Hinata siedziała w jednym aucie z swoją rodziną. Jechali już od dwóch dni i z tego co jej powiedziano niedługo mieli być na miejscu. Z obojętnością spoglądała na mijany krajobraz. Jej serce nie potrafiło tak naprawdę się cieszyć. Nawet zakończenie wojny domowej i śmierć Akihiro nie przyniosła jej ukojenia. Tęsknota w dalszym ciągu wypełniała ją, odbierając siły i chęci do życia.
Ciche westchnienie uciekło z jej ust a dziewczyna oparła czoło o chłodną szybę samochodu. Jedna samotna łza potoczyła się po jasnym policzku zostawiając za sobą mokry ślad...
Hanabi z smutkiem patrzyła na swoją starszą siostrę. Doskonale wiedziała, że to z powodu śmierci Uzumakiego Hinata tak cierpiała. Dziewczynka, w głębi serca nie potrafiła wybaczyć Naruto tego, że dał się zabić zostawiając jej siostrzyczkę samą.
Nie była głupia.
Doskonale zdawała sobie sprawę jak wiele wycierpiała Hianta z jej powodu. Rodzice zawsze skupiali się na brązowowłosej, zaniedbując starszą z córek. Hinata myślała, że zdołała ukryć swoje uczucia przed siostrą, ale ta już dawno domyśliła się prawdy. Było jej smutno z tego powodu.
Uważała, że jej siostra jest cudowną osobą. Inna dziewczyna już dawno znienawidziłaby ją za odebranie rodziców, a Hinata zawsze była przy niej. Nigdy się na nią nie złościła, zawsze mogła na nią liczyć...
Nienawidziła widzieć jej w takim stanie.
Jej serce ścisnęło się na widok pojedynczej łzy spływającej po policzku granatowowłosej.
Samotnej...
Tak jak Hinata.
Nie mogąc już dłużej zwlekać odpięła pas i mocno przytuliła się do siostry. Czuła jak ta początkowo zesztywniała, ale już po chwili objęła drobną dziewczynkę.
Resztę drogi spędziły właśnie w tej pozycji.
Hinata otworzyła powoli zmęczone oczy. Sen wciąż delikatnie obejmował ją kusząc aby znów się w nim pogrążyła. Dziewczyna spojrzała w bok na siostrzyczkę, która potrząsała jej ramieniem wyraźnie czekając aż zwróci na nią uwagę.
- O co chodzi Hanabi?
- Dojechaliśmy, musimy wysiadać.
Granatowowłosa dopiero teraz zorientowała się, że ich auto stoi a w środku są tylko one. Szybko odpięła pas i razem z dziewczynką opuściły pojazd. Na zewnątrz czekali już na nich Kurama z jej rodziną i mężczyzna, który ich tutaj sprowadził.
- Już na nas czeka. - Spokojny głos kitsune przerwał ciszę panującą na dziedzińcu tej górskiej fortecy. - Proszę udajcie się za mną. - Wskazał głową na Kuramę i Jiraję. Gdy ci skinęli głowami uśmiechnął się lekko po czym spojrzał na granatowowłosą. - Słyszałem o tym co zrobiłaś podczas tamtego starcia. Jestem pewien, że ON chciałby abyś również się z nim spotkała.
Hinata wahała się przez chwilę zanim lekko skinęła głową. Zaraz potem wszyscy ruszyli za mężczyzną. Kątem oka zauważyła jeszcze, że inni prowadzeni przez kilku kitsune znikają w rozległych korytarzach.
Dziewczynie towarzyszyło dziwne uczucie w piersi, które z każdym krokiem się nasilało. Ucisk w sercu i jego przyśpieszone bicie... Nie rozumiała dlaczego czuła tępy ból w sercu. W pewnym momencie zupełnie nieświadomie uniosła dłoń i przycisnęła do klatki piersiowej, jakby w ten sposób miała powstrzymać to uczucie.
Zamyślona nie zauważyła, że dotarli do wielkich masywnych drewnianych drzwi i omal nie zderzyła się z stojącym tuż przed nią Kuramą. Spojrzała na prowadzącego ich kitsune, który właśnie otwierał drzwi. Jej serce biło coraz szybciej, oddech mimowolnie zaczął przyśpieszać.
Gdy drzwi wreszcie stanęły otworem wszystko się zatrzymało.
Miała wrażenie, że jej serce przestało bić. Oddech uwiązł jej w piersi.
Stał do nich tyłem spoglądając na coś za oknem.
Mimo to od razu wiedziała. Jej serce przestało boleć, nieznośna pustka, która towarzyszyła jej od tak długiego czasu po prostu zniknęła. Zamiast niej pojawiła się więź, którą utraciła tamtej nocy. Była jeszcze piękniejsza i silniejsza niż wcześniej. Jaśniała blaskiem wewnątrz jej duszy rozświetlając miejsce, o którym myślała, że już na zawsze pozostanie w mroku.
Jej ciało poruszyło się samo. Jeszcze zanim chłopak zdążył się odwrócić ona już przylegała do jego pleców a dłonie splotła na klatce piersiowej. Całym jej ciałem wstrząsał niekontrolowany szloch. Radość z powodu odzyskania ukochanego mieszała się z wszystkimi uczuciami, które nagromadziły się przez czas, w którym go nie było.
- N... Naruto! - Słone łzy płynęły po jej policzkach. Chłopak ostrożnie obrócił się do niej twarzą a jego początkowo sztywne ciało lekko się rozluźniło.
- Hinata... - Mocno objął ukochaną, ciesząc się, że w końcu może ją przytulić. Nie zwracał uwagi na dwójkę mężczyzn wpatrujących się w niego z szeroko otwartymi oczami. W tamtym momencie liczyła się dla niego tylko dziewczyna, którą trzymał w ramionach. - Już dobrze... Jestem tu. - Głaskał jej jedwabiste włosy chcąc aby choć trochę się uspokoiła. Każda jej łza raniła go dogłębnie. Świadomość, że to przez niego płacze, że to on był źródłem jej cierpienia przez ten cały czas była okropna.
- Ja... Myślałam, że już cię nie zobaczę. - Hinata odchyliła się lekko i spojrzała w oczy, które tak bardzo kochała. Delikatnie uniosła dłoń i przyłożyła ją do policzka naznaczonego blizną. W tamtym momencie nie miała ona dla niej znaczenia, w jej oczach Naruto był jeszcze przystojniejszy niż gdy spotkała go po raz pierwszy. Nie mogąc się powstrzymać wplotła ją w jego włosy i przyciągając do siebie złączyła ich usta w pocałunku.
Pierwszym od tak dawna... ale z pewnością nie ostatnim...
No kolejny za nami! Mam dla Was dobrą wiadomość! W następnym rozdziale, będzie rozmowa wszystkich z Naruto i jego rodzicami! Mam nadzieję, że wytrzymacie do niedzieli...
To tyle na dziś.
Pozdrawiam
AsunaQ1295
CZYTASZ
Naruto: Lisi Władca
FanfictionHistoria mieszańca, księcia jedynego w swym rodzaju. Naruto, pół człowiek pół kitsune. Tuż po jego narodzinach wybuchł bunt odbierając mu rodziców i należne miejsce na tronie w ojczyźnie istot z lisimi uszami i ogonami. Zmuszony żyć w świecie ludzi...