Rozdział 32

1.5K 150 13
                                    

Następnego dnia cała rodzina Hinaty została ulokowana już w posiadłości. Dziewczyna od rana spędzała czas z Uzumakim, który dochodził do siebie w swoim pokoju. Chłopak opowiedział ukochanej całą swoją historię nie pomijając żadnych szczegółów. Hinata była mu za to wdzięczna i nie miała żalu za zatajenie prawdy o swojej tożsamości. Rozumiała dlaczego tak postąpił.

Teraz siedziała na skraju jego łóżka podczas gdy on odpoczywał wygodnie ułożony na poduszkach. W pewnym momencie jakby bezwiednie uniosła dłoń i pogłaskała go po policzku. Jej oczy zrównały się z jego i natychmiast została pochłonięta przez ten niesamowity błękit...

- Hinata... - blondyn z trudem przełknął czując jak jego całe ciało ogarnia żar.

- Naruto-kun...

Uzumaki jednym ruchem objął granatowowłosą i przyciągnął do siebie. Ich usta złączyły się w czułym i zarazem namiętnym pocałunku. Ręce chłopaka błądziły po miękkim ciele. Białooka jęknęła czując ciepło rozchodzące się po całym ciele. Ułożyła dłonie płasko na jego piersi i odsunęła się trochę rozdzielając ich usta.

- N...Naruto... nie możemy... - niepewnie spojrzała mu w oczy. - Twoje rany...

- Nie martw się nimi. Na mnie wszystko goi się bardzo szybko, za kilka godzin nie będzie nawet śladu. - Blondyn chciał znów pocałować białooką, ale ta w dalszym ciągu się opierała.

- Co masz na myśli? Przecież ta rana na brzuchu była bardzo poważna!

- Ech... I nici z chwili przyjemności - dziewczyna mimowolnie zachichotała widząc zbolałą minę ukochanego. Błękitnooki usiadł na łóżku opierając się o ścianę i posadził sobie Hyugę na kolanach. - Widzisz nie powiedziałem ci jeszcze o czymś czego dowiedziałem się całkiem niedawno. Okazało się, że posiadam rzadką umiejętność. Potrafię uleczyć każdą ranę i chorobę, również na sobie. Takich jak ja nazywa się Uzdrowicielami...

- Potrafisz uleczyć wszystko? - Spojrzenie granatowowłosej wbijało się w chłopaka. Powaga na jej twarzy zaalarmowała Uzumakiego. Gwałtownie złapał ją za ramiona i spojrzał w twarz.

- Jesteś chora? Coś ci dolega?! Boże Hinata! Dlaczego nie powiedziałaś?! - Strach o jedyną istotę, która potrafiła wejść do jego serca ściskał go za pierś.

- Co?! - Jasne oczy rozszerzyły się w zdumieniu. -NIE! Mój boże! - Ujęła jego twarz w dłonie i delikatnie musnęła jego usta swoimi. - Nic mi nie jest... Nie mi...

- Nie tobie... to komu?

- Hanabi - po jasnych policzkach potoczyły się dwie słone krople. - O... ona ma chore serce. Lekarze już dawno nam powiedzieli, że ona nigdy nie wyzdrowieje. Do końca życia ma być faszerowana lekami i pod ciągłą opieką - perłowe oczy spojrzały z bólem na blondyna. - Naruto to nie jest życie... Już dawno straciliśmy nadzieję, ale jeśli ty... jeśli potrafiłbyś jej pomóc. To zmieniłoby wszystko.

- Kochanie - Uzumaki przytulił do siebie dziewczynę jednocześnie głaszcząc jej błyszczące włosy. - Nie jestem pewien czy zdołam pomóc twojej siostrze, dopiero niedawno odkryłem ten dar, ale obiecuję, że zrobię co w mojej mocy. - Delikatnie musnął ustami czubek jej głowy.

- Dziękuję Naruto - Hinata mocniej przylgnęła do smukłego, ciepłego ciała. W jego objęciach czuła się tak spokojnie, tak bezpiecznie. 

- Nie dziękuj mi, nic jeszcze nie zrobiłem - niebieskooki ułożył dziewczynę na łóżku obok siebie po czym sam ułożył się wygodnie. Przytulając się do ukochanej przymknął oczy czując jak jego ciało ogarnia senność.

- Zrobiłeś wystarczająco dużo... - to były ostatnie słowa jakie usłyszał zanim oddał się w obięcia Morfeusza. 


Hinata otworzyła powoli oczy i rozejrzała się sennie po pomieszczeniu. Z początku nie mogła zorientować się gdzie jest, ale już po chwili przypomniała sobie rozmowę z blondynem. Pamiętała jak układał ją obok siebie i brał w ramiona a później zasypiał. Sama dziewczyna nie wiedziała kiedy i ją zmorzył sen. 

Teraz jednak usiadła powoli na materacu i rozejrzała się uważniej w poszukiwaniu swojego chłopaka. Szybko zorientowała się, że nie ma go w sypialni i to już od jakiegoś czasu. Miejsce, na którym spał było zimne. 

Hyuga pamiętając o ranach blondyna zmartwiona szybko wstała i po doprowadzeniu się do normalności ruszyła na poszukiwania. Po kilku minutach wiedziała już, że Uzumakiego nie ma ani na zewnątrz ani w kuchni, salonie, jadalni nawet w pokoju służącym do rozrywki wypełnionym różnymi konsolami i maszynami służącymi do grania. Coraz bardziej zaniepokojona postanowiła odszukać wuja chłopaka i spróbować dowiedzieć się czegoś od mężczyzny. 

Stojąc przed drzwiami pokoju Kuramy przełknęła ciężko i wytarła spocone dłonie o materiał dżinsów. Sama nie wiedziała dlaczego tak bardzo się denerwuje, przecież już z nim rozmawiała i nigdy nie potraktował jej nieuprzejmie...

Z determinacją uniosła dłoń i zapukała w drewniane drzwi. Z pokoju doszły ją dźwięki kroków i już po chwili stał przed nią czerwonowłosy chłopak niewiele starszy od Naruto. Na głowie miał parę lisich uszu a za plecami unosiło się dumnie dziewięć rudych ogonów. Dopiero po chwili zrozumiała, że to wuj Uzumakiego w swojej prawdziwej postaci. 

- Ja... szukam Naruto - niepewnie spojrzała w twarz chłopaka/mężczyzny. 

- Rozumiem... chodź za mną, zaprowadzę cię do niego. - Czerwonowłosy uśmiechnął się delikatnie do wybranki bratanka. Dziewczyna była bardzo nieśmiała, ale było to niezmiernie urocze. W duchu cieszył się szczęściem Naruto i miał nadzieję, że gdy to wszystko się skończy młodzi będą mogli żyć razem w spokoju. 

- Wiesz... bardzo zmieniłaś tego dzieciaka.

- Ja? Zmieniłam Naruto?

- Owszem. Zanim cię poznał był inny, zamknięty w sobie, nie dopuszczał nikogo do swojego serca. W dniu, w którym cię spotkał wszystko dla niego się zmieniło. Wdarłaś się do jego serca z siłą i uporem, którego nie sposób powstrzymać. Naruto już w momencie, gdy cię zobaczył zakochał się po uszy i nic nie mogło tego zmienić. Oczywiście na początku bał się, że narazi cię na niebezpieczeństwo i chciał trzymać się z daleka, ale przemówiłem mu do rozumu. - Na twarzy towarzysza Hinaty pojawił się iście lisi uśmiech. - Potem niestety dowiedzieliśmy się o planach Akihiro i kazaliśmy Naruto udawać zakochanego w Amane. W ten sposób byłaś bezpieczna...

- Naruto opowiedział mi o tym, ale nie wiedziałam, że wcześniej był taki zamknięty w sobie. Przy mnie był radosny i otwarty...

- Właśnie. Przy tobie nie potrafił udawać obojętności. Nawet jeśli tonował swoje emocje to i tak je czuł i tak były obecne. - Kurama zapatrzył się w dal wyraźnie błądząc gdzieś myślami. - Przy tobie pozbywał się barier, one po prostu były niszczone jedna po drugiej.

- Ja...

- O jesteśmy na miejscu - czerwonooki uśmiechnął się szeroko. - Naruto jest w środku, zostawię was samych - szybko odwrócił się od dziewczyny aby ta nie widziała bólu w oczach chłopaka. Nie widziała smutku, który wywołała w nim ta rozmowa... 

Nie widziała tęsknoty za tym co miał Naruto.



HEJKA WSZYSTKIM!!! :D

Nareszcie w domu!! Jak wam mijał czas gdy mnie nie było?? Mam nadzieję, że nie tęskniliście za bardzo? :) Jak widzicie znalazłam trochę czasu i tak oto powstał ten rozdział... Podobał się? Jak zwykle przepraszam za wszystkie błędy i do następnego!!!!!

Pozdrawiam

AsunaQ1295

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz