Uzumaki przez resztę zajęć odgrywał swoją rolę perfekcyjnie. Nikt, absolutnie nikt nie domyślił się prawdy. Czuł się jednak podle za każdym razem, gdy spojrzał na dziewczynę siedzącą obok niego w ławce. Jej oczy nie były już takie jak przedtem. Ten piękny perłowy kolor wydawał się teraz matowy, pozbawiony wewnętrznego blasku. Nie spoglądali już na siebie ukradkiem, gdy nikt inny tego nie widział. Nie ujrzał już więcej uroczych rumieńców na jej bladych policzkach gdy zakłopotana rozmawiała z nim.
Wracając do domu rozmyślał o tej jakże dziwnej sytuacji. Jego humor z minuty na minutę stawał się coraz gorszy. Nie chciał w ten sposób pogrywać z ukochaną, ale wiedział, że nie ma innego wyjścia. Miał tylko nadzieję, że mu to wybaczy. Być może lepszym wyjściem byłoby po prostu trzymać się od niej z daleka, ale nie potrafił. Ten miesiąc był istną torturą dla jego duszy. Być tak blisko niej, a nie mieć prawa aby ją przytulić, dotknąć, pocałować... Jego serce wyrywało się do niej, a on sam nie miał już siły się opierać potrzebie bycia z nią.
Był tak zamyślony, że prawie przegapił swój przystanek, niemalże wyskakując z autobusu ledwo utrzymał równowagę. Z westchnieniem ruszył chodnikiem w stronę miejsca, którego nie mógł nazwać jeszcze swoim prawdziwym domem. W całym jego dotychczasowym życiu nie było jeszcze takiego miejsca. Nim się zorientował już przekraczał próg budynku. Jak co dzień zastał wujka w salonie oglądającego wiadomości. Tym razem jednak było inaczej, oprócz jego krewnego siedział tam jeszcze jeden mężczyzna. Miał na oko z pięćdziesiąt lat, posiadał długie śnieżnobiałe włosy, a na jego policzkach biegnące od oczu znajdowały się czerwone linie. Zmieszany blondyn stał w progu nie wiedząc jak się zachować. Dopiero teraz wyczuł w starszym mężczyźnie kitsune. Zastanawiał się tylko co on tu robi?
- Spokojnie Naruto - Kurama podniósł się z miejsca i posłał bratankowi uspokajający uśmiech. - Pamiętasz jak opowiadałem ci o wtyczce w Lisim Kraju? To właśnie on, Jiraiya.
- To dla mnie zaszczyt Wasza Wysokość - białowłosy ukłonił się nisko wprawiając tym chłopaka w zakłopotanie.
- Spokojnie przyjacielu nie musisz się kłaniać - Kurama posłał Naruto złośliwy uśmieszek. - On nie jest jeszcze Jego Wysokością, ale jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli zostanie nim.
- No wiesz co?! A ja chociaż przez chwilę cieszyłem się szacunkiem! - Uzumaki posłał mordercze spojrzenie swojemu opiekunowi na co ten odpowiedział tym samym. Gromiliby się nimi jeszcze przez długi czas gdyby nie wybuch śmiechu ze strony ich gościa. Zmieszani natychmiast się uspokoili.
- No dobrze, może przejdziemy do celu mojej wizyty? - Gdy oboje, chłopak i jego wuj skinęli głowami kontynuował. - Naruto, Kurama miał ci dzisiaj wysłać pewną wiadomość... Otrzymałeś ją?
Blondyn zesztywniał na moment a w jego głowie niczym echo rozbrzmiały słowa, które usłyszał w umyśle podczas drogi do szkoły. To właśnie te słowa, sprawiły, że wymyślił ten cały przekręt.
"Naruto! Naruto! Słyszysz mnie?! Tu Kurama! Posłuchaj uważnie! Pod żadnym pozorem nie możesz ujawnić swoich uczuć względem Hinaty Hyuga! Inaczej znajdzie się on a w niebezpieczeństwie i nawet ty jej nie ochronisz! Wiem, że ci ciężko, ale nie możesz pozwolić aby ktokolwiek się dowiedział kim ona dla ciebie jest! Nie mówiłem ci tego wcześniej, ale w szkole jest pewna kitsune, ona nie wie kim jesteś, ale to teraz nieważne. Poproś ją o pomoc! Udawaj, że to w niej się kochasz, że to ona jest tą jedyną! Jej nic nie zrobią, ale Hinacie tak! Nazywa się Amane! Naruto! Proszę posłuchaj mnie choć ten jeden raz i chroń swą ukochaną!"
- Tak, dostałem, ale nie rozumiem jednego - spojrzał na Kuramę. - Skąd wiedziałeś, że zamierzałem dziś wyznać jej co czuję?
- Jesteś przewidywalny. Od kilku dni chodzisz nerwowy, a wczoraj byłeś dziwnie spokojny. Domyśliłem się, że coś planujesz względem swojej wybranej.
- Aha... No dobra powiecie mi wreszcie czemu musiałem ranić Hinatę?!
- Na to pytanie może lepiej jeśli ja odpowiem - białowłosy spojrzał na blondyna ze współczuciem. Nie chciał sobie nawet wyobrażać co czuł Uzumaki musząc ranić panią swego serca. - Więc pojawiłem się tu, z ważnego powodu. Jak już powiedział Namikaze jestem szpiegiem w naszej ojczyźnie. To ja zbierałem i przekazywałem wam informacje na temat obecnej sytuacji. Jednak dowiedziałem się o czymś co na początku przekraczało zdolność mojego pojmowania. Po pierwsze Akihiro dowiedział się, że jesteście w tym kraju i wysłał swoich ludzi aby was odszukali i zlikwidowali.
- Cholera - Kurama zacisnął dłonie w pięści tak mocno, że aż pobielały. - Przecież tak dobrze zacierałem ślady...
- To jednak nie wszystko - ponure spojrzenie starszego mężczyzny spoczęło na Naruto. - Podejrzewam, że dowiedział się o tym iż znalazłeś wybrankę, ale nie wie kim ona jest. Właśnie z tego powodu, poprosiłem twojego wuja aby wysłał ci tą wiadomość.
- Ale przez to Amane może być w niebezpieczeństwie - chłopakowi nie podobała się myśl o narażaniu dziewczyny.
- Spokojnie, ta młoda jest cholernie silną wojowniczką. I jest od ciebie sporo starsza... Nie ma pojęcia, że jesteś następcą tronu, ale wie o tym, że zamierzasz brać udział w rebelii. To przez nią przekazywałem wiadomości twojemu wujkowi. Jednak to nie jest najważniejsze w tym momencie - spojrzenie mężczyzny stało się jeszcze bardziej ponure. - Wszyscy znacie poglądy tego uzurpatora na temat ludzi, prawda? Więc z zaufanego źródła dowiedziałem się, że jego nienawiść sięgnęła kolejnego stopnia...
- Nie rozumiem - tym razem to Kurama się wtrącił. - Co ma wspólnego nienawiść Akihiro do ludzi z sytuacją w naszym kraju?
- On zamierza wypowiedzieć ludziom wojnę Kuramo.
Oto kolejny rozdział! Jak widzicie ten przekręt ma też drugie dno... :) Ja jak zwykle przepraszam za ewentualne błędy i mam nadzieję, że miło się wam czytało moje wypociny.
CZYTASZ
Naruto: Lisi Władca
FanfictionHistoria mieszańca, księcia jedynego w swym rodzaju. Naruto, pół człowiek pół kitsune. Tuż po jego narodzinach wybuchł bunt odbierając mu rodziców i należne miejsce na tronie w ojczyźnie istot z lisimi uszami i ogonami. Zmuszony żyć w świecie ludzi...