DODATEK #2

1.4K 117 33
                                    

*Trochę ponad dwa lata po epilogu*

Kurama siedział w aucie zaciskając zęby z wściekłości. Gniew rozsadzał go od środka utrudniając skupienie się na drodze. Wiedział doskonale, że w drodze do Konohy złamał co najmniej tuzin różnych przepisów drogowych, ale w tamtym momencie mało go to obchodziło. Chciał po prostu jak najszybciej dotrzeć do domu swojego bratanka.

Kątem oka zauważył tablicę z nazwą miasta na poboczu. Z rosnącym podekscytowaniem mocniej wcisnął pedał gazu, chcąc być już na miejscu. Wreszcie zobaczył dobrze sobie znany budynek i odetchnął głęboko z ulgą. Parkując na podjeździe zastanawiał się jak zareaguje jego mała Matatabi gdy go zobaczy. Nie planował przyjeżdżać do Konohy przez kolejne dwa miesięce, które to dzieliły go od urodzin jego wybranki. Jednak po wczorajszym telefonie od Naruto nie mógł już dłużej zwlekać.

Wsiadł w pierwszy samolot i prosto z lotniska udał się do Konohy. Nie wiedział jakim cudem nikogo nie potrącił podczas swojej szaleńczej jazdy, ale stojąc przed domem Uzumakiego nie chciał się już nad tym zastanawiać. Szybkim krokiem podszedł do drzwi i otworzył na oścież nie kłopocząc się pukaniem. Swoje kroki od razu skierował do salonu, z którego dobiegały go głosy bratanka oraz jego narzeczonej. Na jego widok zamilkli a na ich twarzach pojawiła się powaga.

- Gdzie. Ona. Jest. - Z trudem wydusił z siebie te trzy słowa pięści zaciskając tak mocno jak tylko było to możliwe.

- Jeszcze nie wróciła ze szkoły. - Naruto starał się mówić spokojnym tonem widząc w jakim stanie jest jego wuj nie chciał jeszcze pogarszać swojej sytuacji. Doskonale wiedział, że całkowicie zawalił sprawę. Miał opiekować się Matatabi do momentu ukończenia przez nią osiemnastu lat, ale nie wszystko poszło po jego myśli. Po tym jak dziewczyna skończyła szesnaście lat i dowiedziała się kim jest dla niej Kurama stała się nie do upilnowania. Sytuacji nie polepszał fakt, że jego wuj zamiast rozwiewać jej wątpliwości wyjeżdżał na długie miesiące i praktycznie nie widywał się ze swoją bratnią duszą. W końcu kilka miesięcy temu posprzeczali się i Kurama oznajmił, że nie spotka się z dziewczyną aż ta skończy osiemnaście lat, albo zacznie zachowywać się jak dorosła...

- I ty jej na to pozwoliłeś?! Wiedząc co ona wyprawia?! - Twarz czerwonowłosego pociemniała z gniewu.

- Co miałem zrobić? Zamknąć ją w pokoju i pilnować aż przyjedziesz? - Uzumaki starał się nie okazać zdenerwowania. - Zostawiłeś ją tutaj a gdy dowiedziała się kim dla ciebie jest ani razu z nią o tym nie porozmawiałeś. Nie wyjaśniłeś jej dlaczego trzymasz ją na dystans pozwalając aby ona myślała, że jej nie chcesz! Na dodatek od tamtej kłótni ani razu z nią nie rozmawiałeś! Jak myślisz jak ona się czuła przez ten cały czas?!

- Ja... - Kurama nie wiedział co ma powiedzieć. Nigdy nie patrzył na sytuację w ten sposób. W końcu zrozumiał, że chcąc dotrzymać danego słowa tylko ranił swoją ukochaną. Poczuł wstyd i gniew do samego siebie. - Cholera, muszę z nią porozmawiać.

Nie czekając na odpowiedź bratanka wypadł na zewnątrz i czym prędzej pojechał do liceum. Nie liczyło się dla niego w tamtym momencie nic prócz jego małej Matatabi. Z piskiem opon zatrzymał się przed budynkiem liceum i pośpiesznie wysiadł z auta. Szybkim i zdecydowanym krokiem przemierzał korytarze, które na jego nieszczęście były teraz zatłoczone. Widział jak uczniowie spoglądają z obawą na jego emanującą siłą postać. W końcu dostrzegł cel swoich poszukiwań.

Momentalnie poczuł jak furia rozsadza go od środka na widok jego niebieskowłosej kitsune przypieranej do szafek przez jakiegoś kmiotka. Wysoki i barczysty ciemnowłosy chłopak właśnie pochylał się nad roześmianą Matatabi i Kurama nie musiał być jasnowidzem aby wiedzieć co ten zamierza. W ciągu niespełna dwóch sekund znalazł się obok pary odciągając nastolatka od swojej wybranki. Widział wszystko jak przez mgłę. Jednym ruchem przycisnął chłopaka do szafek unosząc do nad ziemię. Jego dłoń zaciskała się coraz bardziej na szyi ofiary odcinając dopływ tlenu. Nie zwracał uwagi na wrzaski przerażonych uczniów istniał dla niego tylko osobnik, który ośmielił się spróbować dotknąć tego co należało do czerwonowłosego.

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz