ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ TYM NAJBARDZIEJ ZNIECIERPLIWIONYM!!!!
Naruto czuł jak serce w jego piersi uderza z niesamowitą wręcz prędkością. Krew dudniła w skroniach a oddech uwiązł w piersi. Rozszerzonymi oczami obserwował właśnie budzącą się parę. Wiedział, że jeszcze nie zdali sobie sprawy z jego obecności więc mógł się im przyglądać. Widział jak Minato spogląda przez chwilę na swoją wybrankę a ta z radością na twarzy odwzajemnia pełne miłości spojrzenie.
Naruto czując jakąś dziwną niepewność i strach pośpiesznie zarzucił kaptur na głowę ukrywając włosy i twarz. Za duże ubranie doskonale maskowało jego sylwetkę a kaptur opadał aż na oczy. Nagły ruch zwrócił uwagę blondyna leżącego na łóżku. Minato w jednej chwili poderwał się do pozycji siedzącej zasłaniając jednocześnie swoim ciałem ukochaną. Jego dziesięć ogonów unosiło się za nim. Uzumaki poczuł ściskanie w piersi na widok opiekuńczości ojca względem matki. Na jego wychudzonej twarzy pojawił się ledwie widoczny uśmiech.
- Kim jesteś i co tu robisz?! - Głos Minato był zachrypnięty, ale było w nim coś znajomego. Naruto czuł gdzieś w sercu, że już go słyszał. Nie wiedział, czy to jakieś wspomnienie z najwcześniejszych chwil życia czy może złudzenie. - Zadałem pytanie!
- Spokojnie. - Niebieskooki uniósł ręce chcąc uspokoić swojego ojca. - Nie mam złych zamiarów. Po prostu pilnowałem, aby nic wam się nie stało.
- Dlaczego miałbyś to robić? Co się tak właściwie stało? Pamiętam tylko, że ktoś wparował do naszej celi i powiedział, że Akihiro nie żyje... - Namikaze wyglądał na sfrustrowanego zaistniałą sytuacją. Spojrzał za siebie na czerwonowłosą, która również uniosła sie do pozycji siedzącej i uważnie przyglądała się postaci na fotelu.
- To prawda, że Akihiro nie żyje. Jednak nie jestem pewien, czy jesteście tutaj bezpieczni i puki nie zdobędę takiej pewności wolałem się upewnić, że nikt nie zabije was we śnie. - Nastolatek ukryty pod kapturem zastanawiał, się jak ma powiedzieć tej dwójce, że jest ich synem... Jego oczy ani na chwilę nie opuszczały ich postaci chłonąc każdy najmniejszy szczegół.
- Dlaczego to ty masz się tego upewnić? Co właściwie zaszło w tym zamku? Jak Akihiro został pokonany? Kto odbił to miejsce? - Pytania wylewały się z ust blondyna, który wyraźnie ciekaw był odpowiedzi. Najbardziej nurtującego pytania jednak nie zadał.
- To ja zabiłem Akihiro. - Widział szok na twarzy króla. - Przed dwoma miesiącami zostałem porwany przez ludzi tej szui za stawanie przeciwko niemu. Pewien strażnik pomógł mi i razem uwolniliśmy resztę więźniów i zaatakowaliśmy z zaskoczenia. Zamek został odbity przez więźniów trzymanych w tych lochach. Przez tych, którzy nigdy nie zaakceptowali Akihiro jako króla.
- Rozumiem... - Namikaze wpatrywał się w sylwetkę zastanawiając się jak silnym musiał być aby pokonać Akihiro mającego osiem ogonów. Stawiał, że musi mieć ich co najmniej tyle samo. Zastanawiał się również kim jest ten chłopak i czy zna odpowiedź na pytanie, które nurtowało go od chwili gdy otworzył oczy.
- Proszę! Czy wiesz co stało się z Kuramą i chłopcem, którego zabrał w noc wtargnięcia na zamek? - Kushina wychyliła się przez ramię ukochanego a jej oczy wręcz błagały o odpowiedź. Palce wbijały się w skórę Minato a całe ciało drgało z napięcia.
- Ja... - Naruto poczuł jak gardło ściska mu niewidzialna obręcz. Nie miał pojęcia jak im to powiedzieć. - Czy wiecie jak długo byliście uwięzieni? - Widząc ich spojrzenie zrozumiał, że nie znali odpowiedzi. Mogli tylko domyślać się, że spędzili tam kilka ładnych lat, niestety po jakimś czasie stracili poczucie czasu zamknięci w jednej celi bez szans na ucieczkę...
CZYTASZ
Naruto: Lisi Władca
Fiksi PenggemarHistoria mieszańca, księcia jedynego w swym rodzaju. Naruto, pół człowiek pół kitsune. Tuż po jego narodzinach wybuchł bunt odbierając mu rodziców i należne miejsce na tronie w ojczyźnie istot z lisimi uszami i ogonami. Zmuszony żyć w świecie ludzi...