Rozdział 11

1.8K 171 18
                                    

W pomieszczeniu zapadła cisza spowodowana dogłębnym szokiem. Naruto nie potrafił pojąć tego co właśnie usłyszał. Dla niego było to coś niemożliwego. "Wojna... Ten drań chce wywołać wojnę?!"

- Czy on do reszty oszalał?! Z jakiego powodu kitsune mieliby wypowiadać wojnę ludziom!? - Kurama przeczesywał ręką swoje długie czerwone włosy.

- Nie kitsune, Akihiro. Dla niego powód jest zbędny, wystarczy sama czysta nienawiść do tego gatunku - słowa Jiraiyi wypełnione były goryczą. - Jednak nie możemy pozwolić by ta myśl zaćmiła nasze umysły Kuramo. Najważniejsze teraz jest zapewnienie Naruto bezpieczeństwa i przygotowanie go do walki. Pozostaje sprawa opuszczenia tego miejsca... Jest blisko granicy i będzie jednym z pierwszych miejsc, które ucierpią gdy tylko ten szaleniec wprowadzi swój plan w życie.

- CO?! Wy chyba żartujecie?! Nie ma mowy abym opuścił to miejsce! Naprawdę uważacie, że podkulę ogon i się schowam niczym tchórz? - Głos młodego Uzumaki zaczął niebezpiecznie cichnąć a on sam aż trząsł się z furii. W jego głowie brzmiała tylko myśl, że oni chcą go zabrać od Hinaty. Chcą ich rozdzielić. - Nic mnie stąd nie ruszy. Nie zostawię przyjaciół, mieszkańców Konohy i przede wszystkim nie porzucę HINATY!!!

- Spokojnie młody - białowłosy uniósł ręce w geście poddania. - Nikt nie chce rozdzielać cię z twoją Hinatą. Miałem na myśli chwilowy wyjazd na intensywny trening. Przez jakiś miesiąc trenowałbyś pod naszym okiem i stał się tak silny jak to tylko możliwe w tak krótkim czasie. Jeśli Akihiro przypuści atak możemy zostać zmuszeni do szybszego rozpoczęcia rewolucji.

- Masz rację, ale czy to wystarczy? Ten chłopak dopiero co zaczął trenować swoją kontrolę nad żywiołem. Nie powiem idzie mu to nad wyraz dobrze, ale to i tak dopiero początki - Namikaze niespokojnie przechadzał się po pomieszczeniu. Taki obrót spraw był niezwykle groźny dla nich wszystkich.

- Wiem co masz na myśli przyjacielu, ale nie mamy czasu. Chłopak będzie musiał sobie poradzić z tym czego go zdążymy nauczyć.

Naruto w milczeniu słuchał jak dwaj mężczyźni planują jego trening. On sam pogrążony był w myślach o pewnej białookiej dziewczynie. Nie chciał wyjeżdżać nawet jeśli miałyby to być tylko dwa miesiące. "Cholera przecież wczoraj postanowiłem ją zdobyć a teraz muszę wyjeżdżać?! To po co kazali mi udawać, że zakochałem się w Amane?!" Blondyn był coraz bardziej skołowany. Zupełnie nie rozumiał postępowania tej dwójki...

- STOP! - Uzumaki przerwał rozmowę dorosłych kitsune. - Możecie mi wytłumaczyć jedną rzecz?

- Oczywiście.

- Po co kazaliście mi udawać, że zakochałem się w Amane skoro i tak teraz muszę wyjechać?!

- To dlatego, że nie wyjeżdżamy teraz - wyjaśnił cierpliwie Kurama.

- Jak to?

- Jiraya wpierw musi prowadzić choć część naszych sojuszników. Pomogą oni w twoim treningu i co ważniejsze poznają osobę, która ma zostać ich nowym władcą. Na trening wyruszymy dopiero za miesiąc. Przez ten czas musisz dalej grać swoją rolę zabujanego nastolatka i będziemy kontynuowali zwykłe treningi.

- Hmm... No zgoda.

Naruto już nie wtrącał się do rozmowy. Usiadł na kanapie i w ciszy zastanawiał się co powinien zrobić w ciągu tego miesiąca. Był pewien jednego: nim on upłynie Hinata Hyuga będzie tylko jego.

Nie wiedział ile czasu spędził siedząc tak na kanapie, jednak gdy w pewnym momencie poczuł jak powieki zaczynają mu ciążyć postanowił udać się do sypialni. Cicho pożegnał towarzyszy i skierował się na schody. Gdy tylko przekroczył próg pokoju bez słowa rzucił się na łóżko. Był pewien,  że zasnął jeszcze zanim jego ciało dotknęło materaca.

Blondyn niechętnie uchylił powieki ukazując światu swoje niebieskie oczy. Usiadł na łóżku przecierając twarz ręką. Spoglądając na zegarek ujrzał godzinę 5:32. Zrezygnowany wiedząc, że już nie uśnie zwlekł się z materaca i udał do łazienki.

Po długim orzeźwiającym prysznicu ubrał się jak co dzień na czarno i zszedł na dół do salonu. Nie chcąc nikogo budzić nie włączył telewizora tylko sięgnął po jedną z powieści kryminalnych wuja. Zazwyczaj ich nie czytał bo zwyczajnie go nudziły, ale dziś postanowił zrobić wyjątek i spróbować zabić czas lekturą. Przeczytał z cztery rozdziały zanim odłożył książkę zrezygnowany. Wstał z wygodnego siedzenia i postanowił udać się do kuchni by zrobić sobie śniadanie. Widząc na zegarku godzinę siódmą wiedział już, że nie ma co liczyć na Kuramę. "Zapewne gadali do późna i będą spać do południa..."

Sięgnął do jednej z szafek i wyjął swój zapas ramen do przygotowania na szybko. Nastawił wodę i usiadł na blacie kuchennym czekając aż się zagotuje. Po kilku minutach zajadał się swoim ulubionym daniem obmyślając plan na dzisiejszy dzień. Zamierzał zajść do pewnego sklepu w drodze do szkoły. Przechodząc obok zauważył ostatnio coś co bardzo spodobałoby się jego księżniczce.

- Więc postanowione! - Wyrzucił pusty pojemnik do kosza i przeszedł do przedpokoju gdzie złapał plecak, rękawiczkę i założył buty. - WYCHODZĘ!! - Wrzasnął co sił w płucach wiedząc, że obudzi tym śpiących w najlepsze mężczyzn. Śmiejąc się pod nosem ruszył w stronę przystanku. Do jego uszu dobiegł jeszcze tylko wściekły krzyk Kuramy:

-NARUTO!!!



Tak, tak wiem - krótko. :) Niestety właśnie takie pisze mi się najlepiej więc... Ale już bez użalania się mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu?

Teraz mam pytanie... Mam jutro sporo wolnego czasu (brak zajęć szkolnych). Chcecie zobaczyć jutro kolejny rozdział?

Pozdrawiam

AsunaQ1295

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz