Rozdział 105

6.8K 321 38
                                    

Perspektywa Harry'ego:

Wiem, że nie powinienem być taki ostry w stosunku do Rose. Ale naprawdę nie miałem już dziś na nic sił. Tym bardziej nie rozumiem, co jej odbiło z tym podsłuchiwaniem. Kazałem jej zostać na górze, ale przecież ona mnie i tak nie słucha. Kiedy Finlay ją przyprowadził, wyglądała naprawdę na wystraszoną. W każdym razie chyba wreszcie postanowiła nie wymyślać i poszła na górę.
Reece: No i zrobiłeś słabe pierwsze wrażenie Finlay.
Finlay: Wiem.- odpowiedział zmieszany, drapiąc się po głowie.
Niall: Nie przejmuj się, ona i tak lubi każdego.
Zayn: Co? Niall, chyba nie wiesz, co właśnie powiedziałeś.
Niall: No co przecież mam rację.- bronił swoich słów.
Louis: Może pokażę wam wasze pokoje.- przerwał ich małą kłótnię.

Harry: Jeszcze jedno, tylko nie wspominajcie przy Rose, nic o Christianie. Ona nie wie, że to wy się nim zajęliście. Tak w zasadzie to nic nie wie o tym, co się z nim działo. Dlatego lepiej, żeby nikt się nie wygadał, w porządku?- zapytałem, a on zgodnie pokiwali głowami.


Lucas: Więc tak wygląda dziewczyna, bez której nie może żyć mój ulubiony kuzyn?- wszedł do salonu, w którym siedziałem sam i usiadł obok.
Harry: Mogę doskonale bez niej żyć.- odpowiedziałem.
Lucas: Oczywiście.- zachichotał.
Lucas: Myślę, że jest całkiem urocza.- wyznał, a ja krzywo na niego spojrzałem.
Lucas: W porządku, w porządku nic nie mówiłem.- podniósł ręce do góry.
Lucas: Jeśli mam być szczery to nie sądziłem, że znajdziesz sobie dziewczynę przede mną.- powiedział po chwili ciszy.
Harry: Ona zawsze mówi, że nie jest moją dziewczyną.- wspomniałem jej słowa.
Lucas: Nie dziwię się jej. Brzydki jesteś.
Harry: Oh, ale ty za to jesteś piękny.
Liam: O czym tak dyskutujecie?- wszedł do salonu.
Lucas: Ach o niczym takim. Przypominam Harry'emu stare czasy.- klepną mnie w plecy i poszedł na górę.

Perspektywa Rose:

Kiedy się obudziłam, zobaczyłam obok siebie wciąż śpiącego Harry'ego. Co powinnam mu powiedzieć, gdy się obudzi? Oby nie był na mnie zły za wczoraj.
Harry: Długo będziesz tak na mnie patrzyła?- zapytał nagle, przez co lekko się wystraszyłam.
Rose: Co? Ja? Ugh, um nie.- wyjąkałam, szybko odwracając głowę.
Harry: Uhm.- mruknął, zakrywając się kołdrą. Dlatego znów odwróciłam się w jego kierunku. Kurcze co mam powiedzieć, co mam powiedzieć?
Harry: No to o co chodzi?- szybko wyszedł spod kołdry, znajdując się kilka centymetrów od mojej twarzy. Spojrzałam w jego zielone oczy i głośno przełknęłam ślinę.
Rose: Nie jesteś już zły za wczoraj prawda?- zapytałam niepewnie, zamykając oczy.
W odpowiedzi poczułam krótkiego całusa, a kiedy zaskoczona otworzyłam oczy, on był już przy wyjściu z pokoju.
Harry: Powiedzmy, że nie jestem.- wyszeptał i wyszedł, zostawiając mnie samą. Co się właśnie wydarzyło? Czy Harry? Co jest nie tak z tym człowiekiem? Pokręciłam szybko głową, wyrzucając te myśli i poszłam się przebrać.

Kiedy byłam na schodach, usłyszałam z kuchni głośne śmiechy. O nie ci ludzie z wczoraj nie zostali u nas na noc prawda? Oby to nie byli oni.
Louis: O Rose wreszcie jesteś. Miałem już po Ciebie iść.- powiedział, kiedy weszłam do kuchni. O nie, to jednak ludzie z wczoraj, świetnie... Znalazłam wolne miejsce między Harrym i Niallem dlatego szybko tam usiadłam.
Harry: Ros poznaj mojego kuzyna i jego przyjaciół.- powiedział, a ja prawie zakrztusiłam się sokiem, który piłam. Nie wiedziałam, że Harry ma jakichś kuzynów. No ale przecież czego się spodziewać, ja niczego o nim w sumie wciąż nie wiem.
- Przedstawiałem Ci się wczoraj, ale pewnie nie pamiętasz, jestem Lucas.- pomachał w moim kierunku. Czy on właśnie zasugerował, że jestem głupia?
- Ja jestem Reece.- przedstawił się kolejny z nich. A później to samo zrobili Casey, Barclay i Jake.
- A ja jestem Finlay, przepraszam Cię za wczoraj, głupio wyszło.- spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.

Harry: Yhm.- dał mi kuksańca, kiedy nic im nie odpowiedziałam.
Rose: Ał. Tak um, nic się nie stało.- powiedziałam, choć wcale tak nie myślałam. Po wczorajszym spotkaniu naprawdę się go bałam.
Rose: Miło was poznać.- dodałam, widząc niezadowoloną minę Harry'ego.
Niall: Chłopaki zostaną u nas na parę dni, wspaniale prawda?- powiedział bardzo wesoły. Szkoda, że ja tak nie uważam. Serio muszą być akurat tutaj?
Rose: Tak, jasne.- starałam się nie pokazać, że wcale mnie to nie cieszy.
Harry: Pojedziesz dziś do Anny, bo my musimy załatwić kilka spraw.
Rose: Co? Nie, dlatego? Nie chcę. A nie mogę zostać w domu?
Harry: Ostatnio chciałaś ją odwiedzić i to bardzo, coś się stało?
Rose: Nie, nie.- wypaliłam szybko, przez co wszyscy dziwnie na mnie spojrzeli.
Harry: To dobrze, dlatego później Niall Cię tam zawiezie.
Rose: Ale naprawdę mogę zostać sama, nie zrobię nic głupiego.
Harry: Nie Rose nie możesz. Pojedziesz z Niallem. 

*********

  Hej kochani, przepraszam was bardzo, że nie było mnie tak długo :(. Ale na początku byłam chora, a później musiałam oddać telefon do naprawy. Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku. Ostatnio kilka osób w wiadomościach prywatnych pisało do mnie różne pytania. Więc pomyślałam, że w sumie mogłabym na nie po odpowiadać. Dlatego, jeśli też jakieś macie to piszcie w komentarzach lub wiadomościach i niedługo dodam osobny wpis, gdzie na nie odpowiem XD.  

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz