Rozdział 39

1.4K 146 10
                                    

Naruto ze znużeniem spoglądał na szybko zmieniający się krajobraz. W jego głowie panował zamęt a serce już tęskniło za obecnością Hinaty. Wciąż czuł smutek ponieważ nawet się nie pożegnali... 

- Niedługo będziemy na miejscu - głos Itachiego przywrócił Uzumakiego do teraźniejszości. Spojrzał na czarnowłosego, który rzucał mu spojrzenie w lusterku. - Nasza grupa zatrzyma się u mnie. Jeszcze dziś spotkam się z burmistrzem a ty masz być gotowy w każdej chwili. Nie wiemy jak zachowają się władze Konohy więc twoja pomoc może okazać się niezbędna. 

- Rozumiem.

Reszta drogi minęła im w ciszy. Gdy wreszcie dotarli na miejsce Naruto bez słowa wyszedł z auta i wziął z bagażnika swoją torbę. W milczeniu razem z resztą podążył za czarnowłosym do drzwi jego domu. W momencie naciśnięcia klamki przez Uchihę Naruto wiedział już, że w posiadłości jest cała paczka z jego dawnej klasy. Ich zapachy, i głośne rozmowy dotarły do niego w jednej sekundzie. 

Westchnął cicho zastanawiając się jak zareagują, na jego widok. Nie był głupi, wiedział że nie obejdzie się bez niezręcznych pytań.

Wszystkich zastali w salonie... Sasuke siedział z Sakurą na kolanach, Kiba razem z swoim ukochanym psem zajęli jedną z kanap podobnie zrobiła reszta. Nie zabrakło nawet Gaary i jego rodzeństwa. Spojrzenia nastolatków w jednej chwili skupiły się na osobach stojących w progu. Ich oczy rozszerzyły się ze zdumienia na widok Itachiego i stojącego obok blondyna. Milczenie, które zawisło było ciężkie i duszące od pytań i niepewności. 

- Nie mówiłeś, że przyjeżdżasz do miasta - Sasuke skanował wzrokiem swojego starszego brata jednocześnie mocniej przyciągając do siebie różowowłosą. - Poza tym co robi z tobą ten głąb? - Tym razem rzucił spojrzenie Uzumakiemu.

- Jak, śmiesz tak się odzywać do... - jeden z towarzyszących im mężczyzn wyrwał się do przodu tylko po to aby zostać powstrzymanym przez uniesioną dłoń następny tronu. Z wyraźną niechęcią cofnął się i uspokoił choć wciąż uważnie wpatrywał się w brata swojego dowódcy.

- Sasuke, Uzumaki Naruto jest naszym gościem więc proszę traktuj go uprzejmie. 

- Tego tchórza?! Zwiał jak tylko zorientował się, że Konoha jest następnym celem tych przeklętych kitsune! - Naruto widział jak w oczach wszystkich jego dawnych znajomych pojawia się pogarda i złość. - Po za tym, mam inne zmartwienia niż ten pajac.

- Mogę wiedzieć jakie? - Itachi z powagą wpatrywał się w oczy młodszego brata. Zastanawiał się jak zareaguje na wieść, że sam jest jednym z tych "przeklętych kitsune". - Stało się coś złego?

- Dwoje naszych przyjaciół i ich rodzina zniknęli... W ich domu zastaliśmy wielki bałagan, zupełnie jakby przeszło przez nie jakieś tornado. - Podczas mówienia twarz Sasuke wyrażała coraz więcej smutku i zmartwienia. Dokładnie te same uczucia mogli dostrzec na twarzach jego przyjaciół a zwłaszcza u brązowowłosej dziewczyny. Naruto przypomniał sobie jak Neji prosił o możliwość skontaktowania się z nią i wyjaśnienia całej sytuacji. Niestety Uzumaki nie mógł na to pozwolić...

- Chodzi ci o Nejiego, Hinatę i ich rodzinę prawda? - Blondyn odezwał się po raz pierwszy od momentu wejścia do domu. Teraz uwaga wszystkich skupiła się na nim.

- Wiesz o tym?! - Tenten zrobiła kilka kroków na przód a w jej oczach pojawiło się coś na kształt nadziei. - Wiesz może co się z nimi stało? Czy są bezpieczni? Czy... czy.. żyją?

- Wiem co się z nimi stało - Uzumaki zawahał się chwilę zastanawiając się jak wiele może na razie im powiedzieć. - Zostali zaatakowani przez oddział kitsune... Spokojnie nic im nie jest - dodał pośpiesznie widząc jak twarz dziewczyny wykrzywia się w przerażeniu. -Są bezpieczni, pod ochroną oddziału wojskowego, niestety nie mogę powiedzieć gdzie. 

- Oddziału? Jestem ciekaw skąd o tym wszystkim wiesz? - Głos tym razem zabrał Kiba wpatrując się uważnie w niebieskookiego. 

- To proste, należę do niego, a mój wuj jest jednym z jego dowódców. Gdy dowiedzieliśmy się o zbliżającym ataku rozpoczęliśmy przygotowania do odparcia go... 

- To znaczy, że ty... Nie uciekłeś? - Zielone oczy Sakury utkwione były w chłopaku, którego tak kochała jej przyjaciółka.

- Nie, nie uciekłem.

- No dobrze, Naruto porozmawiasz z przyjaciółmi innym razem musimy przygotować się do rozmowy z burmistrzem. Sasuke, z tobą też muszę porozmawiać przyjdź proszę później do mojego gabinetu. 

Po tych słowach Itachi wziął ze sobą czterech towarzyszących im mężczyzn i ruszył schodami na górę.

Naruto doskonale wiedział o czym chce rozmawiać czarnowłosy i wiedział, że to nie będzie dla niego przyjemna rozmowa.  Sam z westchnieniem wziął swoją torbę z zamiarem udania się za Uchihą. 

- Zaczekaj! - Tenten złapała chłopaka za ramię. - Dlaczego... Dlaczego Neji nie skontaktował się ze mną? - W jej oczach można było dostrzec smutek i ból.

- To nie tak, że nie chciał... - Niebieskooki rozejrzał się po salonie po czym złapał dziewczynę za rękę i szybko wyprowadził do ogrodu. Będąc już na miejscu spojrzał jej uważnie w twarz. - Chciał do ciebie zadzwonić i powiedzieć ci, że wszystko z nimi dobrze, ale nie mogłem mu na to pozwolić.

- Dlaczego? Dlaczego, nie?

- Gdyby do ciebie zadzwonił ktoś mógłby namierzyć sygnał i nas znaleźć, rozumiesz? Wszyscy bylibyśmy wtedy w wielkim niebezpieczeństwie.

- Rozumiem... Ja... ja po prostu tak bardzo się o niego bałam! Myślałam, że już nigdy go nie zobaczę! - Tenten niespodziewanie przytuliła się do chłopaka. Zmieszany Uzumaki niepewnie objął ją ramionami uspokajająco głaszcząc po plecach.

- Znam sposób na to abyś mogła z nim porozmawiać - dziewczyna uniosła głowę i spojrzała wyczekująco na Naruto. - Mam specjalny telefon, Neji również taki dostał... Jeżeli dzwonimy z nich do siebie to nie można namierzyć sygnału, ale to działa tylko gdy oboje mamy te komórki. Jeśli chcesz mogę zadzwonić do niego i dać ci do telefonu.

- Naprawdę?! - NA twarzy nastolatki pojawił się szeroki uśmiech na myśl, że będzie mogła usłyszeć głos, chłopaka. 

- Mam przez to rozumieć, że tego chcesz - blondyn mimowolnie również się uśmiechnął. Nie chcąc już kazać jej dłużej czekać sięgnął do kieszeni i szybko wybrał numer Hyugi. Czekając aż ten odbierze, spoglądał na szczęśliwą dziewczynę.

- Naruto? O co chodzi? - Głos Nejiego jak zwykle był poważny i opanowany.

- Jestem właśnie w Konoha i jest tu ktoś, kto chciałby z tobą porozmawiać...

- Kto? Kto to jest? - W głosie brązowowłosego mógł wyczuć mimowolną nadzieję, na co na jego twarzy znów pojawił się mały uśmiech. Nic jednak nie odpowiedział tylko podał urządzenie niecierpliwiącej się już Tenten. 

- N...Neji? - Niepewny cichy głos wydobył się z ust zazwyczaj  pewnej siebie dziewczyny.

- Tenten, mój boże ty ty... Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakuje...

Naruto odszedł kilka kroków aby nie słyszeć ich rozmowy. Widział jak po twarzy brązowowłosej spływają słone łzy. Na widok jej błyszczących szczęściem oczu jego serce ścisnęło się boleśnie. Myśli mimowolnie znów powędrowały do białookiej... Tęsknota i niepewność znów ogarnęły jego duszę...

"Chciałbym abyś kochała mnie tak jak ona kocha twojego kuzyna..." 

Po jasnych naznaczonym policzku spłynęła samotna łza.



No to kolejny rozdział za nami! Tym razem wyszedł dłuższy z czego bardzo się cieszę... Mam nadzieję, że się spodobał. Jak zwykle przepraszam za błędy, jeśli jakieś znajdziecie dajcie znać a poprawię. :) Następny powinien pojawić się w poniedziałek, najpóźniej we wtorek.

Pozdrawiam

AsunaQ1295


PS: Chcecie abym opisała rozmowę braci Uchiha czy wolicie to pominąć???

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz