Rozdział 50

1.3K 150 16
                                    

Naruto przemierzał korytarze pałacu, na których wciąż pełno było wojowników. Teraz jednak po śmierci Akihiro nikt już nie walczył. Z każdym stawianym krokiem jego serce biło coraz szybciej. Wciąż nie potrafił uwierzyć w to co powiedział mu Daiki. Myśl, że jego rodzice żyją była niesamowita. Krocząc za mężczyzna, który pomógł mu w osiągnięciu celu zastanawiał się co poczuje na ich widok. 

"Nawet nie wiem jak wyglądają... Wuj wprawdzie próbował mi ich opisać, ale nie widziałem nawet zdjęć."

Pamiętał, że jako mały chłopiec często zastanawiał się jacy byli. Jak wyglądałoby jego życie, gdyby nie Akihiro?

Naruto ocknął się z zamyślenia gdy nagle się zatrzymali. Spojrzał przed siebie i ujrzał wielkie dębowe drzwi. Spojrzał na swojego przyjaciela a ten bez słowa skinął głową. Biorąc głęboki wdech ujął klamkę i otworzył drzwi odgradzające go od spełnienia marzenia z dziecięcych lat. Wchodząc do środka od razu zauważył królewskich rozmiarów łóżko na którym spoczywały dwie postacie. 

Serce nastolatka ścisnęło się na widok ich wychudzonych ciał, ale gdzieś w głębi duszy natychmiast ich rozpoznał. Jasnowłosy chłopak, i czerwonowłosa dziewczyna... Na pierwszy rzut oka mimo swoich wychudzonych postaci wyglądali jak nastolatkowie. W rzeczywistości byli to rodzice chłopaka stojącego w nogach łóżka i przez łzy spoglądającego na rodziców. 

Spokój malował się na ich twarzach, dając Uzumakiemu znać, że to ich pierwszy prawdziwy odpoczynek od dawna. Naruto odwrócił się w stronę drzwi słysząc jak się otwierają. W progu stała smukła kobieta z trzema ogonami. Jej ubiór świadczył o tym, że jest medykiem na co blondyn bardzo się w duchu ucieszył. Chciał wiedzieć w jakim stanie są jego rodzice a sam był zbyt wyczerpany aby użyć swych mocy i to sprawdzić. 

Kobieta spojrzała na chłopaka i z szacunkiem pochyliła głowę. Jej postać trwała nieruchomo jakby obawiając się, że najmniejszym ruchem rozbudzi gniew księcia. Naruto szybko ukrył zdumienie, wręcz szok spowodowany zachowaniem starszej od siebie osoby. Właśnie wtedy przypomniał sobie o Akihiro, jego rządy były brutalne i nieraz za nieposłuszeństwo karał śmiercią lub torturami. Blondyn zrozumiał, że strach przed rządzącymi został już zakorzeniony w sercach wielu z jego rodaków. Myśl ta bolała go jeszcze bardziej niż rany zadane przez Akihiro. 

- Nie bój się mnie. - Jego głos wciąż był szorstki i twardy, tygodnie tortur i przetrzymywania praktycznie bez jedzenia czy picia zmieniły go z łagodnego na twardy niczym stal. Blondyn sam skrzywił się w duchu słysząc ten dźwięk, wiedział, że zarówno jego wygląd jak i głos nie są zbyt atrakcyjne. Blizny, rany i krew pokrywała niemalże całe jego ciało, co musiało wyglądać przerażająco. 

- Ja... Przyszłam zbadać króla i królową, książę. - Drżący głos i wciąż przerażone spojrzenie raniły te część blondyna, która od zawsze troszczyła się o innych. 

- Rozumiem i jestem ci za to wdzięczy. - Spojrzał na postacie leżące na łóżku i westchnął cicho. - Jeśli to ci ułatwi pracę wyjdę na chwilę.

- Nie! Ja... Znaczy... Nie śmiałabym wypraszać Jego Wysokości... 

- Spokojnie, powiedziałem przecież abyś się nie bała. Nie zrobię ci krzywdy. Z resztą i tak  muszę doprowadzić się do porządku. - Wymijając kobietę zauważył jak ta skuliła się lekko. W duchu obiecał sobie, że zrobi wszystko aby jego rodacy na nowo zaufali swoim władcą. 

Gdy tylko opuścił pomieszczenie zobaczył Daikiego opierającego się o ścianę. Spoglądając na swojego przyjaciela poprosił aby ten wskazał mu drogę do sypialni, w której będzie mógł się umyć i założyć porządne ubranie, o opatrzeniu ran nie wspominając. W drodze słuchał słów mężczyzny, który opowiadał mu o sytuacji w zamku. Jak się okazało wielu popleczników Akihiro poddało się od razu po rozpoczęciu walk, część z nich postanowiła im pomóc, a reszta dobrowolnie skierowała się do lochów. Po pokonaniu przez Uzumakiego Akihiro praktycznie wszyscy zaprzestali walk i złożyli broń. Ci najbardziej lojalni walczyli dalej, ale bardzo szybko zostali pokonani. 

Idąc korytarzami Naruto pomyślał, że jego i ojca czeka cała masa obowiązków. Nie zamierzał zrzucać wszystkiego na barki dopiero co uwolnionego i wciąż niezwykle osłabionego Minato. Wiedział zresztą, że nie tylko on wesprze ich prawowitego króla. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Kurama również się dołączy. Był pewien, że razem dadzą radę przywrócić tym ziemiom dawną świetność. 

