*Miesiąc później* (Ugh... jak ten czas pędzi. dop. aut.)
Kurama stojąc w cieniu przyglądał się trenującej Hinacie. Od momentu ich rozmowy w jego gabinecie minęło już sporo czasu, ale czerwonowłosy wciąż nie mógł się oswoić z myślą walczącej dziewczyny. Doskonale pamiętał uczucie jakie wywołało w nim jej spojrzenie.
Byakugan.
Dreszcze przechodziły ciało mężczyzny na samo wspomnienie mocy zawartej w tych oczach. Myśl, że oprócz tego granatowowłosa posiadała jeszcze coś w zanadrzu, czym z resztą nie chciała się podzielić była niepokojąca. Wprawdzie słyszał opowieści o mocy jaką dawniej posiadali Hyuga, ale do tamtego dnia nie sądził, że są tak prawdziwe. W historiach o ich potędze było więcej prawdy niż mógłby przypuszczać.
Obserwując teraz nastolatkę, która w zaledwie miesiąc nauczyła się walczyć na równi z wojownikami trenującymi od wielu długich lat. Przez długi czas nie potrafił pojąć jakim cudem jej ciało tak szybko przyswajało nowe umiejętności. Dopiero po długich godzinach obserwacji zrozumiał, że dziewczyna używa w niewielkim stopniu swojej umiejętności wzrokowej. Domyślał się, że posiada dzięki nim zdolność kopiowania ruchów przeciwnika.
Kurama ocknął się z zamyślenia widząc jak jeden z jego najlepszych wojowników pada na ziemię. Z niewielkim uśmiechem ruszył w stronę zmęczonej dwójki. Cały czas przyglądał się granatowowłosej, która pomagała właśnie podnieść się swojemu przeciwnikowi. Zastanawiał się jakby zareagował blondyn widząc swoją "kruchą" i "delikatną" Hinatę rozkładającą na łopatki kitsune. Ze zdziwieniem zauważył również, że myślom o blondynie coraz rzadziej towarzyszy rozdzierający ból.
"Widocznie ze wszystkim w życiu można się pogodzić..."
Był jednak świadomy, że nie dotyczy to Hyugi. Nastolatka w ciągu tych kilku tygodni bardzo się zmieniła. Nie była już tak przyjazna, ani uczuciowa. Na jej twarzy praktycznie nigdy nie pojawiał się nawet cień uśmiechu a oczy wyrażały smutek i ból. Tęsknota, która musiała wypełniać jej serce zmieniła ją.
- Starczy na dziś. - Delikatnie położył dłoń na ramieniu nastolatki. - Nie musisz się spieszyć, jest już pewne, że Akihiro nie zaatakuje Konohy w najbliższym czasie. Teraz po osiągnięciu jednego ze swoich głównych celów chce się napawać naszym smutkiem... - Wolna dłoń zacisnęła się w pięść w reakcji na wspomnienie wroga. - Nie możesz się przemęczać. On nigdy by mi nie wybaczył gdyby coś ci się stało.
- Tak... - Na jej bladej twarzy, na której próżno było już szukać zdrowych rumieńców pojawiła się tęsknota. - Był bardzo nadopiekuńczy.
- Prawda. - Nie mówiąc już więcej zbędnych słów skierowali się w stronę budynku. Kurama zastanawiał się cicho nad tajemniczą umiejętnością dziewczyny. Słyszał o wielu rozmaitych mocach członków jej klanu. Wiedział również, że wielki wpływ na dobór otrzymanej zdolności ma charakter danej osoby. Tak pogrążony w myślach zostawił nastolatkę przy schodach wiodących na piętro a sam udał się do gabinetu.
Nie zdziwił się zbytnio zastając w środku Jiraye. Białowłosy siedział w jego fotelu i przeglądał papiery walające się na biurku. Namikaze był mu wdzięczny za pomoc, jednak wiedział, że są rzeczy, którymi musi zająć się osobiście.
Jedną z tych spraw była rodzina Gyukiego.
Po śmierci Naruto wiele spraw się skomplikowało, a jego stary przyjaciel niepokoił się o swoich bliskich. Z resztą nie tylko on. Kurama bał się stracić swoją dopiero co odnalezioną wybrankę tak jak stracił brata i bratanka. Myśl, że mogłoby jej się coś stać była nie do zniesienia.
Inną sprawą była Hinata.
Czerwonowłosy martwił się o nią. Zmiany jakie w niej zaszły nie koniecznie były dobre. Na dodatek niepewność co do jej zdolności i jej determinacja aby walczyć...
- Nie mam pojęcia co robić.
- Chodzi ci o Hinatę? - Przenikliwość białowłosego czasem na nowo zaskakiwała dziewięcioogoniastego.
- Tak, nie jestem pewien, czy trenowanie jej to dobry pomysł. Naruto by tego nie chciał.
- Hinata sama tego chciała. Jest już na tyle dorosła aby decydować samej za siebie Kurama. Naruto może i nie byłby zadowolony, ale też nie zabroniłby jej. W końcu to chyba dobrze, że będzie potrafiła się obronić, prawda?
- Niby masz rację, ale to nie zmienia faktu, że ona chce walczyć razem z nami przeciw Akihiro! - Kurama zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu co i róż przeczesując swoje włosy dłonią.
- Spróbuj postawić się w jej sytuacji... Ty nie chciałbyś pomścić swojej bratniej duszy? - Jiraya z satysfakcją zauważył, że czerwonooki drgnął niespokojnie. - Właśnie. Hinata czuje to samo co ty na myśl o skrzywdzeniu twojej dziewczynki prawda? Nie... Ona czuje o wiele więcej.
- Ja... Nie chce aby coś jej się stało. Naruto nigdy by mi nie wybaczył. Dla niego ta dziewczyna była wszystkim...
Nagle z zewnątrz słychać było potężny wybuch. Podłoga pod stopami mężczyzn zadrżała a półki i wiele mebli poprzewracało się na podłogę. Zszokowani i zaniepokojeni spojrzeli na siebie i nie mówiąc nawet słowa wybiegli na zewnątrz. Gdy tylko przekroczyli próg domostwa ich oczom ukazało się piekło.
Wszędzie widać było kitsune... Walczących kitsune.
Zostali zaatakowani.
No i kolejny!
Na początku przepraszam, że taki krótki, ale taki miał być... Następny będzie sporo dłuższy (mam nadzieję). Jak zawsze przepraszam za błędy.
Dzięki za cierpliwość i życzę jej dużo w oczekiwaniu na następny!!!!
Pozdrawiam
AsunaQ1295
CZYTASZ
Naruto: Lisi Władca
FanfictionHistoria mieszańca, księcia jedynego w swym rodzaju. Naruto, pół człowiek pół kitsune. Tuż po jego narodzinach wybuchł bunt odbierając mu rodziców i należne miejsce na tronie w ojczyźnie istot z lisimi uszami i ogonami. Zmuszony żyć w świecie ludzi...