Rozdział 44

1.3K 135 21
                                    

*Tydzień później*


Kurama siedział w swoim gabinecie nieobecnym wzrokiem spoglądając przez okno. Jego oczy były puste, pozbawione jakichkolwiek uczuć. Po powrocie pięć dni temu przeżył jeden z największych szoków w swoim życiu. Po uczuciu niedowierzania towarzyszącemu gdy powiedziano mu o śmierci bratanka nadeszły furia i smutek. Spędził wiele godzin opróżniając barek w tym właśnie pomieszczeniu. Nie potrafił pogodzić się z tym faktem.

Ciszę panującą w gabinecie przerwało stanowcze pukanie do drzwi. Czerwonowłosy patrząc z niechęcią w tamtym kierunku nakazał wejść osobie na zewnątrz. Do środka weszła osoba, której Namikaze nigdy by się nie spodziewał.

- Wybacz, że przeszkadzam - cichy głos Hinaty był zachrypnięty zapewne od długiego nieużywania. Granatowowłosa praktycznie nie odzywała się od tamtej feralnej nocy.

- Nie przeszkadzasz... - Kurama poczuł ukłucie w sercu widząc jej zaczerwienione oczy i nos. Cierpiał wiedząc, że nie udało mu się zaopiekować bratankiem.

Uważnie obserwował dziewczynę, której odebrał ukochanego. Przez myśl przeszło mu, że pewnie obwinia go za śmierć blondyna. Zresztą wgłębi siebie uważał, że miałaby absolutną rację. Obiecał chronić Uzumakiego, przyrzekł zapewnić mu bezpieczeństwo a nie potrafił tego zrobić.

Śledził ruchy nastolatki gdy ta niepewnym krokiem zbliżyła się do jednego ze stojących naprzeciw biurka foteli. Opadając na skórzany mebel uważnie wpatrywała się w mężczyznę. Jej jasne oczy wydawały się przewiercać go na wylot, prześwietlać jego duszę i odczytywać największe sekrety. Czerwonowłosy poruszył się czując dyskomfort.

- Więc... co cię tu sprowadza? - Postanowił przerwać niezręczną ciszę.

- To nie twoja wina. - Kurama spojrzał jej w oczy z szokiem wymalowanym na twarzy. Spodziewał się wszystkiego, potępienia, oskarżeń i nienawiści. Nigdy nie pomyślałby, że usłyszy od niej te słowa.

- Nieprawda, obiecałem go chronić, a nie zrobiłem tego. Umarł, bo wysłałem go w niebezpieczne miejsce.

- MYLISZ SIĘ! To nie twoja wina. Naruto... on... - Słone łzy spłynęły po policzkach wyznaczając swoje szlaki. Ramiona dziewczyny zaczęły się trząść od wstrzymanego szlochu. - On nigdy by tak nie pomyślał! Nienawidziłby widoku ciebie w takim stanie...

- Hinata. - Zdziwienie widoczne było w tych krwistych oczach. Kurama nigdy nie pomyślałby w ten sposób. Nigdy nie zastanowił się jak zareagowałby Naruto na jego zachowanie. Pozwolił aby ból, i poczucie winy pochłonęły go bez reszty.

- Zamiast myśleć tylko o tym czego nie zrobiliśmy, i czym zawiniliśmy powinniśmy skupić się na tym co powinniśmy zrobić teraz. Naruto-kun... chciał powstrzymać Akihiro... to na tym powinniśmy się teraz skupić. - Ból w jasnych oczach mieszał się z determinacją i gniewem.

- Masz rację. Zamiast użalać się nad przeszłością muszę patrzeć w przyszłość. - Namikaze podniósł się z fotela, na którym siedział i podszedł do okna ręce splatając za plecami. Jego oczy błądziły po krajobrazie. - Zrobię wszystko aby zrealizować wizję Naruto... Stworzę świat, w którym zarówno kitsune, jak i ludzie żyją w pokoju.

Odwrócony mężczyzna nie mógł zobaczyć smutnego uśmiechu, który pojawił się na twarzy granatowowłosej. Jej oczy wlepione były w plecy czerwonowłosego a umysł wciąż uparcie pracował. Ona sama nie zamierzała się poddawać. Chciała zemścić się na tych, którzy odebrali jej ukochanego. Pragnęła aby odchodząc wiedzieli za co umierają. Mimo bólu i poczucia totalnej bezsilności przez cały poprzedni tydzień trenowała ze zdwojoną siłą i potrafiła używać już swojej rodowej umiejętności. W głębi siebie musiała przyznać, że jej nowe oczy były wprost niesamowite.

Hinata nie zamierzała jednak poprzestać na byakuganie. Przeszukując wielką bibliotekę, która się tutaj znalazła dowiedziała się wielu ciekawych informacji na temat swojego rodu. Zamierzała odkryć swoją unikalną umiejętność. Chciała móc pomóc ziścić marzenie, którego Naruto nie zdążył spełnić. Wiedziała, że dopiero gdy to osiągnie jej serce pogodzi się z odejściem Uzumakiego. W odmętach swojej duszy czuła, że to jedyny sposób aby pozwolić odejść wspomnieniu blondyna.

- Kurama - odezwała się przerywając zamyślenie krwistookiego.

- O co chodzi?

- Ja również, zamierzam pomóc spełnić jego marzenie. - Hyuga zamknęła na chwilę oczy a gdy je otworzyła można było dostrzec niezwykłą moc. Żyły na skroniach uwydatniły się a te niesamowite tęczówki zdawały się widzieć nie tylko to co przed nimi, ale i o wiele więcej... Widziały wszystko.

***

Dokładnie w tym samym czasie wiele tysięcy kilometrów dalej w ciemnym pomieszczeniu, w którym próżno szukać było chociaż smugi światła słonecznego siedział pewien mężczyzna. Na jego głowie znajdowała się para uszu a z tyłu widoczne było osiem ogonów. Jednak tym co przyciągało uwagę były jego oczy.

Oczy wypełnione szaleństwem.

Na twarzy widać było uśmiech satysfakcji a dłonie złożone na kolanach co jakiś czas zaciskały się. U mężczyzny widać było również zniecierpliwienie.

- Już niedługo... Po pozbyciu się tego szczeniaka, nic nie stanie mi na przeszkodzie. Kuramo... sprawię, że zanim umrzesz zobaczysz śmierć wszystkich, których starałeś się chronić! -  Po pomieszczeniu rozniósł się głośny, upiorny i przyprawiający o dreszcze śmiech.





No więc kolejny rozdział skończony.

Mam nadzieję, że się spodobał? Powiem, wam, że jestem tak zmęczona, że ledwie mogę siedzieć... Wczoraj przez kilka godzin z rodziną byliśmy w zoo więc nogi mi odpadały. :) Jednak było warto, bawiłam się dobrze a i uwolniłam od myślenia o rozpoczynającym sie właśnie roku szkolnym. Wam też wakacje zdawały się takie krótkie??

No nic... Jak zwykle przepraszam za błędy i do następnego!!!

Pozdrawiam

AsunaQ1295

PS: Dzięki za wyrozumiałość i wsparcie!!!!!!

Naruto: Lisi WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz