Rozdział 123

6.2K 319 25
                                    


Perspektywa Rose:

Louis: My też idziemy Ros, poradzisz sobie prawda?- zapytał, wkładając buty.

Rose: Jasne, jasne bez obaw.- odpowiedziałam, a po chwili już ich nie było.

No to teraz mam cały dom dla mnie. Hmm co mogę zrobić.

Perspektywa Harry'ego:

Harry: Wejdź!- krzyknąłem, kiedy usłyszałem pukanie. Tak jak myślałem byli to Ivo i jego przyjaciele.

Ron: Dzień dobry.- powiedział jeden z nich.

Ivo: Chciał się Pan z nami spotkać?- zapytał ironicznie.

Harry: Tak, siadajcie.- wskazałem miejsca przed sobą.

Ava: Dzięki postoimy.- powiedziała ta mała, wredna dziewczynka co zawsze.

Harry: Nalegam.- posłałem wymuszony uśmiech w ich stronę.

Stel: Więc, czemu chciał się Pan spotkać? Rose już wyzdrowiała prawda?- zapytała, kiedy wszyscy usiedli.

Harry: Ależ oczywiście. Zastanawiałem się kto i po cholerę powiedział jej, że kazałem wam mieć na nią oko. Hmm wyjaśnicie mi to? Wydawało mi się, że mieliśmy umowę, więc nie widzę sensu, dla którego to zrobiliście.

Ava: Skoro nie widzi Pan sensu to skąd pewność, że to my?

Harry: Czyli mam rozumieć, że nie od was się dowiedziała?

Ivo: Nie. To ja jej powiedziałem.- powiedział pewny siebie.

Stel: Co Ivo czemu?

Ron: Stary wiesz, co zrobiłeś?

Ivo: I tak prędzej czy później by się dowiedziała.

Ron: Ale...

Harry: Później sobie porozmawiacie, nie mam czasu na wasze kłótnie. Chciałem was tylko poinformować, że wiecie z czym, to jest równoznaczne? Koniec naszej umowy. A co do Ciebie.- zwróciłem się w stronę Ivo.

Harry: Gdyby nie fakt, że to ty znalazłeś Rose, prawdopodobnie właśnie w tym momencie byłbyś już martwy. Ale to ty ją znalazłeś więc mam dług wdzięczności wobec Ciebie. Nie lubię być dłużny, więc myślę, że rozumiesz, iż teraz jesteśmy kwita. Dam ci tylko radę, nie wtrącaj się w przyszłości w sprawy, które mogą przynieść Ci więcej strat niż zysków. Mam nadzieję, że nigdy więcej się nie zobaczymy. Możecie odejść.- powiedziałem w ich stronę i wróciłem do swoich zajęć.

Perspektywa Ivo:

Ava: Ugh co za nadęty głupek.- powiedziała, gdy tylko wyszliśmy.

Ron: Co z Tobą Ivo oszalałeś? Wiesz ile pieniędzy, przez ciebie straciliśmy?- wiedziałem, że będzie na mnie zły.

Ava: Daj mu spokój!

Ron: Oh Ivo czemu zawsze się strącasz?- coś czuję, że tym razem trochę potrwa, zanim przestanie się na mnie obrażać.

Ava: Zamknij się Ron, wreszcie nie będziemy musieli zajmować się tym bachorem.

Ivo: Miała prawo wiedzieć.- powiedziałem i zostawiłem ich nadal się kłócących.

Perspektywa Rose:

Po kilku godzinach słyszałam hałas na dole.

Kto to? Chłopaki już wrócili? Mówili, że dziś późno wracają. W takim razie kto to?

Zaczynam się bać. Co powinnam zrobić?

Dobra Ros spokojnie. W pokoju Nialla widziałam ostatnio telefon, może powinnam zadzwonić do Harry'ego. Jego numer na pewno tam jest.

Wyszłam na korytarz i w tym momencie usłyszałam hałas tłuczonego szkła na dole. Szybko i jak najciszej umiałam, weszłam do pokoju Nialla i odnalazłam telefon. Na szczęście nie miał hasła, dlatego szybko go odblokowałam i wybrałam numer do Harry'ego.

Harry: Słucham.- usłyszałam jego głośny głos po drugiej stronie.

Rose: Ha-Harry?- zapytałam.

Harry: Rose co się dzieje?- wydawał się zmartwiony.

Rose: Ktoś jest. Ktoś chyba jest na dole. Usłyszałam, że ktoś coś zbił na dole. Harry boje się. Nie wiedziałam co zrobić.

Harry: Gdzie jesteś teraz?

Rose: W pokoju Nialla.

Harry: Nie ruszaj się stamtąd. Zaraz tam będę, zadzwonię też do chłopaków. Schowaj się i nie wychodź, dopóki po ciebie nie przyjdę, rozumiesz?- zapytał.

Rose: T-tak.

Harry: Nie bój się, zaraz tam będę.- powiedział, rozłączając się.



Po kilku minutach usłyszałam, że ktoś wchodzi po schodach. O cholera co ma zrobić? Ukryłam się za szafą stojącą w pokoju Nialla i czekałam na przyjazd Harry'ego. Błagam Harry, pośpiesz się. Słyszałam, że ten ktoś jest coraz bliżej, dlatego mocno zacisnęłam oczy.

Nagle poczułam, że ktoś wyciąga mnie z mojej kryjówki, dlatego pisnęłam głośno.

- Ał zamknij się!- ktoś na mnie krzyknął, a kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam przed sobą Lucasa.

Rose: Co tu robisz?- zapytałam, widząc go przed sobą.

Lucas: No jak to co? Przyjechaliśmy po resztę swoich rzeczy.- wyjaśnił jakby nigdy nic.

Rose: Więc to na dole to byliście wy?

Lucas: Chyba?

Rose: Przestraszyliście mnie! Dlaczego słyszałam tłuczone szkło?

Lucas: To Finlay idiota jeden, mówiłem Ci przecież, że on zawsze coś zniszczy.

Rose: Naprawdę mnie przestraszyliście.- westchnęłam głośno.

Rose: Najlepsze jest to, że zadzwoniłam do Harry'ego, wiec na pewno za chwilę tu będzie.

Lucas: Przynajmniej się z nami pożegnamy prawda?- mrugną do mnie.

Harry: Co się dzieje?- wbiegł po chwili do pokoju.

Lucas: O wilku mowa.- zaśmiał się.

Harry: Co tu robicie?- zapytał Lucasa, chowając swój pistolet.

Rose: Przepraszam, okazało się, że to tylko oni. Przepraszam, niepotrzebnie Cię martwiłam.- powiedziałam cicho do Harry'ego.

Harry: Najważniejsze, że nic Ci nie jest.- podszedł i pocałował mnie w czoło.

Louis: Wydaje się, że nikogo nie ma Harry.- również wszedł do pokoju.

Harry: Tak, na szczęście to fałszywy alarm. Powiedz chłopakom, żeby wracali do pracy.

Rose: Wszyscy tu przyjechali? Przepraszam, nie powinnam była dzwonić, dopóki nie wiedziałam kto to.

Harry: Nie. Właśnie o to chodzi, żebyś zawsze dzwoniła do mnie, kiedy będziesz się bała. Obiecuje, że zawsze przyjadę. Nie sprawdzaj niczego na własną rękę, tylko zadzwoń do mnie. Dobrze?

Rose: Dobrze.- zgodziłam się.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz