Naruto stał w oknie swojego pokoju pustym wzrokiem patrząc na trenujących wojowników. Jego niegdyś jasne oczy teraz były ciemne i ponure, a na twarzy próżno było szukać jakichkolwiek emocji. Dla postronnego obserwatora mógłby wyglądać jak wykuty z kamienia posąg. Zimny, bezuczuciowy i twardy. Prawda była jednak zgoła inna, w środku tego ludzkiego posągu kotłowały się uczucia. Ból, rozpacz, smutek i gniew ścierały się ze sobą w sercu blondyna. Od zdarzenia z biblioteki minęły trzy godziny. Przez ten czas Naruto z niemałą pomocą wuja udało się spakować i przygotować do drogi. Uzumaki wciąż pamiętał współczucie na twarzy czerwonowłosego, gdy opowiedział mu co się stało.
Teraz stał w oknie czekając aż wyruszą do Konohy. Miał nadzieję, że wtedy choć przez chwilę uda mu się zapomnieć.
Stanowcze pukanie do drzwi wyrwało blondyna z ponurego zamyślenia.
- Wejść.
- Za pół godziny wyruszamy - Itachi wiedząc co zaszło posłał Naruto współczujące spojrzenie. Sam nie wiedział jak by się w takiej sytuacji zachował i szczerze współczuł chłopakowi.
- Rozumiem, zaraz zejdę - Uchiha słysząc te słowa skinął tylko głową i odszedł zamykając za sobą drzwi.
Naruto będąc znów sam westchnął cicho i podszedł do materiałowej torby z jego rzeczami. Nie wiedział, czy uda mu się przekonać mieszkańców Konohy, ale zamierzał zrobić co w jego mocy. W ten sposób zamierzał zapomnieć przynajmniej na jakiś czas o pewnej granatowowłosej dziewczynie. Złapał pasek torby i zarzucił sobie na ramię kierując się do wyjścia.
- Zaczynajmy...
***
Kurama stał przed posiadłością patrząc jak dwa auta wjeżdżają między drzewa kierując się w stronę Konohy. Miał nadzieję, że uda się zapewnić ludziom bezpieczeństwo i przekonać do współpracy.
- Naruto, Itachi liczę na was.
Czerwonowłosy biorąc swoją torbę ruszył w stronę swojego auta. Nie wiedział, czy jego przyjaciel zdoła im pomóc, ale żywił szczerą nadzieję, że tak będzie. Co prawda nie widzieli się od kilku lat, ale Kurama nigdy nie zapomniał o mężczyźnie, który kiedyś uratował mu życie.
- No to w drogę - mruknął do siebie zajmując miejsce za kierownicą a bagaż rzucając na miejsce pasażera. Z niewielkim uśmiechem na twarzy uruchomił silnik i odjechał.
***
Hinata z bólem w sercu spoglądała przez okno jak jej ukochany wyjeżdża. Strach, że już go więcej nie zobaczy ściskał jej pierś. Wiedziała, że źle postąpiła zrywając z Naruto, ale nie widziała innego wyjścia. Była pewna, że jeżeli tym razem mu ulegnie to w przyszłości zrobi to ponownie i pozwoli się uwięzić dla "własnego bezpieczeństwa".
Nawet się nie zorientowała kiedy słone łzy zaczęły płynąć po policzkach. Szloch wstrząsnął jej drobnym ciałem a z ust uciekło jedno słowo, jedno imię...
- Naruto...
Hinata osunęła się po ścianie i przyciągnęła kolana do piersi. Strach, ból, smutek i wreszcie złość mieszały się w jej wnętrzu siejąc spustoszenie. Dziewczyna kompletnie nie wiedziała co robić...
~ Uspokój się - ciepły znajomy głos dobiegł do uszu nastolatki.
- Naruto?! - Dziewczyna zszokowana rozejrzała się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie dostrzegła blondyna.
![](https://img.wattpad.com/cover/71223377-288-k587336.jpg)
CZYTASZ
Naruto: Lisi Władca
Hayran KurguHistoria mieszańca, księcia jedynego w swym rodzaju. Naruto, pół człowiek pół kitsune. Tuż po jego narodzinach wybuchł bunt odbierając mu rodziców i należne miejsce na tronie w ojczyźnie istot z lisimi uszami i ogonami. Zmuszony żyć w świecie ludzi...