- Daiki, mam prośbę. - Nastolatek spojrzał na swojego towarzysza a widząc, że ten patrzy na niego z uwagą postanowił kontynuować. - Chciałbym abyś udał się w pewne miejsce i zawiadomił mojego wuja i resztę o tym co się tutaj stało. Nie mów im jednak, że ja i rodzice żyjemy. Nie chcę aby wszyscy dowiedzieli się o tym w taki sposób. 

- Dobrze, jeśli tego pragniesz. 

- Dziękuję. Wiem, że mogę tobie zaufać. Proszę sprowadź, tutaj wszystkich, wszystkich, którzy będą w tym miejscu. - Uzumaki zauważył, że dotarli do jednej z sypialni i gestem zaprosił Daikiego do środka. Nie chciał ryzykować wyjawiając lokalizację tej posiadłości. W dalszym ciągu nie był pewien, czy może ufać wszystkim obecnym na korytarzach. - Pojedziesz do posiadłości w lasach niedaleko Konohy. Niełatwo tam trafić, ale dasz radę. Znajduje się ona na wschodzie od miasteczka. Liczę na ciebie, przyjacielu. 

Naruto poczuł ulgę widząc jak przyjaciel z powagą skinął głową i bez zbędnych słów wyszedł z pomieszczenia. Wiedział, że już niedługo zobaczy się z bliskimi i ta myśl napawała go ogromnym szczęściem. 

Wchodząc do łazienki szybko zrzucił brudne ubrania i wszedł pod prysznic. Z jego ust wydobyło się ciche westchnienie gdy strumienie gorącej wody uderzyły w jego ciało. Czuł jak mięśnie rozluźniają się a zmęczenie powoli odpływa. Jednak mimo wielkiej pokusy aby zwlekać jeszcze trochę szybko się umył i wyszedł z kabiny. Łapiąc po drodze apteczkę z szafki nad umywalką wszedł do sypialni i usiadł na łóżku. 

Po starannym opatrzeniu ran ubrał na siebie czarne spodnie i bluzę w tym samym odcieniu. Wsuwając jeszcze na nogi buty wyszedł z pomieszczenia kierując się do sypialni, w której leżeli jego rodzice. Wchodząc do środka czuł jak jego serce znowu zaczyna szaleńczo bić. Zastał kobietę, siedzącą na jednym z foteli i wyraźnie na niego czekającą. 

Naruto uważnie przyjrzał się jej twarzy szukając czegoś co podpowiedziałoby mu w jakim stanie są jego bliscy. 

- Więc, wiesz już w jakim są stanie? Czy wszystko będzie z nimi dobrze? - Blondyn nie potrafił ukryć silnych emocji, które rozsadzały go od środka. 

- Tak, Wasza Wysokość... Z królem i królową wszystko będzie dobrze. Są wyczerpani i muszą teraz dużo odpoczywać. Trzeba będzie też ustalić odpowiednią dietę, która pozwoli im szybciej odzyskać siły. 

- Rozumiem. Dziękuję. - Ulga, która nadeszła niemalże zwaliła chłopaka z nóg. Radość wypełniła jego serce. Z nadzieją spojrzał na dwójkę leżącą spokojnie na materacu. - Wiesz może dlaczego moja matka się nie zestarzała? Przecież jest człowiekiem.

- Nie jestem pewna, nigdy wcześniej nie było związku pomiędzy człowiekiem a kitsune... Podejrzewam jednak, że ma to związek z więzią bratnich dusz. Jest ona tak silna, że nie pozwala ciału człowieka starzeć  się normalnym dla niego rytmem. Zamiast tego ciało dostosowuje się i zaczyna starzeć się w dokładnie tym samym rytmie co wybranek. 

- Rozumiem. 

Gdy kobieta opuściła sypialnię Naruto przysunął jeden z foteli i usiadł na nim. Spoglądając na śpiącą dwójkę pomyślał o Hinacie... Myśl, że będą mogli spędzić razem kilkaset lat była niesamowita. Przypomniał sobie jak podczas wielu bezsennych nocy zastanawiał się jak będzie wyglądać ich życie skoro granatowowłosa miała przed sobą zaledwie kilkadziesiąt lat... Doskonale pamiętał uczucie strachu jaki towarzyszył mu na myśl o tym, że będzie musiał patrzeć jak ona starzeje się i umiera. Teraz jednak nie musiał się o to martwić.

Z zamyślenia wyrwał go cichy dźwięk. Szybko poderwał głowę i zauważył, że czerwonowłosa zaczęła się lekko poruszać by po chwili otworzyć swoje fioletowe oczy. W następnym momencie jakby czując, że jego wybranka się obudziła dokładnie to samo zrobił Minato. 

Naruto zamarł wpatrując się w rodziców, którzy jeszcze nie zdawali sobie sprawy z jego obecności...


NO! Kolejny za nami! Coraz bliżej końca... Mam nadzieję, że rozdział się spodobał! Jak zwykle przepraszam za błędy! Zapraszam na kolejny za tydzień!!!!

Pozdrawiam

AsunaQ1295

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz