Rozdział 77, maraton.

8.1K 399 35
                                    



Po 20 minutach było już sporo osób, ale nadal przychodziły kolejne. Ile ich przyjdzie? To jakaś masakra.

Rose: Długo jeszcze?- zapytałam Harrego, ale on tylko zachichotał.

Luke: Hejo już jesteśmy, o czekaliście na nas jej!- wszedł roześmiany do środka.

Harry: Tak, oczywiście właśnie na was.

Luke: Wszyscy młodziani już przyszli?- zapytał.

Rose: Młodziani?

Harry: Chodzi mu o Logana, Owena i resztę.- westchnął.

Rose: Luke nie wymyślaj nowych słów.

Luke: Ależ oczywiście.- podniósł ręce do góry.

Harry: Cześć Leo, chłopaki.- powiedział Harry, witając się z nimi.

Leo: Hej, oh Ros jak ja Cię dawno nie widziałem.- powiedział, przytulając mnie.

Rose: Faktycznie trochę czasu upłynęło.- powiedziałam, witając się z innymi.

Alex: Długo wytrzymałaś z Harrym.- zażartował, przez co dostał kuksańca od Leo.

Rose: Tsa, tak jakby nie miałam wyjścia.- mrugnęłam do Leo.

Kian: Dobra, są wszyscy.- podszedł do nas.

Paige: Cześć Harry, wyglądasz świetnie.- powiedziała, również pojawiając się obok nas.

Harry: Dzięki.- powiedział i poszedł za Kianem.

Leo: A ta laska to kto?

Rose: To siostra Kiana, chyba się zakochała w Harrym.

Leo: Poważnie? Haha, ale jaja.- zaczął się śmiać.

Louis: Chodź Ros.- pociągnął mnie za Harrym.

Rose: Przecież idę.

Harry: Witam wszystkich...- usłyszałam, jak Harry zaczyna witać wszystkich i w ogóle jakieś takie duperele.

Niall: Pobudka Ros udawaj, chociaż, że Cię to interesuje. Musisz wyglądać, jakbyś go słuchała, wszyscy się na ciebie patrzą.

Rose: Ale czemu na mnie?- zapytałam zdziwiona.

Niall: Niektórzy są tu pierwszy raz i chcą się czegoś o tobie dowiedzieć.

Rose: Niech się dowiadują o Harrym, a nie o mnie.- oburzyłam się.

Niall: To raczej niemożliwe.

Harry: O czym tam rozmawiacie?- przerwał nam.

Rose: O niczym ważnym, już skończyłeś?- zapytałam zdziwiona.

Harry: Za 10 minut zaczniemy obrady.

Rose: Tsa to miłej zabawy.- zachichotałam.

Harry: Idziesz z nami.

Rose: Co? Mówiłeś tylko, że muszę tu być. Nie było nic o nudnych obradach.

Harry: To chyba oczywiste. Jesteś tam, gdzie ja.

Rose: Ugh już mnie wkurzasz.

Harry: Uważaj Ros, żebyś ty mnie nie zaczęła, bo nie będzie ciekawie.- powiedział, mocno chwytając moją rękę.

Rose: Ał Harry, puść mnie.- szepnęłam.

Harry: Sama jesteś sobie winna.

Louis: Chodźcie już.- powiedział. Usiedliśmy na jednym z foteli, oczywiście ja musiałam siedzieć na kolanach Harrego. To bez sensu, nie lepiej, żeby każdy siedział sam na krześle? Co za beznadzieja.

Harry: Co Ci się nie podoba słoneczko?- zapytał, widząc moją minę.

Rose: Nie mogę siedzieć sama?

Harry: Nie, tak będzie fajniej.- wyszeptał w moje włosy, przytulając mnie.

Harry: Możecie zaczynać.- zwrócił się do jakichś ludzi.

Masakra, nudy, jejku ile to może trwać? Dobra wiem, że dla nich może być to ciekawe, ale nie dla mnie. Ja się naprawdę nudzę. Nie rozumiem ponad połowy tego, o czym mówią. Może dlatego, że co chwile mówią, w którego języku nie znam? Kurcze ludzie mówcie w języku, który każdy zna. Siedzę tu już godzinę i czuję, że zaraz zasnę. Naprawdę, ale będzie przypał.

Rose: Harry, muszę wyjść.- ziewnęłam, patrząc na niego.

Harry: Co? Teraz? Chyba żartujesz.- powiedział.

Rose: Nie. Poważnie, zaraz umrę.

Harry: 2 minuty i jesteś z powrotem.

Rose: Tak jest.- powiedziałam i zanim ktoś zdążył mnie, zatrzymać wyszłam. Uhh muszę się czegoś napić. Weszłam do kuchni, skąd wzięłam pierwszy lepszy kieliszek z brzegu i napiłam się. Ale kiedy tylko poczułam, okropny smak w ustach wypluła to.

Rose: Fuu, kto to w ogóle pije.- powiedziałam, odkładając kieliszek.

-Oh jeszcze tutaj jesteś? Myślałam, że Harry już się Ciebie pozbył.- usłyszałam głos kochanej Amber.

Rose: Tsa, to samo myślałam o tobie.- odpowiedziałam jej.

Amber: Jesteś taką samą sierotą jak wcześniej.- westchnęła.

Rose: Tak super nie mam ochoty z tobą rozmawiać, wybacz.- powiedziałam i wyminęłam ją, wychodząc.

Usiadłam na schodach i patrzyłam na przechodzących od czasu do czasu ludzi.

Rose: Cześć.- powiedziałam, widząc tę dziewczynę z rana.

-Hej.- powiedziała niepewnie, siadając obok mnie.

Rose: Jestem Ros.- podałam jej dłoń.

- A ja Ava. Wybacz, ale nie wiem, czy mogę z tobą rozmawiać.- powiedziała cicho.

Rose: Nie martw się, w razie czego wszystko biorę na siebie.- powiedziałam, uśmiechając się do niej.

Ava: Boję się, że to nie wystarczy.

Rose: Daj spokój nic się nie stanie.

Ava: No dobra.

Rose: Więc co mi powiesz?- zapytałam, przerywając ciszę.

Ava: Czemu nie jesteś na tym zebraniu?- zapytała.

Rose: Mówię Ci, nudy i masakra. Lepiej jest tutaj.

Ava: Ja wolałabym być tam. Dałabym wszystko, żeby się z tobą zamienić.

Rose: Uwierz mi, nie wolałabyś.- westchnęłam.

Ava: Czemu? Masz tutaj wszystko. Pieniądze, drogie rzeczy.

Rose: Pieniądze to nie wszystko.- przerwałam jej.

Ava: Dla mnie wszystko.

Rose: Chciałabym wrócić do domu, żeby moje życie było takie jak wcześniej. Ale to niemożliwe.

Ava: Czemu?

Rose: To skomplikowane.

Owen: Ros! Harry się wkurza, że jeszcze nie wróciłaś. Lepiej dla bezpieczeństwa wszystkich chodź.- powiedział, siadając obok nas.

Rose: Super się gadało, ale muszę iść. Wybacz, mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.- powiedziałam, do Avy idąc za Owenem.

Ava: Tak, ja też!- krzyknęła, zanim weszliśmy do środka.  

*********

Dobra, ten był trochę dłuższy XD. Dodam jeszcze ostatnią część maratonu, ale dopiero o 21 bo teraz muszę gdzieś pojechać. Mam nadzieję, że zaczekacie <3. 

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz