Rozdział 24

1.7K 153 7
                                    

Naruto wraz z towarzyszącymi mu ciągle Kuramą i Jirayą ruszyli w stronę okazałego domu. Był od co najmniej dwupiętrowy i zewnątrz wyglądał jakby w całości wykonano go z drewna. Wchodząc do środka Uzumaki zauważył, że królują w nim ciepłe barwy. Wszędzie widział brąz ciemną zieleń i beż. Kurama poprowadził ich schodami na pierwsze piętro i zatrzymał się przed jednymi z wielu drzwi.

- To będzie twój pokój. Ja i Jiraya zajmujemy ten naprzeciwko, więc wiesz gdzie nas szukać. Rozpakuj się i odpocznij, od jutra zaczynamy ciężki trening - czerwonowłosy posłał bratankowi poważne spojrzenie po czym razem z towarzyszem udali się do swojego pokoju.

Naruto wszedł do pomieszczenia ściskając w dłoni rączkę od niewielkiej torby podróżnej. Był to skromnie urządzony pokój. Większość przestrzeni zajmowało pojedyncze łóżko, obok którego stała niewielka szafka nocna. Pod ścianą stała prosta dębowa komoda pasująca do reszty wyposażenia. Uzumaki szybko wypakował zawartość czarnej jak zresztą chyba wszystkie jego rzeczy torby do komody i zmęczony położył się na łóżko niemalże od razu zasypiając.

Obudziło go donośne pukanie do drzwi. Zaspany blondyn przetarł ręką twarz i usiadł na materacu. Wstał z łóżka w momencie gdy rozległo się kolejne pukanie. Mrucząc coś niewyraźnie pod nosem złapał za klamkę i otworzył drzwi.

- No ile można! Szybko ubieraj się i zaczynamy trening! - Kurama mówiąc to już odwracał się by odejść pewny wykonania swego polecenia.

Uzumaki cofnął się do pokoju i szybko ubrał w luźne spodnie i podkoszulek. Wychodząc złapał jeszcze rękawiczkę i naciągnął ją po drodze na lewą dłoń. Tatuaż co jakiś czas dawał o sobie znać. Od pamiętnej nocy, podczas której po raz pierwszy zapulsował on nieznośnym bólem powtarzało się to co jakiś czas. Naruto jednak nie mówił o tym nikomu i jakimś cudem udało mu się to zachować w sekrecie...

Gdy opuścił budynek w jego twarz natychmiast uderzyły zimne poranne smagnięcia wiatru. Na całym terenie wokół posiadłości ćwiczyli kitsune. Jedni urządzali sobie sparingi inni szkolili się w walce z bronią. Kolejna grupa ćwiczyła swą kontrolę nad żywiołami... Naruto dostrzegł swojego wuja w towarzystwie Jirayi oraz jakiegoś wysokiego mężczyzny o czarnych włosach i oczach. Widząc, że Kurama kiwa głową w jego stronę ruszył do nich żwawym krokiem. Cały czas czuł na sobie spojrzenia wielu obecnych, ale starał się to ignorować.

Będąc już przy grupce skinął głową nieznajomemu w przywitaniu i spojrzał pytająco na wuja.

- Naruto poznaj proszę twojego trenera - wskazał przy tym na obcego. - To jest Itachi Uchicha.

- Uchicha? - Blondyn spojrzał zszokowany na mężczyznę. Dopiero teraz zauważył duże podobieństwo do Sasuke. - Jesteś bratem Sasuke Uchichy? Zdawało mi się jednak, że jest on człowiekiem...

- Owszem jestem jego bratem, a Sasuke jest tak jak i my kitsune. Sam jednak nie zdaje sobie z tego sprawy...

- Nie zdaje sobie sprawy... - Uzumaki zamyślił się delikatnie. - Użyłeś na nim uśpienia gdy był jeszcze mały prawda?

- Owszem - Itachi spojrzał na chłopaka z niemałym zdumieniem. Niewielu zna to zaklęcie a jeszcze mniej potrafi je wykonać. Taką magią potrafią władać tylko nieliczni spośród ich rasy. Zwani oni byli druidami pośród kitsune...

- Naruto, Itachi jest naprawdę świetnym wojownikiem i pomoże ci udoskonalić twoje umiejętności walki bronią. Ja nauczyłem cię jak walczyć wręcz i podstaw walki żywiołem. On zajmie się resztą - Kurama jeszcze raz skinął na czarnookiego. - Możesz się od niego wiele nauczyć.

- Rozumiem - niebieskooki z powagą wymalowaną na twarzy spojrzał w oczy swojemu nowemu trenerowi.

Oboje oddalili się na pewną odległość i znaleźli skrawek ziemi oddalony od innych. Gdy stanęli przed sobą Uchicha podał jeden z trzymanych do tej pory smukłych mieczy. Naruto ostrożnie ważył pięknej roboty broń. Robiąc kilka próbnych zamachów uśmiechnął się delikatnie czując jak świetnie wyważone ostrze z łatwością przecina powietrze.

- Widzę, że masz jakieś pojęcie na ten temat - Itachi uważnie obserwował poczynania blondyna.

- Przez jakiś czas trenowaliśmy z Kuramą podstawy szermierki.

Później już w milczeniu przerywanym tylko radami Uchichy trenowali przez kilka długich godzin. Uzumaki nawet nie zorientował się kiedy zaczęło zmierzchać a ciepłe do tej pory powietrze zrobiło się nieprzyjemnie chłodne. Zmęczony opuścił miecz od którego trzymania zaczęły mu się robić odciski na dłoniach. Ramię ciążyło mu niemiłosiernie i wiedział, że następnego dnia będzie jeszcze gorzej.

- Na dziś wystarczy. Dobrze się spisałeś książę - szatyn spojrzał na chłopaka z uznaniem. Nie sądził, że wytrzyma cały dzień intensywnych ćwiczeń, a on ani razu się nawet nie poskarżył. Wręcz przeciwnie wykonywał jego polecenia bez mrugnięcia choćby oka. - Szczerze to spodziewałem się, że wymiękniesz już po dwóch godzinach, albo zaczniesz stroić fochy.

- Może i jestem księciem, ale wiem co to ciężka praca - blondyn spojrzał na swojego trenera. - Jednak nie dziwie ci się. Sam zapewne pomyślałbym podobnie.

Po kilku kolejnych minutach rozmowy oboje ruszyli do posiadłości. Zamierzali zjeść porządną kolację wziąć prysznic i paść na łóżko wiedząc, że jutro czeka ich kolejny męczący dzień...



Hej! Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Kolejny najprawdopodobniej we wtorek ponieważ jutro jadę do lekarza i nie ma mnie w domu...

Pozdrawiam 

AsunaQ1295

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz