powiedziała jej wszystkiego.

- Myślę, że to dobry pomysł... Wczoraj przecież mówiłaś mi, że czujesz coś do tego nowego... Naruto.

- Hai. Dziękuję mamo - Hinata przytuliła się do starszej kobiety.

Po kilku minutach już po odświeżającym prysznicu granatowowłosa siedziała przy stole w jadalni i razem z Nejim i Hanabi jedli śniadanie. Rodzice dziewczynek zjedli wcześniej i teraz każde zajmowało się swoimi sprawami. Hiashi zapewne siedział w swoim gabinecie nad papierami a jego żona krzątała się po domu...

Po śniadaniu Hinata razem z kuzynem udali się do szkoły. Przez całą drogę dziewczyna zastanawiała się jak teraz będzie się czuła w klasie. Przecież siedzą z Naruto w jednej ławce... W ten sposób nie można trzymać się na dystans.

Jak się okazało jej obawy były bezpodstawne. Naruto nie przyszedł tego dnia do szkoły. Hinata siedząc w teraz dziwnie pustej ławce bawiła się bransoletką zdobiącą jej nadgarstek a pomiędzy piersiami czuła medalion naszyjnika...

"Przecież sama prosiłaś aby trzymał się od ciebie z daleka!"

Mimo tej świadomości jej serce tęskniło do pewnego niebieskookiego blondyna...

Nadzieja, że zobaczy go następnego dnia była złudna.

Naruto nie pojawił się w liceum przez dwa tygodnie a Hinata wiedziała, że ma teraz ostatnią szansę aby się z nim skontaktować. W końcu sam mówił, że wyjeżdża za dwa tygodnie a te właśnie minęły...

Świadomość iż może go już więcej nie zobaczyć była jak cierń wbity w jej duszę. Nie obchodziło jej już, że ukrywał przed nią kim jest, że udawał zakochanego w Amane... Liczyło się teraz tylko to, że musi go zobaczyć. Nawet jeśli tylko na chwilę... Potrzebowała usłyszeć jego głos, zobaczyć jego niesamowite oczy i uśmiech.

Potrzebowała Naruto.

Tego dnia tuż po lekcjach udała się do parku przy szkole. Rozglądając się do okoła usiadła na ławce i delikatnie ujmując medalion skupiła się na blondynie.

"Naruto... Proszę jeśli mnie słyszysz... Przepraszam! Chciałam abyś trzymał się z daleka, ale już dłużej nie potrafię! Potrzebuję cię! Błagam jeśli wciąż coś do mnie czujesz przyjdź tam gdzie wyznałeś mi prawdę..."

Gdy otworzyła oczy zorientowała się, że słone łzy spływają jej po policzkach. Nie mogąc już dłużej wytrzymać palącego bólu w swoim sercu ukryła twarz w dłoniach i zapłakała.

- Proszę Naruto...

Tak tak... Rozdział do kitu i w ogóle... Niestety tak to sobie wymyśliłam i tak już zostanie. :D Jak myślicie Naruto przybiegnie na wezwanie swojej księżniczki? A może już wyjechał i się nie spotkają?

Ja kończę i mam nadzieję, że jakoś przebrnęliście przez ten rozdział.

Pozdrawiam

AsunaQ1295

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz