Hinata z walącym sercem patrzyła jak jej ukochany z furią rusza do ataku. W jednej chwili chłopak stał się tylko rozmazaną plamą błyskawicznie zbliżającą się do przeciwników. Nagle jeden z nich wyleciał w powietrze by zaraz potem zostać brutalnie wbitym w ziemię przez blondyna. Oddział z gniewem i determinacją na twarzach ruszył do ataku. To co się później stało przypominało sceny z filmów akcji. Naruto wymieniając ciosy z jednym z mężczyzn jednocześnie bronił się przed innymi. Co i róż będąc zmuszanym do zmiany przeciwnika.
W pewnym momencie nie zdołał uniknąć ciosu i poleciał kilka dobrych metrów w tył. Z jękiem łapiąc się za brzuch podniósł się z ziemi i stanął naprzeciw mężczyzn. Z determinacją w błękitnych oczach rzucił się na przeciwników. Złapał kolejnego z nich i nie wahając się ani chwili wbił go w pień jednego z masywnych drzew. Nie czekając wysłał w stronę reszty kilka silnych wiązek wiatru i powalił jednego z wciąż stojących. Jednocześnie pozbawił przytomności mężczyznę, którego wciąż trzymał w uchwycie.
Potem jednak szala zaczęła przechylać się na stronę przeciwników. Liczebna przewaga robiła swoje i Uzumaki był coraz bardziej zmęczony. Ciosy coraz częściej dosięgały chłopaka. Hinata z przerażeniem obserwowała jak blondyn po raz kolejny z trudem podnosi się z ziemi. Widziała krew spływającą z rozcięcia na policzku i wargi. Oddech ukochanego Hyugi był ciężki i urywany. Mimo pokonania sześciu członków oddziału wciąż trzech i dowódca byli gotowi do dalszej walki.
- Widzę, że nasz bohater nie jest już taki pewny swego... - pewny siebie czarnowłosy zachichotał.
- Wciąż mam dość siły aby was pokonać - warknął z furią chłopak.
- Przekonajmy się.
Białooka patrzyła jak czwórka rzuca się na blondyna. Wiedziała, że sam nie da sobie rady, a ona nie mogła mu pomóc. Miała nadzieję, że wuj jej chłopaka zdąży na czas.
Z walącym sercem bezradnie obserwowała rozwój wydarzeń. Naruto udało się zadać kilka ciosów, ale wyraźnie był na straconej pozycji. W pewnym momencie Hinata dostrzegła błysk ostrza w dłoni dowodzącego, ale nie zdążyła nawet krzyknąć...
Akcja potoczyła się błyskawicznie.
W jednej krótkiej chwili Uzumaki został pochwycony przez trzech mężczyzn i mógł tylko bezradnie się szarpać. Hinata przez łzy bólu i strachu patrzyła jak czarnowłosy z ohydnym uśmieszkiem wbija ostrze sztyletu w brzuch jej ukochanego.
- NARUTO!! - Białooka opadła na kolana przyciskając dłonie do klatki piersiowej. - Nie... nie... - spojrzała na chłopaka, który z grymasem bólu na twarzy wciąż szarpał się w uścisku. Krzyk bólu wydobył się z jego gardła gdy jego oprawca z premedytacją powoli obrócił ostrze jeszcze bardziej raniąc blondyna.
Hyuga nie potrafiła już tego znieść. Jej serce wyrywało się do ukochanego a umysł za wszelką cenę próbował wymyślić sposób aby pomóc Naruto.
Gdzieś głęboko w jej sercu poczuła drgnięcie. Zupełnie jakby ktoś trącił niewidzialną strunę. Zaintrygowana tym zaczęła wczuwać się w drgania chcąc odkryć ich przyczynę. Jak na niewidzialnym sznurku była prowadzona w zupełnie nieznane sobie rejony swojej duszy. Mogła niemalże dostrzec jasne pastelowe kolory, które otaczały ją ze wszystkich stron.
Nagle znalazła się przed złotą masywną klatką, w której uwięzione były złote płomienie. Zupełnie nie rozumiejąc co się dzieje rozejrzała się bezradnie dookoła. W końcu znów uważnie przyjrzała się pięknym ciepłym płomieniom.
- Co to za miejsce? Jak ja się tutaj znalazłam?
- Jesteś w swoim sercu... - na oczach coraz bardziej zdenerwowanej dziewczyny płomienie zaczęły przybierać kształt. Zmieniały się one aż ku zdziwieniu granatowowłosej przybrały postać chłopaka, który był dla niej całym światem. - Dokładniej w tej części gdzie jestem uwięziony.
CZYTASZ
Naruto: Lisi Władca
Fiksi PenggemarHistoria mieszańca, księcia jedynego w swym rodzaju. Naruto, pół człowiek pół kitsune. Tuż po jego narodzinach wybuchł bunt odbierając mu rodziców i należne miejsce na tronie w ojczyźnie istot z lisimi uszami i ogonami. Zmuszony żyć w świecie ludzi...