Rozdział 2

26.2K 789 80
                                    



Obudziłam się w małym, zimnym pomieszczeniu, na niewygodnym i cuchnącym materacu. Po prostu świetnie, a jakby tego było mało, strasznie bolała mnie głowa. Po chwili usłyszałam, że ktoś idzie. Zamknęłam szybko oczy i udawałam, że śpię.

- To, co z nią zrobimy Harry, bierzemy z nami do Londynu?- zapytał jakiś głos.

- Nie wiem, zobaczymy czy będzie grzeczna.- zaśmiał się drugi głos.

Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi, a po chwili tak po prostu mnie upuścił, przez co z jękiem upadłam na twardy materac. Kurde co to niby miało być? Otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącego nade mną blondyna i loczka.

- O widzę, że nasza śpiąca królewna się wreszcie obudziła, najwyższy czas nie sądzisz?-zachichotał loczek.

Po chwili pociągną mnie za rękę, żebym wstała. Ałłłłł mógłby troszkę uważać. Potem bez słowa zaczął, ciągnąć mnie po schodach na górę. Weszliśmy do salonu, gdzie na dużej kanapie siedziało jeszcze troje moich porywaczy. Loczek popchną mnie w stronę chłopaka o niebiesko-szarych oczach i brązowych włosach, a ten posadził mnie na swoich kolanach. Przez chwilę rozmawiali o jakimś wyjeździe, a potem przypomnieli sobie o mnie.

-Pewnie zastanawiasz się, co tu robisz słońce. No cóż, to bardzo proste, ale nie będę Ci teraz tego wyjaśniał.- wyszczerzył się loczek.

-Musisz teraz wiedzieć tylko, że należysz do nas, głównie do mnie. A to oznacza, że możemy z tobą zrobić wszystko, co chcemy. Tak, więc jeśli chcesz żyć to bądź grzeczna i nie sprawiaj nam problemów, a może przeżyjesz.- dokończył po chwili.

-N-nie jestem niczyją własnością. Wypuście mnie a obiecuje, że nikomu nic nie powiem. Naprawdę, tylko mnie wypuście.-wyjąkałam, cała się trzęsąc.

-Jak śmiesz się tak do mnie odzywać dziwko?- chłopak w lokach, wstał i uderzył mnie mocno w policzek.

-Posłuchaj mnie ostatni raz. Jesteś moją własnością i nigdy, ale to nigdy cię nie wypuszczę!!! Prędzej Cię zabiję, niż to zrobię!- krzyknął.

- Skoro już z nami zostajesz, pasowałoby, żebyś nas poznała.- powiedział już trochę spokojniej.

-To jest Niall (wskazał na blondyna), to Liam (wskazał na chłopaka o krótkich, brązowych włosach), to Louis (pokazał na chłopaka, który trzymał mnie na kolanach) to jest Zayn (pokazał na chłopaka o czarnych włosach).- a ja próbowałam zapamiętać imię każdego z nich.

- Ja jestem Harry, ty nie musisz się nam przedstawiać, wiemy o tobie więcej niż ty sama. A teraz Niall zaprowadzi Cię do łazienki, bo wiesz słońce, musisz się umyć.- puścił mi oczko, co za debil.

Kiwną do Nialla głową, a ten wstał i popchną mnie w stronę drzwi. Idąc za Niallem, na górę zauważyłam, że ma on broń przypiętą po lewej stronie. Kurde nie wiem, kim oni są, ale wiem jedno, muszę stąd uciec i to jak najszybciej.

Niall dał mi jakąś koszulkę i spodenki, po czym powiedział, że będzie na mnie czekał pod drzwiami łazienki. Niepewnie kiwnęłam głową i weszłam do środka. Na szczęście drzwi miały kluczyk. Weszłam pod prysznic i dlatego, że był tam tylko męski żel, musiałam go użyć.

Kiedy wyszłam spod prysznica, wysuszyłam włosy. A kiedy skończyłam, niepewnie wyszłam z łazienki i wpadłam na Nialla. Szybko go przeprosiłam, a on uśmiechnął się i bez słowa zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Później zamkną drzwi i powiedział, że mam tu poczekać. Tak super ty sobie idź, a ja sobie poczekam, nie no nie ma sprawy.

Kiedy Niall wyszedł, usiadłam na łóżku, zastanawiając się, czego Ci ludzie mogą ode mnie chcieć. Przecież nie mam pieniędzy, więc chyba nie chodzi o nie. Ale jeśli nie o nie, to o co? Tak strasznie się boje. Co oni chcą ze mną zrobić?

Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam, że jest tu okno. Bingo! Tego właśnie szukałam. Otworzyłam je i popatrzyłam w dół. Do ziemi jest stąd około 4 metry do ziemi. Hmmm nie tak wysoko, dam rade skoczyć. Niepewnie weszłam na parapet, nie to zły pomysł teraz wydaje się o wiele wyżej. Nie wiem, czy to dobry pomysł, trudno raz się żyje. Zamykam oczy iii poczułam, że ktoś ciągnie mnie do tyłu. A już po chwili zostałam przyparta do ściany przez Harrego, który zaczął się na mnie wdzierać. A potem znowu mnie uderzył, tym razem na tyle mocno, że straciłam przytomność.

Obudziłam się w malutkim pomieszczeniu bez okien. A po chwili do środka weszli Liam i Louis. Tak, to chyba oni. Louis podniósł mnie i bez słowa na zaniósł na dół, gdzie czekali już pozostali. Nie za bardzo wiem, co się dzieje, ale ich to chyba nie obchodzi. Spojrzałam na Harrego idącego w naszą stronę, ale on wyminął nas i poszedł dalej.

Wyszliśmy z ich domu i stanęliśmy przed małym busem, czy czymś takim. Wszyscy usiedli z tyłu, a mnie Louis popchnął na kolana Harrego. Kurde lepiej być nie mogło.

Kiedy jechaliśmy, Harry spojrzał na mój policzek i się uśmiechnął. Mówiłam już, jaki z niego debil??? Przysunął mnie bardziej do swojej klatki piersiowej i szepnął.

-Czeka nas długa droga, radziłbym Ci grzecznie pójść spać, dopóki możesz.- postanowiłam się go posłuchać, więc zamknęłam oczy. Zanim zasnęłam, usłyszałam jeszcze ich krótką rozmowę.

-To, co zrobimy z Rose, przecież nie wkroczymy z nią tak po prostu do samolotu.- zapytał któryś z nich.

-Nie bój się, jeśli zacznie się wdzierać, to mocno tego pożałuje.- powiedział Harry i przejechał dłonią po mojej nodze, na co się wzdrygnęłam.

Kiedy obudziłam się po jakimś czasie, okazało się, że jesteśmy prawie na miejscu.

-Louis podaj mi tę torbę za tobą.- powiedział Harry, a kiedy ją otworzył, wyjął niej czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. Które po chwili mi założył.

- No teraz nikt jej nie pozna.- stwierdził Niall. Nie chciało mi się już spać, więc wierciłam się na kolanach Harrego.

-Możesz się uspokoić? Chyba że bardzo chcesz, aby się to dla ciebie źle skończyło.- warkną mi do ucha Harry.

-Um przepraszam- wyjąkałam cicho. Ostrożnie obróciłam się w stronę okna, na co Harry zachichotał.

-Jesteśmy!- po chwili powiedział Liam.

-Ros nie próbuj uciekać, bo tego pożałujesz. Masz ciągle trzymać się blisko mnie, zrozumiałaś? Bo inaczej nie tylko ty ucierpisz, ale też twoi przyjaciele.- co o czym on mówi przecież Lily i Lucas są bezpieczni. Ale co się z nimi stało? Muszę się o to potem zapytać Harrego.

Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę budynku. Przez cały czas Harry mocno trzymał mnie za rękę, co trochę bolało. Kiedy doszliśmy, do drzwi budynku Harry puścił mnie, ale na jego miejsce za rękę złapał mnie Niall. Przy odprawie, ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. No brawo, ludzie pomyślcie, zostałam porwana, pomóżcie mi. Zanim Niall skręcił, zobaczyłam jeszcze, że lecimy do Londynu a lot mamy za 20 minut.

-Dobra lot mamy dopiero za 20 minut. My z Louisem i Zaynem pójdziemy do tamtego sklepiku, zaraz wrócimy. - usłyszałam głos Harrego za plecami.

To moja szansa! Widziałam, że Liam nie zwraca na nas uwagi. Jest zajęty swoim telefonem, ale niestety został jeszcze Niall. Zapytałam się go czy mogę iść usiąść na ławce koło Liama, na co ten się zgodził i zaczął pisać z kimś na telefonie.

Niall wpatrzony w swoją komórkę nie zwraca już na mnie uwagi. A Liam, mimo że siedziałam tuż obok niego, nie zdawał sobie z tego nawet sprawy. Wykorzystując to, wstałam z ławki i pobiegłam w stronę, z której przyszliśmy. Nie chciałam nikogo narażać, więc nie zatrzymałam się koło nikogo. Pobiegłam w stronę łazienek, mając nadzieję, że tam się schowam. Odwróciłam się, żeby sprawdzić, czy nikt za mną nie idzie, ale przez mojego pecha w tym momencie wpadłam na kogoś. Przeprosiłam, nie patrząc na tą osobę, ale kiedy chciałam, pójść dalej poczułam, że ta osoba trzyma mnie za rękę. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Louisa. Próbowałam się mu wyrwać, ale niestety nie dałam rady.

-Co ty tutaj robisz?!? Chodź lepiej, zanim Harry się zorientuje. Nie chce, żeby się na nas wszystkich wydzierał. Więc powiemy, że to ja zabrałem cię do łazienki, ok i nie próbuj kręcić !? - wydarł się na mnie.

Kiedy wróciliśmy do chłopaków, zobaczyłam, że Harry krzyczy na Nialla i Liama. Ale po chwili kiedy nas zobaczył, uspokoił się i szarpną mnie za rękę.

- Gdzie wy łazicie do cholery?!?

-Nigdzie, poprosiła tylko, że chce iść do łazienki.- powiedział bez emocji Louis.

-To prawda?-spytał Harry, ściskając moje ramię. A ja pokiwałam szybko głową, zerkając na Louisa.

Kiedy po chwili Harry odszedł, rozmawiając przez telefon, Louis nakrzyczał na Nialla i Liama, że mają lepiej mnie pilnować. Po kilku minutach wrócił Harry i powiedział, że musimy już iść.

Zostałam posadzona między Harrym i Louisem, a przed nami siedzieli Zayn, Liam i Niall. Nie wiem, ile będziemy lecieli, może mogłabym się o to spytać, ale co jeśli się na mnie wydrą? Trudno raz się żyje.

- Ile będziemy lecieli?- szepnęłam do Louisa.

- 3 godziny. Lepiej idź spać. - powiedział, nie patrząc na mnie. Taa jasne, idź spać, człowieku ja pierwszy raz lecę samolotem. O mamusiu pomóż mi, boje się.  

**********

Cześć, jeżeli ktoś to czyta to niech zostawi komentarz bardzo proszę XD. Powoli akcja zaczyna się rozkręcać, więc nie wiem czy się mam podoba, przepraszam za błędy i proszę o komentarze. XD


Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz