Rozdział 52

1.3K 155 24
                                    

Walka na terenie leśnej posiadłości trwała w najlepsze. Rannych i martwych przybywało a krew i ciała pokrywały praktycznie każdą możliwą powierzchnię. Hinata była dosłownie w sercu tego całego zamieszania. Wszędzie wokół dziewczyny walczyli jej towarzysze a ona sama stała nieruchomo skupiając się na wspieraniu innych. Czuła jak powoli słabnie i wiedziała, że nie ma już dużo czasu. Jedyne co jej pozostało to wykorzystanie jak najlepiej resztek mocy skumulowanej w jej ciele. Zamykając oczy skupiła się na energii ukrytej głęboko w swoim sercu. 

Gdy tylko uniosła powieki uwolniła ją jednocześnie jeszcze bardziej wzmacniając rebeliantów. Hinata poczuła jak nogi uginają się pod nią i osunęła się na ziemię. Ciężko dysząc posłała uspokajające spojrzenie otaczającym ją wojownikom. Zmęczenie, które ogarnęło nastolatkę było tak wielkie, że ledwo utrzymywała otwarte powieki. Wiedziała jednak, że nie może stracić przytomności, gdyby do tego doszło cała jej moc podarowana innym zniknęłaby i znów byliby na straconej pozycji. 

Hyuga straciła poczucie czasu. Jak przez mgłę pamiętała późniejsze wydarzenia. Była pewna tylko tego, że w pewnym momencie podbiegł do niej Kurama i bez zbędnych słów wziął w ramiona. Ledwie świadoma uchyliła lekko usta,  z których wydobył się cichy szept.

- Wygraliśmy?

- Tak, udało nam się... dzięki tobie. - Czerwonowłosy mocniej złapał dziewczynę, czując jak jej ciało wiotczeje. Spoglądając w dół, ujrzał pogrążoną w błogim śnie nastolatkę. Na jego twarzy pojawił się ledwie widoczny uśmiech.

"Uratowałaś nam skórę."

Idąc w stronę pokoju dziewczyny natknął się na przerażoną Hanabi. Perłowe oczy dziewczynki z strachem wpatrywały się w nieprzytomną siostrę. Bez słowa tworzyła drzwi pokoju Hinaty i patrzyła jak czerwonowłosy kładzie ją na łóżku. Gdy tylko jej ciało spoczęło na materacu podbiega do łóżka i ostrożnie ujęła dłoń starszej siostry. 

Po chwili do pomieszczenia weszła reszta rodziny nastolatki. Na twarzach wszystkich malowało się zmartwienie. Kurama w głębi serca cieszył się, że ma ona tak kochających krewnych. Wiedział, że po stracie Naruto to oni tak naprawdę utrzymywali ją przy życiu. Bał się myśleć co by się stało gdyby ich nie było...

- Córeczko... - Hideko ostrożnie dotknęła twarzy śpiącej nastolatki.

- Czy wszystko będzie z nią dobrze? - Hishashi spojrzał na Kuramę.

- Tak, jest po prostu wyczerpana. - Dziewięcioogoniasty również spojrzał na dziewczynę. - Uratowała nam życia, więc teraz niech odpoczywa. 

Kurama został tam jeszcze przez chwilę po czym zostawił rodzinę samą. Sam skierował swoje kroki do gabinetu, gdzie wiedział już czekali na niego Jiraya z Itachim. Był pewien, że ich rozmowa nie przebiegnie w radosnym nastroju.

Otwierając drzwi do gabinetu ujrzał tą właśnie dwójkę z poważnymi minami siedzącymi na fotelach. Szybko podszedł do jeszcze jednego wolnego siedziska i opadł na nie zrezygnowany. Nagle opuściły go wszystkie siły. To co się stało odcisnęło piętno na każdym z nich. 

- Musimy opuścić to miejsce jak najszybciej. Skoro Akihiro je znalazł nie jest już bezpieczne. - Białowłosy spojrzał na Kuramę czekając aż ten coś powie. 

- Tak, masz rację. Musimy jak najszybciej pochować zmarłych i wyjechać. Jedyne co nam teraz pozostało to przyczajenie się na jakiś czas i zebranie wszystkich gotowych do pomocy. 

- Jak myślisz, ile czasu zajmie nam załatwienie tutaj wszystkiego i wyjazd?

- Nie wiem, Jiraya. Mam nadzieję, że uda nam się w kilka dni, najdłużej tydzień. 

Rozmawiali o wielu rzeczach. Wspominali poległych, zastanawiali się jak Akihiro odkrył to miejsce i rozmawiali o tym jak Itachi im pomógł. Wiedzieli, że oprócz nagłego przypływu siły spowodowanego mocą Hinaty to wsparcie Oddziału z Konohy do reszty rozbiło pewność siebie żołnierzy Akihiro. 

Cała trójka udała się na spoczynek późną nocą. Pragnęli zaznać choć odrobinę snu, zanim będą musieli zacząć przygotowania do wyjazdu. 


*Dwa dni później*


Kurama stał nad ponad czterdziestoma grobami poległych. Jego serce ściskał żal i gniew. To samo czuli z resztą wszyscy stojący za nim. W spojrzeniach wielu z nich widział dokładnie te same uczucia, które właśnie rozsadzały jego serce. Wszyscy w milczeniu żegnali przyjaciół, sojuszników, niektórzy nawet rodzinę. 

- Wasza Wysokość! - Nagły krzyk zaskoczył wszystkich. Czerwonowłosy spojrzał w bok i zauważył dwóch strażników trzymających jednego kitsune. Mężczyzna nie próbował się uwolnić, tylko ze spokojem szedł prowadzony przez tę dwójkę. 

- Co się stało? Kto to jest?

- Jeden z ludzi Akihiro! Widzieliśmy jak szedł bezpośrednio tutaj! - Jeden z rebeliantów spojrzał na stojącego spokojnie mężczyznę z widoczną pogardą. - Przyszedł zapewne na przeszpiegi!

- Uspokój się. Najpierw chciałbym usłyszeć co ma do powiedzenia nasz gość.

- Po pierwsze nie jestem jednym z ludzi Akihiro. Dawniej może byłem, ale tylko dlatego, że trzymał w niewoli moją rodzinę. - Spojrzał na Kuramę z powagą i spokojem na twarzy. - Po drugie nie jestem tutaj na przeszpiegach, tylko aby dostarczyć wiadomość do ciebie Kuramo. 

- Słucham więc, powiedz po co tutaj przybyłeś. 

- Akihiro nie żyje! Został zabity przez jednego z rebeliantów trzy dni temu! Jego twierdza w górach gdzie przetrzymywał swoich więźniów i z której władał naszym krajem została zdobyta! Wszyscy jego ludzie albo się poddali i dołączyli do nas albo są w lochach.

Cisza, która zapanowała po wypowiedzeniu tych słów była wręcz przytłaczająca. Wszyscy wpatrywali się w mężczyznę z szokiem i nieufnością zarazem. 

- Akihiro nie żyje? Kto go zabił? Co się tam właściwie stało? - Kurama był nie mniej zaskoczony niż reszta. Jego umysł nie potrafił pojąć, że istota, którą chciał zabić od lat nie żyje.

- Tak, nie żyje. Razem z jednym z silniejszych więźniów uwolniliśmy resztę i zaatakowaliśmy od środka. Mój towarzysz był z nas najsilniejszy i to on pokonał Akihiro. Wysłał mnie aby was powiadomić i zaprosić do tej twierdzy. Chce abyście wszyscy się tam udali. To koniec rebelii. 

- Co jeśli to wszystko kłamstwa i chcesz nas wciągnąć w pułapkę? - Czerwonowłosy nieufnie spoglądał na nowo przybyłego.

- On nie kłamie! - Wszyscy odwrócili się w stronę, z której dobiegał spokojny dziewczęcy głos. 

Hinata podeszła i stanęła naprzeciw trzymanego kitsune. Jej oczy emanowały mocą, co wskazywało, że używa byakugana. 

- Nie kłamie, gdyby tak było przepływ jego energii stałby się niespokojny a tak nie jest. Mówi prawdę. 

Kurama zastanawiał się przez chwilę. Szok spowodowany tymi wszystkimi wiadomościami był ogromny. Wiedział jednak, że musi podjąć decyzję, i to szybko.

- Ech, dobrze. Udamy się za tobą. Spotkamy z osobą, która zabiła Akihiro! Wyruszymy jeszcze dziś wieczorem!


No kolejny za nami! Może nie tak długi jak poprzedni, ale niestety nie mam czasu na pisanie. Jutro mam kartkówkę z niemieckiego (piekło na ziemi) i sprawdzian z polskiego więc muszę zakuwać...  No lecę się uczyć!! Mam jednak nadzieję, że rozdział Wam się spodobał.

Jak zawsze przepraszam za błędy i do następnego!

Pozdrawiam 

AsunaQ1295

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz