Rozdział 8

2K 198 15
                                    

Oto obiecany rozdział. Dzięki za cierpliwość i życzę miłej lektury!

Naruto stał pod drzwiami własnego domu starając się zebrać w sobie odwagę aby wejść do środka. Był pewien, że tym razem mu się nie upiecze. Kurama był dobrym wujem, ale również bardzo opiekuńczym. Westchnął i sięgnął po klamkę by otworzyć drzwi.

Gdy tylko przekroczył próg domu i skierował się do salonu gdzie na kanapie z gromową twarzą siedział jego opiekun wiedział, że ma przechlapane. Czerwone spojrzenie wlepione było w blondyna, który w tym momencie marzył o tym aby zniknąć. Czekał, aż czerwonowłosy zacznie swoją tyradę, ale ku jego zdziwieniu nic takiego się nie stało. Mężczyzna po prostu w milczeniu spoglądał na bratanka. Uzumaki czuł się niezręcznie pod tym bacznym spojrzeniem.

- Jeszcze raz odwal taki numer a natychmiast opuścimy Konohe - śmiertelnie poważny głos przyprawił chłopaka o ciarki. Był świadomy, że Kurama jest do tego zdolny, oderwałby go od jego ukochanej gdyby uważał to za konieczne. Już chciał otworzyć usta, ale został powstrzymany. - Nie obchodzi mnie co masz na swoje usprawiedliwienie. Jeśli jeszcze choć raz zrobisz coś podobnego wyjeżdżamy. Nie zobaczysz swojej wybranki do puki nie wygramy wojny o Lisi Tron. Koniec dyskusji.

Blondyn stał przez chwilę zanim w końcu zrezygnowany udał się na górę do swojego pokoju. Nawet nie zdjął z siebie ubrań tylko padł jak długi na łóżko i wpatrywał się tępo w sufit. Nie wiedział ile czasu tak spędził, ale w pewnym momencie jego powieki niemalże same się zamknęły a on zasnął.

Naruto poruszył się na łóżku czując jak promienie słoneczne padają na jego twarz. Przeciągnął się leniwie i niechętnie usiadł przecierając oczy. Siedział tak przez chwilę a w jego umyśle co i róż odtwarzały się słowa wuja. "Od teraz będę musiał bardzo uważać..."

Po szybkim prysznicu zszedł na dół i jak się okazało musiał samemu zrobić sobie śniadanie. Przez jego twarz przemknął grymas niezadowolenia gdy krzywo spoglądał w dół na miskę kukurydzianych płatków - nie cierpiał ich. Podejrzewał, że Kurama specjalnie pochował wszystkie inne jadalne produkty. "Staruszek chyba serio się obraził." Starając się zignorować smak papki w ustach szybko zjadł śniadanie i zabierając plecak wyszedł przed dom. Jak mógł się już domyślić samochodu czerwonowłosego nigdzie nie było widać.

Po około pół godzinie dotarł wreszcie pod budynek szkoły. Byłby szybciej gdyby autobus nie wlókł się niemiłosiernie co niezwykle go irytowało. Z chmurną miną udał się do swojej klasy modląc się aby Kakashi nie przyszedł nagle punktualnie. Szybkim krokiem wszedł do pomieszczenia i w momencie, w którym zajął swoje miejsce wszedł nauczyciel usprawiedliwiając się pomocą sekretarce przy ksero. Kilkoro uczniów zachichotało doskonale wiedząc, że zapewne czytał on którąś ze swoich zboczonych książek.

Uzumaki ze zniecierpliwieniem czekał na dzwonek ogłaszający przerwę. To w końcu dziś zamierzał wprowadzić w życie swój plan. Gdy tylko rozległ się głośny sygnał natychmiast zerwał się z ławki i pognał na korytarz. Mijał ludzi szukając wzrokiem pewnej konkretnej dziewczyny. W końcu udało mu się ją wypatrzyć idącą razem ze swoimi przyjaciółkami. Gdy tylko przechodziła zaraz oglądali się za nią wszyscy chłopcy. Blondyn uśmiechnął się krzywo widząc swoją przyszłą wspólniczkę w uwodzeniu Hinaty Hyuga.

Amane (imię wzięte z Wikipedii :)dop. aut.) zatrzymała się zdziwiona widząc podchodzącego do niej Uzumakiego, który jej zdaniem coś dziwnie się na nią patrzył. Zaciekawiona spojrzała na niego i uniosła jedną wygiętą w łuk brew.

- Możemy porozmawiać? To pilne - dziewczyna zawahała się przez chwilę, ale w końcu skinęła głową. Blondyn złapał ją za rękę i pociągnął do wyjścia z budynku ignorując zszokowane spojrzenia uczniów (w tym jego klasy). Gdy byli już na zewnątrz zaprowadził ją kawałek dalej by mieć pewność, że nikt ich nie widzi ani nie słyszy.

- Hej! Możesz mi powiedzieć o co chodzi?! - Zniecierpliwiona dziewczyna zatupała stopą o chodnik.

- Bo widzisz... ja... ja... ja zakochałem się w pewnej dziewczynie - zaczął cały czerwony. Nie przypuszczał, że tak ciężko przejdzie mu to przez usta.

- Oh, hmm... Widzisz Naruto, tak? - Gdy chłopak skinął głową kontynuowała trochę zakłopotana. - Bardzo mi to schlebia, ale ja nie czuję tego samego - Uzumaki spoglądał zszokowany na drobną zdecydowanie piękną blondynkę przed nim. Miała może z metr pięćdziesiąt pięć, długie lekko falowane jasne włosy i lazurowe oczy. Wiedział, że nie jednemu mogła zawrócić w głowie, ale myśl, że on miałby być jednym z nich sprawiła że nie wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem. Amane patrzyła zdezorientowana na stojącego przed nią blondyna kompletnie go nie rozumiejąc.

- Co? Co cię tak śmieszy? - Na to pytanie chłopak aż zgiął się w pół ze śmiechu trzymając się za brzuch.

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz