Rozdział 36

1.4K 138 10
                                    


Naruto wpatrywał się w ukochaną. Jego umysł wciąż przetrawiał słowa, które wypowiedziała kilka sekund temu. Szok i zdezorientowanie powoli zaczęły ustępować silnej opiekuńczości. Myśl, że Hinata miałaby z nim pojechać i być narażona na niebezpieczeństwo była nie do zniesienia.

- Nie ma mowy! - Szybko złapał dziewczynę za ramiona i spojrzał jej głęboko w oczy. - Pozjadałaś wszystkie rozumy?! 

- Naruto...

- Nie! Hinata, jak myślisz dlaczego się tam wybieramy?! Ludzie Akihiro mogą zaatakować w każdej chwili i nie ma mowy abyś ty tam wtedy była! Nie narażę cię!

- NARUTO! - Blondyn zamarł słysząc jej krzyk. Nigdy nie spodziewałby się, że Hinata podniesie na niego głos, że w ogóle to zrobi. - Naruto, wiem, że się o mnie martwisz, ale spróbuj postawić się na moim miejscu...

- Ja...

- Nie, nie przerywaj mi. Chłopak, którego kocham, jedzie do mojego rodzinnego miasteczka, aby chronić je przed atakiem. Nie tylko on będzie w niebezpieczeństwie, ale również ludzie, których znam od urodzenia i którzy są dla mnie ważni. Więc nie mów mi tutaj o próbie ochrony mnie i o nie narażaniu na niebezpieczeństwo kiedy ty i wszyscy inni będą zagrożeni! - W perłowych oczach pojawiły się słone łzy. 

- Hinata - Uzumaki wziął trzęsące się ciało dziewczyny w ramiona i przytulił do piersi. Wciąż przetrawiając słowa granatowowłosej tulił ją do siebie i uspokajająco głaskał po plecach. Był na siebie wściekły ponieważ sprawił, że płakała. Przecież obiecał sobie, że już nigdy nie będzie powodem jej smutku a zawalił na całej linii. - Przepraszam, nie zdawałem sobie sprawy co czujesz. Proszę wybacz mi ja po prostu...

- Wiem - niebieskooki zaskoczony spojrzał na nastolatkę. - Starasz się mnie chronić.

- Chyba nie najlepiej mi to wychodzi skoro przeze mnie płaczesz.

- Naruto, ja rozumiem, ale proszę abyś i ty spróbował zrozumieć mnie. Nie mogę znieść myśli, że coś może ci się stać tak jak ty, że coś stanie się mi. Jeśli pojedziesz a ja zostanę tutaj całe dnie będę umierać ze strachu o ciebie. Gdybym cię straciła całe moje życie nie miałoby sensu - Hinata mocniej objęła ukochanego i wtuliła twarz zagłębienie jego szyi. 

Naruto już bez słowa tulił do siebie smukłe ciało dziewczyny. Nie wiedział co ma zrobić, nie chciał jej ranić, ale z drugiej strony zabierać ze sobą też nie. Paniczny lęk przed stratą ściskał jego serce sprawiając, że nawet myśl o tym, że coś mogłoby się jej stać była nie do zniesienia.

- Ja, nie potrafię, nie mogę... - blondyn odsunął się od ukochanej i z bólem spojrzał jej w oczy. - Nie mogę cię narazić, wybacz. Zostaniesz tutaj i to ostatnie co powiem.

- Więc, mam tutaj czekać. Każdego dnia zastanawiać się czy jesteś bezpieczny?! A co będzie później?! Czy gdy to się skończy zamkniesz mnie w klatce abym była BEZPIECZNA?! - Hinata odepchnęła się od Uzumakiego i z gniewem i smutkiem spojrzała w niebieskie tęczówki. - Nie mam zamiaru dać się zamknąć tylko dlatego, że się BOISZ! 

- Hinata - Naruto patrzył jak dziewczyna odwraca się i podchodzi do drzwi. Z każdym jej krokiem czuł jak jego serce pęka coraz bardziej. Głęboko w sercu zdawał sobie sprawę, że białooka ma rację i on przesadza. Jednak nie potrafił zaryzykować. Nie chciał być znów sam, nie chciał już nikogo tracić.

- Jeżeli tak ma to wyglądać - granatowowłosa spojrzała przez ramię stojąc już w otwartych drzwiach. - To ja nie chcę tego dłużej ciągnąć... Nie zrobię tego ani sobie, ani tobie Naruto. 

Dźwięk zamykanych drzwi był niczym huk wystrzału z armaty. Po jasnych policzkach spłynęły słone łzy a sam blondyn upadł na kolana wydając z siebie żałosny jęk. Klęczał na podłodze pustym wzrokiem wpatrując się w drewniane drzwi za którymi właśnie zniknęła pani jego serca. Jego umysł jakby chcąc go jeszcze bardziej zranić wciąż odtwarzał jej ostatnie słowa...

"...nie chcę tego dłużej ciągnąć..."

"Nie zrobię tego sobie..."

Niczym na zdartej płycie słowa odtwarzały się w kółko wbijając w serce chłopaka kolejne ostrza. Serce krwawiło mocniej z każdą mijającą sekundą. Naruto podniósł się ociężale i nie zważając na to co robi złapał jeden z skórzanych foteli (dokładnie ten sam, na którym jeszcze chwilę temu siedziała granatowowłosa) i rzucił nim z całej siły o ścianę. 

Pustym wzrokiem spoglądał na zniszczony mebel i ścianę, w której była teraz pokaźnych rozmiarów dziura. Jakaś część niego poczuła ukojenie więc czym prędzej złapał kolejną rzecz, a ta już po chwili podzieliła los skórzanego mebla. Naruto jak w amoku demolował pomieszczenie nie zważając na nic. 

W końcu jednak opadł bezsilnie na kolana pośrodku zniszczonej biblioteki. Jego szczupłe ciało trzęsło się od szlochu. Czując totalną bezradność ukrył twarz w dłoniach i skulił się na podłodze. 



PRZEPRASZAM!!!!

Wiem, znowu rozdział jest krótki, ale niestety musiałam skończyć w tym momencie. :( Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe? Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał? Jak wyszła nasza "mała" sprzeczka? Nieczęsto piszę takie sceny więc jestem ciekawa... 

Następny powinien pojawić się najpóźniej w czwartek!!

Pozdrawiam 

AsunaQ1295

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz